„Cold War Liberals“ jest rubryką biograficzną. Od maja 2022 do grudnia 2023 przedstawiamy w niej po krótce sylwetki 20 znaczących polityków liberalnych z zachodniej strony „żelaznej kurtyny”, których szczyt działalności publicznej przypadł na lata Zimnej Wojny.
W pierwszej dekadzie po II wojnie światowej w brytyjskiej polityce mało która sprawa była równie jasna jak to, że liczą się tylko dwie wielkie partie, reprezentujące dwie zasadnicze klasy społeczne. W wyborach w 1955 r. torysi i labourzyści zdobyli łącznie 96% głosów i prawie 99% mandatów w Izbie Gmin. Sens istnienia wszystkich innych ugrupowań wydawał się wątły, a znaczna część polityków z przedwojennymi korzeniami w ruchu liberalnym dawno pogodziła się z tymi faktami, albo tworząc konserwatywną przybudówkę, tzw. Liberal Nationals, albo doradzając Partii Pracy w charakterze ekspertów, jak Keynes czy Beveridge. Los Partii Liberalnej wydawał się przesądzony, media się nią całkowicie nie interesowały, a opinia publiczna oczekiwała jej likwidacji. Nie doszło do niej w pierwszym rzędzie za sprawą przywództwa Jo Grimonda, lidera liberałów w latach 1956-67.
Grimond urodził się w 1913 r. w szkockim St. Andrews jako syn właściciela niedużego zakładu tekstylnego, producenta juty. Na swojej ścieżce edukacyjnej, przede wszystkim w prestiżowym Eton i w Oxfordzie, Jo spotkał kilka inspirujących postaci, które zaszczepiły w nim idealizm – rzecz tak bardzo deficytową w zdominowanej przez klasowe interesy polityce brytyjskiej okresu powojennego. Ta właśnie cecha miała stanowić w jego politycznej działalności swoisty znak rozpoznawczy i źródło odmienności, świeżości w porównaniu z zastępami typowych polityków epoki. To poprzez wiarę w kilka prostych idei, Grimond pomógł Partii Liberalnej uzyskać tą nieodzowną dla przetrwania oryginalność.
Jednak dla startu w świat polityki kluczowym spotkaniem było dla Grimonda to z przyszłą teściową. Wziął on bowiem ślub z najmłodszą córką lady Violet Bonham-Carter (więc równocześnie wnuczką liberalnego premiera H.H. Asquitha), postaci niezwykle wpływowej i powszechnie szanowanej w brytyjskich kręgach liberalnych. Lady Violet dostrzegła naturalny talent polityczny zięcia i wkrótce obrała go kandydatem do realizacji także i jej własnych, nie całkiem zrealizowanych ambicji politycznych.
Tuż przed wybuchem wojny Grimond ukończył studia prawnicze i został przyjęty do adwokatury. W trakcie działań wojennych służył w armii brytyjskiej w Irlandii Północnej i w kontynentalnej Europie, osiągając stopień majora. Polityczny chrzest bojowy przeszedł zaś niepomyślnie – w wyborach 1945 r. wystawiony jako kandydat liberałów w wyspiarskim okręgu Orkney i Shetland minimalnie przegrał z posłem torysów i długo winił się, że wynik mógłby być lepszy przy większym zaangażowaniu.
Związanie się z najbardziej oddalonym od Londynu okręgiem wyborczym, odciętą od świata naturalną barierą morską społecznością wysoko ceniącą sobie samodzielność i zaradność, były ostatnim etapem politycznego kształtowania Jo Grimonda. Został on wybrany posłem z tego okręgu w 1950 r. i bronił go skutecznie aż do końca kariery politycznej, czyniąc zeń (chwilami jedyny) „okręg pewny” (safe seat) dla Partii Liberalnej. Zanim tak się stało, miał dla odmiany frustrujące doświadczenia w pracy w Administracji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy oraz w szkockim National Trust. Dla Grimonda stało się jasnym, że bodaj największym przekleństwem jego czasów jest nadmiar biurokracji rządowej i instytucjonalnej, która w potoku często bezsensownych, przewlekłych i zawiłych procedur zdusza naturalną aktywność ludzi i lokalnych społeczności, marnując ich energię i zniechęcając do samodzielnej realizacji celów. Z takim podstawowym poglądem poszedł w politykę.
Kilka lat później szef liberałów Clement Davies rzucił ręcznik, świadom postępującego upadku partii (o jej frakcji poselskiej mówiono, że może robić zebrania w budce telefonicznej). W 1956 r. Grimond przejął kierownictwo, dając koleżankom i kolegom 10 lat na odzyskanie sensu istnienia lub decyzję o rozejściu się. Powiedział im jasno, że nie jest zadaniem politycznej partii stać za boczną linią politycznego boiska i bezinteresownie pełnić rolę doradcy grających na nim prawdziwy mecz zawodników. Jej zadaniem jest walka o udział we władzy, a w pierwszym kroku o odwrócenie niekorzystnych trendów wyborczych.
Te 10 lat później, w połowie lat 60-tych liberałowie cieszyli się poparciem kilkunastu procent wyborców i tylko za sprawą ordynacji większościowej i jednomandatowych okręgów wyborczych nie uzyskali udziału w rządach. Udało się im jednak odbudować pozycję siły samodzielnej i potrzebnej z punktu widzenia politycznej dynamiki. Przede wszystkim Grimond zakwestionował klasową logikę systemu partyjnego, w której wyborcy z klasy robotniczej automatycznie głosowali na Labour, a z klasy średniej i wyższej na torysów (a w sensie programowym obie te partie niespecjalnie się wtedy różniły). Liberałom udało się na to nałożyć podział pokoleniowy. Młodzi ludzie z powojennego pokolenia absolwentów szkół średnich i uniwersytetów odrzucali stare kanony polityczne i szukali nowych treści. Idealistyczne podejście Grimonda okazywało się dla wielu z nich inspirujące. Przynależność do Partii Liberalnej nagle stała się modna, a dla wyborców brak szans kandydata tej partii w okręgu przestał być decydującym argumentem w dniu głosowania.
Grimond i jego liberałowie prezentowali się jako przeciwnicy etatyzmu i rozrostu biurokracji. Jo podkreślał, że wraz ze wzmacnianiem biurokracji maleje siła obywatela, który przemienia się w pasywnego odbiorcę zasiłków, jednostkę pozbawioną człowieczego wigoru i zdolności podejmowania decyzji o swoim codziennym nawet życiu. Jego wizja obejmowała obywateli uzbrojonych w prawo do wolnego wyboru i społeczności takich obywateli, jako kluczowe poziomy organizacji społeczeństwa, dzięki którym indywidualni ludzie rozwijają się intelektualnie i rozwijają pełnię potencjału, dążąc do celów własnych i grupowych. Grimond unowocześnił partię, powołując komisje programowe dla różnych dziedzin, zawsze niezawodnie zapraszając do nich znaczących ekspertów ze świata akademickiego, a spoza samej partii. Na uniwersytetach partia stała się potęgą.
Grimond bardzo liczył na podział w szeregach Partii Pracy wokół sporu polityka wartości vs. polityka klasowa i na polityczny alians z ideowymi laburzystami bliskimi centrum. Jednak powodzenie Labour przy urnach wyborczych w latach 60-tych przekreśliło te nadzieje i zablokowało Partii Liberalnej w czasach Grimonda drogę do pozycji rozdającej karty w negocjacjach koalicyjnych partii centrowej. Bardziej udane próby zawierania takich sojuszy miały jednak miejsce w kolejnych trzech dekadach i Grimond był dla tej strategii swoistym „ojcem duchowym”.
Grimond był inspirującym mówcą, który doskonale potrafił wykorzystać telewizję do swoich politycznych celów. Przykuwał uwagę, nawet ludzi niepopierających liberałów. Z jego poglądami i opiniami się liczono. Mniejszą wagę przywiązywał natomiast do kwestii organizacyjnych i techniki kampanijnej. Czasem oskarżany z tego powodu o lenistwo, nie należał do gatunku „niezmordowanego polityka na trasie kampanii wyborczej”. Dla niego walka o głosy była raczej starciem idei i umysłów, rozgrywała się na poziomie kształtowania ogólnych postaw ludzi wobec wartości, a nie poprzez punktowe obietnice szczegółowych korzyści, które dobrze wyglądały na ulotkach wyborczych, lecz gorzej w realizacji przez machinę państwa.
Po zakończeniu kariery w Izbie Gmin w 1983 r. Jo Grimond otrzymał szlachecki tytuł barona i znalazł się w Izbie Lordów. Był przez cały okres aktywności entuzjastycznym wykładowcą i występował w kraju i za granicą. Jego serce biło dla edukacji wyższej – pełnił funkcję rektora uniwersytetów w Edynburgu i w Aberdeen, a także kanclerza uniwersytetu Kent. Zmarł w 1993 r.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
