Zwiększenie liczby pracujących w Polsce stanowi olbrzymie wyzwanie dla polityki gospodarczej. W 2007 r. w naszym kraju pracowało jedynie 57 proc. osób w wieku 15-64 lat, a zatem o 10 pkt. proc. mniej niż przeciętnie w piętnastu tzw. starych krajach UE. Jeżeli w okresie najbliższych 10 lat udałoby się nam podwyższyć udział pracujących w populacji do poziomu odnotowanego w Europie zachodniej (67 proc.), to liczba osób aktywnych zawodowo wzrosłaby o ponad 1,9 mln. Dzięki temu średnioroczne tempo wzrostu gospodarczego mogłoby być w tym okresie wyższe o ok. 0,8-1,2 pkt. proc. Oznacza to, że wzrost zatrudnienia jest szansą na istotne przyspieszenie tempa rozwoju gospodarczego i poprawę standardu życia w Polsce.
Zwiększanie udziału pracujących w populacji jest sposobem na łagodzenie skutków starzenia się społeczeństwa. Już za 3 lata, czyli w 2011 r., liczba osób w wieku produkcyjnym w Polsce zacznie się obniżać. W ciągu najbliższych 30 lat zmniejszy się ona o ponad 4,5 mln. Jeżeli nie podniesiemy odsetka pracujących, w perspektywie trzech najbliższych dekad średnioroczne tempo wzrostu PKB w Polsce będzie niższe o ok. 0,5-0,7 pkt. proc. tylko z powodu kurczących się zasobów pracy.
Gdyby w 2008 r. w Polsce udział pracujących w populacji wynosił tyle samo ile przeciętnie w krajach UE-15, dodatkowe przychody całego sektora finansów publicznych przekroczyłyby kwotę 52 mld zł. Zamiast finansować deficyt FUS, budżet państwa mógłby przeznaczyć te pieniądze na redukcję deficytu budżetowego i zmniejszenie długu publicznego. Roczne koszty obsługi długu publicznego w 2008 r. mogłyby być wówczas niższe aż o 2,7 mld zł.
Słodkie nieróbstwo
Bezczynność zawodowa w Polsce dotyczy w szczególności osób powyżej 50 roku życia, które odchodzą z rynku pracy m.in. na wcześniejsze emerytury. Likwidację tych świadczeń przesunięto już o 2 lata. Według obecnie obowiązujących przepisów, wszystkie osoby, które spełnią warunki uprawniające do przejścia na wcześniejszą emeryturę do końca 2008 r., będą mogły skorzystać z tego świadczenia. Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że likwidacja przywilejów emerytalnych spotyka się z bardzo dużym oporem społecznym, zwłaszcza wśród grup zawodowych, które takie przywileje miałyby utracić. Przykładowo, w 2005 r. górnicy wywalczyli dla siebie bezterminowe prawo do wczesnego przechodzenia na emeryturę. Trzeba wiedzieć, że skumulowany koszt wypłaty wcześniejszych emerytur tylko dla jednego rocznika nowych emerytów to ponad 8 mld zł.
Zwiększenie zatrudnienia wśród osób starszych wymaga wprowadzenia kilku ważnych reform rynku pracy, które pobudza wielkość podaży i popytu na pracowników z grupy 50+. Po pierwsze, należy zlikwidować wcześniejsze emerytury i świadczenia przedemerytalne, czyli wcześniejsze emerytury dla osób bezrobotnych. Po drugie, emerytury pomostowe, które od początku 2009 r. mają umożliwiać wcześniejsze odchodzenie z rynku pracy, powinny być dostępne wyłącznie dla pracowników wykonujących pracę w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze, przy czym decydować o tym powinny wyłącznie względy medyczne. Po trzecie, aby zwiększyć popyt na pracę osób starszych, trzeba usunąć z kodeksu pracy prawną ochronę przed zwolnieniem dla osób, którym do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego pozostało nie więcej niż 4 lata. Przedstawiony pakiet reform powinien istotnie zwiększyć zatrudnienie osób w wieku powyżej 50 lat.
Choć niskie zatrudnienie w Polsce dotyczy głównie osób starszych, to także w pozostałych grupach wieku cechuje nas znacznie niższy odsetek pracujących niż w piętnastu tzw. starych krajach UE. Szczególnie niski udział pracujących odnotowuje się u nas wśród osób młodych (15-24 lat). Zjawiska tego nie wyjaśnia jednak to, że w Polsce studiuje ponad 60 proc. osób w wieku 20-24 lat i jest to najwyższy odsetek wśród wszystkich krajów OECD. W innych krajach bowiem znacznie więcej młodych osób jednocześnie uczy się i pracuje. Na przykład w Danii, gdzie studiuje ponad połowa osób młodych, ponad 64 proc. z nich pracuje zawodowo. Podobnie wysoki odsetek pracujących studentów występuje w Australii (69 proc.) i Holandii (65 proc.). Ponadto w Polsce wśród młodych osób, które się nie uczą, jedynie nieco ponad połowa pracuje zawodowo; tymczasem w krajach OECD odsetek pracujących wśród osób w wieku 20-24 lat, które się nie uczą, wynosi aż 80 proc. Jedną z ważniejszych przyczyn umożliwiających powszechne łączenie nauki z pracą zawodową jest elastyczność rynku pracy, w tym dostępność pracy w niepełnym wymiarze godzin. Przykładowo w Holandii i Danii odsetek osób pracujących na niepełny etat wynosił w 2007 r. odpowiednio 69 i 55 proc. Dla porównania w Polsce w 2007 roku jedynie co 6 osoba poniżej 24 roku życia pracowała w niepełnym wymiarze godzin.
Mniej znaczy więcej
Badania prowadzone dla krajów rozwiniętych jednoznacznie dowodzą, że reformy zmniejszające opodatkowanie dochodów z pracy, ułatwiające zakładanie i prowadzenie przedsiębiorstw, zwiększające konkurencję rynkową w gospodarce oraz obniżające wysokość i dostępność świadczeń dla osób bez pracy w istotny sposób przyczyniają się do trwałego wzrostu liczby pracujących. Takich reform potrzebuje także Polska.
Po pierwsze, pomimo obniżenia składki rentowej i wprowadzenia wysokiej ulgi na dzieci, pozapłacowe koszty pracy w Polsce wciąż są bardzo wysokie w porównaniu zarówno do krajów rozwiniętych, jak i krajów będących na podobnym poziomie rozwoju. Planowane zwolnienie pracodawców ze składek na FP i FGŚP może okazać się niewystarczające, aby znacząco zwiększyć popyt na pracowników powyżej 50 roku życia. Niższy klin podatkowy powinien dotyczyć również młodych pracowników, dla których wysokie pozapłacowe koszty pracy stanowią istotną barierę w podejmowaniu pracy. Większa redukcja klina podatkowego jest niezbędna do większego wzrostu liczby pracujących w Polsce. Aby jednak ten wzrost zatrudnienia był trwały, redukcji obciążeń musi towarzyszyć wyraźny spadek wydatków publicznych. W przeciwnym razie zmniejszenie wpływów z podatków i parapodatków spowoduje wzrost deficytu sektora finansów publicznych i narastanie długu publicznego.
Po drugie, trzeba zwiększyć zakres wolności gospodarczej, w tym w szczególności znieść bariery dla rozwoju przedsiębiorczości. Według rankingów OECD zakres swobody gospodarczej w Polsce należy do najniższych wśród wszystkich krajów rozwiniętych. Wynika on głównie z biurokratycznych ograniczeń w rozwoju przedsiębiorczości oraz niesprawnego systemu egzekwowania należności. Można szacować, że reforma, która spowodowałaby w Polsce zmniejszenie barier w prowadzeniu firm do niskiego poziomu odnotowywanego np. w Wielkiej. Brytanii, Irlandii lub Szwecji, pozwoliłaby na dodatkowy wzrost rocznego tempa zatrudnienia o ok. 0,5 pkt. proc. Do zwiększenia tempa tworzenia nowych miejsc pracy przyczyniłoby się także przyspieszenie prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Faworyzowanie firm państwowych nie sprzyja zwiększaniu zatrudnienia. W latach 2001-2007 liczba pracujących w przedsiębiorstwach państwowych systematycznie malała, podczas gdy w sektorze prywatnym od 2004 r. odnotowuje się wysoki wzrost zatrudnienia.
Po trzecie, należy istotnie zwiększyć efektywność kontroli osób zarejestrowanych w urzędach pracy w zakresie ich aktywności w poszukiwaniu zatrudnienia. Urzędy pracy w Polsce bardzo słabo weryfikują gotowość bezrobotnych do podejmowania pracy. Badania wskazują, że nawet połowa osób zarejestrowanych w urzędach pracy to pozorni bezrobotni, którzy w ogóle nie poszukują zatrudnienia lub pracują na czarno. Istotnym motywem ich rejestrowania się jest bezpłatne ubezpieczenie zdro
wotne. Wyłączając pozornych bezrobotnych, można szacować, że obecnie stopa bezrobocia nie przekracza 5 proc. Przedstawione ostatnio plany podwyższenia zasiłków w początkowym okresie bezrobocia, przy jednoczesnym ich obniżeniu po 3 miesiącu poszukiwania pracy, nie wzmocni bodźców bezrobotnych do szybszego podejmowania legalnego zatrudnienia. Aktywne polityki rynku pracy, w tym pośrednictwo i doradztwo zawodowe, mogą wzmocnić pozytywne efekty prozatrudnieniowych reform rynku pracy, jednak nie są w stanie ich zastąpić. Z tego powodu nie należy oczekiwać, aby zwiększone wydatki na aktywizację bezrobotnych, którym nie będzie towarzyszyć redukcja podatków i deregulacja gospodarki, spowodują trwały wzrost zatrudnienia i zwiększenie zdolności gospodarki do tworzenia nowych miejsc pracy.
Doświadczenia innych krajów wskazują, ze szybkie zwiększenie liczby pracujących jest możliwe. Niezaprzeczalny sukces w dynamicznym zwiększaniu zatrudnienia odniosły na przykład Irlandia i Hiszpania. Jeżeli nie wprowadzimy sprawdzonych reform, które zmobilizują większą liczbę Polaków do pracy zawodowej, oczekiwany cud gospodarczy pozostanie w sferze marzeń.
Więcej na temat reform, dzięki którym większa liczba Polaków miałaby pracę, można przeczytać w raporcie FOR na stronie: www.for.org.pl.
Wiktor Wojciechowski
Ekonomista Fundacji FOR