Zwolennikami liberalnego światopoglądu społecznego często są przeciwnicy gospodarczego liberalizmu. Niemal równie często obserwuje się sytuację odwrotną. Natomiast głos liberałów z krwi i kości, a wiec tych, którzy wykazują, że jest to rozdwojenie jaźni i podejście intelektualnie niekonsekwentne, jest zwykle przysłowiowym głosem na puszczy. To dlatego warto przywoływać filozoficzne i polityczne dzieło pierwszego prezydenta włoskiej republiki wybranego w procedurze parlamentarnej, Luigiego Einaudiego. Zarówno w swoich pismach, jak i definiując cele aktywności politycznej był bowiem Einaudi czempionem „liberalizmu integralnego”.
Einaudi urodził się w 1874 r. w miejscowości Carrù w rodzinie poborcy podatkowego. Osierocony przez ojca w wieku nastoletnim przeniósł się do miasta rodzimego matki, a większość ścieżki edukacyjnej przebył w Turynie. Ukończył prestiżowe Liceo Classico im. Cavoura oraz studia z ekonomii politycznej na Uniwersytecie Turyńskim. Po zrobieniu dyplomu związał się z nauczaniem akademickim: przez kilka lat wykładał na katedrze nauki o finansach swojej alma mater, na katedrze prawa przemysłowego i ekonomii politycznej turyńskiej politechniki oraz na Uniwersytecie Bocconiego w Mediolanie.
Już jako student zaangażował się politycznie, początkowo po stronie ruchu socjalistycznego (współpracował z periodykiem „Krytyka społeczna”). Po około dekadzie zrewidował swoje poglądy i z pełnym przekonaniem dołączył do ruchu liberalnego. W 1919 r. został w efekcie mianowany przez radykalnego premiera Francesco Nittiego na senatora i znalazł się wśród sygnatariuszy tzw. rzymskiej „Grupy Narodowo-Liberalnej”, domagającej się w swoim manifeście silnego i zdecentralizowanego państwa, które byłoby w stanie przezwyciężyć toczący je kryzys biurokracji, protekcjonizmu, ale także „radykalnego demokratyzmu”. W tym duchu od 1920 r. Einaudi pisał niezliczone artykuły i felietony do włoskich gazet, zwłaszcza dla Corriere della Sera.
Rok 1921 przyniósł Einaudiemu poważne rozczarowanie włoskim liberalizmem w wydaniu jego długoletniego dyrygenta, premiera Giovanniego Giolittiego, gdy ten zwrócił się do polityki stricte protekcjonistycznej. Pojawiła się możliwość, że jego polityczna ścieżka utknie po stronie faszystów, jako że dużo bliższy jego poglądom był program Alberto De Stefaniego, ekonomicznego eksperta faszystów, który w rządzie Mussoliniego wkrótce objął tekę ministra finansów. De Stefani oddawał w prywatne ręce biznesy znacjonalizowane w trakcie I wojny światowej i ciął subsydia handlowe w sektorze morskim.
Einaudi może zostałby więc faszystą, gdyby jego liberalizm ograniczał się tylko do kwestii gospodarki. Zamiast tego jego dystans do reżimu rósł, a po zabójstwie Matteotiego przeistoczył się w otwartą wrogość. Einaudi stał się zwolennikiem, krytykowanego przez niego wcześniej za słabość, ustroju demokratycznego. W 1924 r. dołączył do opozycyjnej Unii Narodowej Amendoli, rok później był wśród sygnatariuszy napisanego przez Benedetto Crocego „Manifestu antyfaszystowskich intelektualistów”. Zrezygnował z pisania dla Corriere della Sera, gdy faszyści zaprowadzili w gazecie swoje porządki i wyrzucili niezależnych redaktorów (pisać będzie dalej, ale jako korespondent The Economist). Zidentyfikowany jako przeciwnik reżimu, został zmuszony do rezygnacji z wykładania w Mediolanie i na politechnice. Za radą Crocego jednak zdecydował się w 1931 r. złożyć ślubowanie lojalności wobec faszyzmu, aby nie stracić także katedry na Uniwersytecie Turyńskim. Croce usilnie argumentował w rozmowach z nim, że należy „podtrzymać nić nauczania zgodnego z ideałami wolności”, zamiast zostać zastąpionym przez faszystowskiego docenta.
Faszyści respektowali dożywotnie nominacje senatorskie, więc Einaudi nadal tam zasiadał. Głosował w efekcie przeciwko zmianie ordynacji wyborczej, wprowadzającej „listę jedności narodowej Wielkiej Rady Faszystowskiej”, przeciwko wojnie w Etiopii i nade wszystko przeciwko „prawom rasowym” z 1938 r. Wstrzymał się od głosu przy ratyfikacji traktatów laterańskich i konkordatu z Watykanem.
Po upadku Mussoliniego, Einaudi został rektorem swojej alma mater i wrócił do Corriere della Sera. Ale tylko na kilka dni. Po wkroczeniu do Włoch Wehrmachtu musiał salwować się ucieczką do Szwajcarii, gdzie rozwijał międzynarodowe kontakty w ramach Europejskiego Ruchu Federalnego i dał się poznać jako zwolennik pogłębionej integracji państw europejskich jako reakcji na tragedię wojny. Ponadto zaangażował się w przygotowania do powołania Stowarzyszenia Mont Pelerin, grupy wpływowych intelektualistów popierających wolnorynkową filozofię polityki gospodarczej, dzięki czemu dzisiaj uchodzi za jednego z głównych filozofów europejskiego neoliberalizmu.
Po wyzwoleniu w styczniu 1945 wrócił do kraju i objął posadę prezesa Banku Włoch. Został także członkiem przejściowej Rady Narodowej, a rok później wybrany do konstytuanty z ramienia Narodowej Unii Demokratycznej, w skład której weszła jego Włoska Partia Liberalna (PLI). Deklarował, co prawda, swoje poparcie dla przywrócenia monarchii, lecz potem szczerze zaakceptował wygraną republiki w referendum i, obserwując pokojowy i uporządkowany proces jej powstania, wkrótce stał się jej lojalnym sługą publicznym, co miał podkreślić w trakcie swojej mowy inauguracyjnej już jako jej prezydent.
W latach 1947-48 Einaudi sprawował urząd ministra finansów i skarbu/budżetu w gabinecie De Gasperiego. Angażował się przede wszystkim w cięcia podatkowe, oszczędności budżetowe (jego podejście do oszczędności ilustruje anegdota, iż kiedyś po wystawnym obiedzie chciał zjeść gruszkę, lecz zobaczył, że owoce są wielkie, więc uzależnił zjedzenie jej od tego, czy znajdzie się drugi chętny na połowę gruszki) i likwidowanie ceł handlowych, kładąc podwaliny pod gospodarczy boom kolejnych dwóch dekad.
W końcu, gdy jedna z frakcji w ramach partii chadeckiej odrzuciła kandydaturę Carlo Sforzy, Einaudi został, w czwartej turze głosowania 11 maja 1948, wybrany przez parlament prezydentem Włoch z poparciem chadeków, socjaldemokratów i oczywiście jego własnej partii liberalnej. Einaudi miał się początkowo wzbraniać przed nominacją, żartując, że kiepsko będzie wyglądać kuśtykając (chodził o lasce) przed kompaniami reprezentacyjnymi wojska.
Jako prezydent, Einaudi pieczołowicie realizował zadania „stróża konstytucji”, wetował ustawy nieczęsto, zwykle gdy pociągały za sobą nadmierne wydatki budżetowe lub prowadziły do rozdęcia biurokracji. Na okres jego kadencji przypadła także pierwsza próba powołania „gabinetu prezydenckiego”, gdy w toku sporów międzypartyjnych Einaudi powołał na stanowisko premiera polityka, którego cenił za jego eksperckość, a nie nominata partyjnego układu większościowego w parlamencie (był nim ekonomista Giuseppe Pella). Einaudi promował ponadto inicjatywy integracji europejskiej, wspólnej polityki gospodarczej i wspólnej armii europejskiej, która miałaby za zadanie radzić sobie z zagrożeniem ze strony bloku sowieckiego, z jednej strony współpracując ściśle z USA, a z drugiej będąc dla Amerykanów partnerem równorzędnym.
W warstwie filozoficznej Einaudi punktem wyjścia swoich rozważań uczynił pogląd Benedetto Crocego, iż włoski liberalizm – ugruntowany w tradycji Risorgimento – jest nade wszystko postawą moralną. Nie kwestionując tego, Einaudi sprzeciwiał się rozdzielnej analizie wolności obywatelskich i wolności gospodarczych oraz przypisywaniu tym drugim podrzędnej roli. Zamiast tego wskazywał na ich nierozłączność i wzajemne uzależnienie. Pisał, iż „liberalizm gospodarczy nie jest czymś przeciwstawnym wobec etycznego liberalizmu; jest raczej „konkretnym rozwiązaniem”, które ekonomiści proponują w celu mierzenia się z problemami w sposób najbardziej racjonalny i odpowiedni”. Liberalizm nie jest też więc „prosty ekonomizmem”. On żyje indywidualnością, wolnością inicjatywy oraz pragmatyzmem i ustanawia konkretny związek pomiędzy tymi wartościami a wolnym społeczeństwem z ekonomicznego i komercyjnego punktu widzenia.
Podczas gdy etatyzm prowadzi do stagnacji, a człowiek w etatyzmie nie jest zainteresowany przejęciem odpowiedzialności za siebie i otocznie, daje się nieść „z prądem” i akceptuje nielegalne działania władzy lub kiepską jakość usług publicznych z pełnym fatalizmem, tak w liberalizmie ludzie uczą się samorealizacji i odpowiedzialności, nawet jeśli w tym celu niekiedy użyć trzeba „twardej ręki”. Merytokracja – najlepsza koncepcja rządzenia – pozostaje ściśle związana i możliwa tylko w środowisku gospodarki wolnorynkowej, gdzie najbardziej kompetentna osoba otrzymuje posadę lub urząd. Konkurencja między ludźmi to koło zamachowe wszelkiego postępu. Jednostki za swoje sukcesy i niepowodzenia są sami odpowiedzialni i na nich spadają ich skutki. W państwie tzw. dobrobytu zaś brzemię porażek jest rozprowadzane na barkach wszystkich. Dla Einaudiego liberalizm to dynamika, a etatyzm to statyczny marazm. Liberalizm jest w stanie stałej przemiany, jest krytykowany i pozwala wywierać na siebie wpływ konkurującym ideom. Prosperuje dzięki zróżnicowaniu i kontrastom.
Po odejściu ze stanowiska głowy państwa w 1955 r., Einaudi pozostał senatorem. Zmarł w Rzymie w 1961 r. i został pochowany w obrządku katolickim. Został uhonorowany najwyższym włoskim odznaczeniem, ale otrzymał także wysokie odznaczenie od RFN, Malty, a nawet Watykanu.