Tematem miesiąca wszędzie, także na Twitterze, stał się koronawirus. Długo trwało zanim zawitał do Polski, choć został stwierdzony w niemal wszystkich krajach kontynentu. Na temat zadziwiającej pobłażliwości tego nowego gatunku stworzenia (czyż to nie pocieszające, że gatunki na Ziemi nie tylko wymierają, ale i pojawiają się nowe?) wobec naszego kraju sformułowano na TT wiele tez. Od dość niepokojących w stylu „tylko polskie służby sanitarne nie są w stanie stwierdzić koronawirusa” i „test na koronawirusa trwa w Polsce 5 dni, a gdzie indziej kilkanaście godzin”, przez tezy spiskowe „koronawirus jest, ale to przed nami ukrywają” lub „rząd PiS ogłosi przypadek koronawirusa w trakcie konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, aby ją przykryć” aż po standardowo-prawicowe „koronawirus jest karą za homoseksualizm, więc w Polsce go nie ma, bo gejów bijemy zamiast im dawać śluby”. Jednak zapewne najtrafniejszą przyczynę ociągania się koronawirusa z wejściem do Polski ogłosił @DrHoobert:
Można rzec, że opozycja raz jeszcze uratowała Polskę, zupełnie jak ratuje ją przed ostracyzmem elit z zachodniej Europy. Brawa dla opozycji. Niestety 4 marca koronawirus jednak wdarł się do Polski. Być może zobaczył naszą partię rządzącą i wziął sprawy w swoje ręce.
Koronawirus chce być dla nas utrapieniem, jak i dla innych państw i narodów. Jednak w Polsce będzie miał niezwykle zajadłą konkurencję. Trwa kampania wyborcza, a to oznacza, że Polacy sami dla siebie będą największym utrapieniem i to intensywniej nawet niż zwykle. Zwłaszcza że faworyt wyborów Andrzej Duda i jego obóz polityczny są w poważnych tarapatach. Kampania nie idzie. Przez cały miesiąc Andrzej Duda tylko jeden jedyny raz, dzięki @michal_kolanko, spotkał się z pozytywnym echem w mediach…
W innych sytuacjach wypadał blado. Albo to jego klub, z @JoannaLichocka na czele, podkładał mu świnię w postaci ustawy o 2 mld dofinansowania dla przyjemniaczków z TVP, w dodatku szermując fuckiem wobec opozycji i opowiadając, że fuck fuckiem nie jest.
Albo wobec zagrożenia wiadomym wirusem zwoływał posiedzenie Sejmu, na którym nie miał nic do powiedzenia, a jego entourage zachowywało się jak VI klasa podstawówki na lekcji religii (acz @StasinskiM miał inne skojarzenia).
No i jego szefowa sztabu. Obiecywała walczyć z wolnością słowa równie stanowczo, jak z ludźmi, którzy łapią ją na łamaniu ciszy wyborczej. Nawet twardzielom takim, jak @jbrudzinski puszczały nerwy. Były szef policji doświadczył takiej frustracji obrotem spraw, że poczuł potrzebę poinformować świat, że policja policją, ale on po prostu dałby z miejsca w mordę.
Nie wiemy tylko, czy nie wolałby stłuc tego, który podsunął kandydaturę Turczynowicz-Kieryłło na szefową sztabu Dudy.
Kampania nie idzie Dudzie i PiS. Bez dwóch zdań. Nawet liderzy Radia Maryja, niekoniecznie kojarzeni z ascetycznym stylem życia, meldują za pośrednictwem @MonikaaaBilska gotowość żyć o wodzie, chlebie (i ewentualnie oleju), byle wymodlić wygraną Dudy. Modlitwa wydaje się w tej chwili najlepszą strategią kampanii pisowskiego kandydata…
Gorzej niż Dudzie w tym miesiącu poszło tylko górnikom protestującym przeciwko importowi węgla z Rosji. Jak melduje @JanArtymowski:
Choć nie… Najgorzej idzie „Liberté!“. Nasz wniosek o grant został przez apolitycznego mecenasa, wicepremiera Piotra Glińskiego, uznany za najgorszy w dziejach. Ma rację. Nie docieramy z naszymi ideami do czytelników! Jak inaczej wyjaśnić fakt, że w reakcji na ogłoszenie naszej zbiórki crowdfundingowej wyzywają nas równocześnie od neoliberałów i lewactwa?
Skomponował: @piotr_beniuszys