W 2006 roku Michaił Gorbaczow stwierdził, że to katastrofa w Czarnobylu z 1986 roku, a nie wprowadzona przez niego pierestrojka, miała większe znaczenie dla rozpadu ZSRR pięć lat później. Przyczyny tego rozpadu były z pewnością bardziej złożone, ale wydarzenia w czarnobylskiej elektrowni doskonale pokazują dwa filary, na których opierał się ustrój komunistyczny – kłamstwo i strach.
Katastrofa w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, na terenie dzisiejszej Ukrainy, a kiedyś ZSRR, to wciąż dla wielu osób w Polsce jedno z pierwszych skojarzeń związanych z energią atomową, które z pewnością wzmocni popularny serial HBO pt. „Czarnobyl”. W związku z jego premierą w sieci można było natrafić na wiele wywiadów, artykułów i nagrań zainspirowanych serialem. Czy w związku z emisją tej amerykańsko-brytyjskiej produkcji powinniśmy bać się atomu? A może powinniśmy raczej obawiać się systemu władzy opartego na kłamstwie i strachu, w którym doszło do zekranizowanej katastrofy? Poza próbą odpowiedzi na te pytania postaram się też odpowiedzieć jak funkcjonować po zakończeniu tak dobrej produkcji, jeśli chcemy w czarnobylskiej i serialowej rzeczywistości pozostać. Zacznijmy jednak od sukcesu „Czarnobyla”, którego twórcą jest Craig Mazin.
Udane odtworzenie radzieckości
Stworzenie fabularnego hitu na podstawie prawdziwej historii nie jest zadaniem łatwym. Trzeba podążać za wydarzeniami, które naprawdę miały miejsce, a jednocześnie opowiedzieć je w sposób atrakcyjny dla poszukującego nie tylko faktów, ale i emocji widza, którego nie zadowoli przecież samo zekranizowanie kalendarium zdarzeń.
W chwili pisania tego artykułu „Czarnobyl” zajmował pierwsze miejsce wśród seriali fabularnych w rankingach m.in. IMBd.com czy Filmweb.pl, pozostawiając w tyle takie produkcje jak „Kompania Braci”, „Gra o Tron” czy „Breaking Bad”. To zasłużona ocena, którą podzielam i jest ona wynikiem doskonałego połączenia faktów, emocjonującej fabuły zbudowanej wokół katastrofy i udanego odtworzenia przez scenografów i aktorów atmosfery ZSRR z lat osiemdziesiątych.
Nawet widz dobrze znający historię czarnobylskiej elektrowni nie powinien się nudzić, pomimo że nie wszystko co ma miejsce na ekranie odpowiada historii opisanej w materiałach źródłowych. Serial HBO to wciąż dzieło fabularne, więc nie ma co oczekiwać stuprocentowej zgodności z faktami, choć wiele wydarzeń zostało tu uwzględnionych i wiernie odtworzonych przez ekipę filmową. Przykłady niezgodności pojawiają się w głosach krytycznych płynących także ze strony ekspertów zajmujących się energetyką jądrową i promieniotwórczością, do czego jeszcze w tekście wrócę. Tym bardziej cieszy, że oglądanie serialu można połączyć z masą ciekawych lektur czy nagrań wideo, które ukazały się lub zostały przypomniane dzięki serialowi. Tym samym można dowiedzieć się jeszcze więcej na temat przyczyn, przebiegu i skutków katastrofy.
Zarówno dobór aktorów jak i wykonana przez nich na planie praca zasługują na uznanie. Jared Harris i Stellan Skarsgård doskonale oddają trudne relacje i emocje panujące pomiędzy ekspertem badającym katastrofę Walerijem Legasowem i zastępcą przewodzącego Rady Ministrów ZSRR Borisem Szczerbiną. Widzimy nie tylko konflikt osób i ich charakterów, ale też centrum sporu, sytuujące się pomiędzy dążeniem do prawdy i realizacją interesów partii. Warto podkreślić, że Walerij Legasow nie był jedynym naukowcem badającym katastrofę. Aby jednak skupić uwagę widzów na kilku głównych bohaterach, twórcy serialu wykreowali fikcyjną postać Uliany Chomiuk, która reprezentuje wielu naukowców z ZSRR, poszukujących prawdy na temat katastrofy. W rolę Chomiuk doskonale wcieliła się Emily Watso. Bohaterce zdarza się podważać pewne wnioski Legasowa czy zwracać mu uwagę na rzeczy, których ten nie zauważa. Stoi ona po stronie prawdy.
Dobrze wyeksponowano też czarne charaktery tej historii takie jak Anatolij Diatłow (w tej roli Paul Ritter), zastępca głównego inżyniera w elektrowni, który bezpośrednio nadzorował test podczas, którego doszło do katastrofy, czy innych aparatczyków sowieckiej machiny władzy – od kierownictwa elektrowni, przez lokalne komitety partyjne, aż po Politbiuro i KGB. Na YouTube znaleźć można wywiad z Diatłowem, który po trzech latach odsiadywania dziesięcioletniego wyroku wyszedł na wolność w ramach amnestii. Nadal uparcie nie uznaje swojej winy, którą potwierdza nie tylko wyrok, ale również dokumentacja przeanalizowana przez twórców serialu. W filmie widzimy upartego i aroganckiego człowieka, który pogardza pracownikami, a także siłami natury, które są źródłem energii w Czarnobylu. Jednocześnie serialowy bohater długo zaprzecza, że cokolwiek złego się wydarzyło, okłamując siebie i innych.
W Internecie pojawiła się krytyka, że aktorzy wypowiadają się po angielsku, a nie po rosyjsku albo chociaż z rosyjskim akcentem. To pierwsze znacząco ograniczyłoby pulę aktorów, którzy mogliby wystąpić w serialu. To drugie było przez twórców rozważane, ale autor scenariusza Craig Mazin stwierdził, że mogłoby to niepotrzebnie skupiać uwagę widzów na śmiesznościach związanych z akcentem, zamiast na tym co filmowi bohaterowie mają do powiedzenia. Bardzo realistyczna scenografia rozwiązuje problem języka. Skrupulatnie odtworzono zarówno wnętrza radzieckich mieszkań, urzędów, hoteli czy więzień, ale też doskonale wykorzystano istniejącą post-sowiecką architekturę, aby pokazać Prypeć – powstałe w latach 70-tych XX w. miasto dla pracowników Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i ich rodzin. Samą elektrownię z zewnątrz pokazano wykorzystując bardzo podobną Ignalińską Elektrownię Jądrową, która znajduje się na Litwie. W tym kraju kręcono też wiele innych serialowych scen, w których czuć radzieckość i komunistyczną siermiężność.
Twórca serialu Craig Mazin, reżyser Johan Renck i cała serialowa ekipa zasługują na słowa uznania, które już przełożyły się na wysokie oceny widzów i popularność produkcji. Dzięki temu wiele osób lepiej pozna nie tylko historię katastrofy, ale też rzeczywistość i metody funkcjonowania aparatu państwa w ZSRR, na kilka lat przed upadkiem komunistycznej dyktatury.
Bójmy się kłamstwa, nie atomu
W 2006 roku Michaił Gorbaczow stwierdził, że to katastrofa w Czarnobylu z 1986 roku, a nie wprowadzona przez niego pierestrojka (proces przebudowy społeczno-gospodarczej w ZSRR), miała większe znaczenie dla rozpadu ZSRR pięć lat później. Przyczyny tego rozpadu były z pewnością bardziej złożone, ale wydarzenia w czarnobylskiej elektrowni doskonale pokazują dwa filary, na których opierał się ustrój komunistyczny – kłamstwo i strach. „Komunizm, choć oparty na szczytnych ideałach, doprowadził w praktyce do powstania systemu zorganizowanego kłamstwa. (…) «Czarnobyl» to przypomnienie co może stać się w społeczeństw, w którym prawda zostaje poświęcona na ołtarzu ideologii i gdzie rządzący mogą bezkarnie propagować kłamstwa” – celnie zauważa James Bloodworth w tekście opublikowanym przez UnHerd.
Od samego początku widzimy w serialu konflikt pomiędzy dążeniem do prawdy o katastrofie, a kłamstwem, które ma chronić interesy i wizerunek partii i Związku Radzieckiego. Zastępca głównego inżyniera okłamuje siebie i przełożonych, lokalni przedstawiciele partii okłamują polityków na wyższych szczeblach, w tym Politbiuro, i ekspertów, którzy widzą, że coś się dzieje na podstawie pomiarów promieniotwórczości. Kiedy już prawda przebija się do centralnego ośrodka władzy jest ukrywana przed opinią publiczną i innymi państwami. Dopiero kiedy prawdy o katastrofie nie daje się dalej ukrywać dochodzi do decyzji o ewakuacji i poinformowaniu o tym co się stało. W serialu obserwujemy też walkę bohaterów o to czy powinno się ujawnić pełną listę przyczyn katastrofy, w tym wady produkcyjne reaktorów wynikające również z niskiej jakości socjalistycznej produkcji.
Paliwem, które napędza kłamstwo, ale też silne posłuszeństwo wobec kolejnych szczebli władzy jest strach. Pracownicy nadzorowani przez Diatłowa byli zastraszeni i posłusznie wykonywali polecenia, które także części z nich wydawały się błędne. Diatłow bał się opinii przełożonych, a szefowie elektrowni bali się głosu partii, więc początkowo bagatelizowali to co się stało. Pamiętajmy też, że wszyscy operowali w rzeczywistości państwa inwigilującego i opresyjnego, co doskonale pokazują w serialu wątki związane z działaniami KGB.
Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy działali tylko w oparciu o strach. Craig Mazin zwraca uwagę na bohaterstwo wielu osób – strażaków, którzy myśleli, że jadą gasić zwyczajny pożar, pracowników elektrowni czy górników, którzy narażając się na silne promieniowanie walczyli o zapobieżenie jeszcze większej katastrofie czy likwidatorów skutków katastrofy. Jest wiele historii osób, które angażowały się w te procesy także z poczucia odpowiedzialności za innych i patriotyzmu. O nich także jest ta serialowa opowieść.
W krytycznych ocenach serialu HBO pojawiają się dwa typy zarzutów. Po pierwsze, niepełna zgodność z faktami i wykreowanie przez twórców pewnych osób i wydarzeń. Wiele wyjaśniają wywiady z twórcą serialu, w których uzasadnia on swoje decyzje. Wspominałem już o Ulianie Chomiuk, postaci fikcyjnej stworzonej w celu pokazania wszystkich pozostałych naukowców zaangażowanych w badanie i usuwanie skutków katastrofy.
Także finałowy proces to pokazanie ważnych elementów historii poprzez udział w nim głównego bohatera Walerija Legasowa i jego prezentacji przed sądem, która przypomina sceny z prawniczych thrillerów. Sam proces sądowy odbył się, a autorzy dość skrupulatnie odtworzyli salę domu kultury w Czarnobylu, którą wykorzystano na potrzeby procesu zorganizowanego w 1987 r. w miejscu popełnienia przez oskarżonych przestępstw. Legasowa na sali rozpraw w rzeczywistości nie było. Jednak tylko on był w stanie opowiedzieć widzom i sądowi jak działa elektrownia jądrowa z reaktorem RMBK i jak wyglądał splot zdarzeń, który doprowadził do katastrofy. Warto podkreślić, że główny bohater serialu robi to bardzo przejrzyście tak, że nawet osoba, która nie zna się na chemii i fizyce jest w stanie podążać za jego prezentacją. To tutaj padają słynne słowa Legasow o tym, że „każde kłamstwo tworzy dług wobec prawdy” i „wcześniej czy później ten dług trzeba spłacić”.
Powyższe odstępstwa od faktów to zabiegi przemyślane i realizują ważne cele nadając serialowi odpowiedniej dramaturgii i pozwalają skupić się na głównym wątku, bez konieczności zwiększani liczby bohaterów czy wprowadzania licznych wątków pobocznych.
Druga grupa krytycznych ocen serialu to przede wszystkim teksty ekspertów od energetyki jądrowej i promieniotwórczości. Zwracają oni uwagę m.in. na zbyt dramatyczne pokazanie skutków choroby popromiennej, z jej rzekomą silną zaraźliwością na czele, czy przeszacowanie liczby osób dotkniętych zdrowotnie przez katastrofę. To oczywiście wywołuje u widza silne emocje, ale jednocześnie może napędzać niepotrzebny strach przed samą energetyką jądrową. Od takiego przekazu odcinają się twórcy serialu, ale może niektórych podkoloryzowań przebiegu i skutków katastrofy można było uniknąć?
Craig Mazin potwierdza, że przekaz serialu jest „przeciw rządzącym w ZSRR, przeciw kłamstwu i za człowiekiem”. Zgadzam się, że to kłamstwo, a nie atom jest czymś czego powinniśmy się obawiać po obejrzeniu pięciu odcinków. Ponadto wokół serialu powstało już sporo opartych na badaniach naukowych materiałów, które można wykorzystywać gdyby ktoś chciał nadużywać odcinki „Czarnobyla” do walki z energetyką jądrową Warto też zwrócić uwagę, że w dzisiejszej Rosji, za rządów Putina, kłamstwo i strach przed opresyjną władzą są wciąż silne, co upodabnia ją do ZSRR. Może to dlatego serial HBO został tak krytycznie odebrany w Rosji, także w kręgach władzy, a bliska Kremlowi telewizja NTV zapowiedziała odpowiedź na serial, która ma m.in. pokazywać rolę agentów CIA w doprowadzeniu do katastrofy. Czyli w reakcji na serial o kłamstwie ma powstać jeszcze więcej kłamstw i manipulacji.
Co po serialu?
Choć w mediach spekulowano o drugim sezonie to twórca „Czarnobyla” Craig Mazin przeciął te spekulacje na Twitterze definitywnym „Nie”. Jeśli jednak ktoś chciałby kontynuować poznawanie historii katastrofy, a także jeszcze lepiej poczuć czarnobylską rzeczywistość to ma ku temu, także dzięki sukcesowi mini serialu, wiele możliwości. Zacząć warto od podcastów nagranych do każdego odcinka, w których jego twórca Craig Mazin opowiada Peterowi Sagalowi i słuchaczom o procesie tworzenia serialu, potwierdza autentyczność lub fikcyjność niektórych scen i opowiada czego sam dowiedział się od katastrofie i uczestnikach tamtych wydarzeń.
Sam Mazin poleca sięgnąć po takie pozycje jak Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości Swietłany Aleksijewicz (wyd. Czarne, ale książka była też wydana w 2000 r., w innym przekładzie, przez Świat Książki, pod tytułem Krzyk Czarnobyla), Chernobyl 01:23:40: The Incredible True Story of the World’s Worst Nuclear Andrew Leatherbarrowa czy Ablaze: The Story of the Heroes and Victims of Chernobyl Piersa Paula Reada (obie nie zostały na razie przetłumaczone, ale nie zdziwi mnie jeśli popularność serialu skłoni kogoś do ich wydania w Polsce). Znajdziemy też w Internecie masę artykułów i filmów na temat serialu i Czarnobyla, w tym oczywiście tych poświęconych faktom i mitom na temat serialowej rzeczywistości.
„Czarnobyl” może być też inspiracją podróżniczą. Jeszcze przed premierą serialu zazdrościłem kilku znajomym, których zdjęcia z wycieczek do Strefy Wykluczenia oglądałem na Facebooku. Czarnobyl miał wtedy wizerunek miejsca egzotycznego – zarówno ze względu na lokalizację, gdzieś na granicy Ukrainy i Białorusi, jak i na strach przed promieniowaniem, które jednak w miejscach odwiedzanych przez turystów od dawna nie jest zagrożeniem. W Internecie znaleźć można wiele ofert wycieczek do Strefy Wykluczenia i informacji o zasadach dostępu do strefy. Liczba turystów odwiedzających okolice elektrowni w ostatnich latach rosła, ale serial HBO, przynajmniej w krótkim okresie, doprowadzi do skokowego wzrostu zainteresowania tym miejscem.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał w lipcu 2019 r. dekret, który ma przyczynić się do ułatwień dla turystów. „Na początek stworzymy «zielony» korytarz dla turystów i rozprawimy się z drobną korupcją – nie będzie już wielkich linii w punktach kontrolnych oraz nagłych zakazów, o których ludzie dowiadują się po przybyciu do punktu kontrolnego” – powiedział Zełenski, co może stanowić dodatkową zachętę do podróży. Prezydent Ukrainy zapowiedział m.in. zniesienie zakazu robienia zdjęć i filmowania na terenie strefy (choć różnie bywało z jego egzekwowaniem). Podczas ostatniej wizyty w Paryżu miałem okazję zobaczyć Monę Lisę otoczoną kordonem osób robiących sobie selfie ze słynnym obrazem. Musimy być świadomi, że „miasto duchów”, jak był nazywany Prypeć, może stać się miastem kordonów autorów selfie, otaczających najsłynniejsze miejsca Strefy Wykluczenia.
Pozostaje więc dylemat – czy jechać teraz, narażając się jednak, że doświadczymy tam sytuacji podobnych do kolejek na Mont Everest, czy może poczekać, z nadzieją, że poserialowy napływ turystów nie zadepcze tej przestrzeni?
Zamiast na Ukrainę możemy wybrać się na Litwę. Kilka tygodni temu wyświetliła mi się w mediach społecznościowych płatna reklama finansowana przez Wilno, w której zachęcano do odwiedzenia miejsc, w których kręcono serial. To wileńska dzielnica Fabianiszki, odzwierciedlająca dobrze charakter idealistycznego miasta socjalistycznego, stała się filmową Prypecią. Z kolei sceny więzienne z serialu kręcono w wileńskiej siedzibie KGB, w której znajduje się zdecydowanie bardziej popularne niż Fabianiszki Muzeum Okupacji i Walki o Wolność. W Wilnie znaleźć można więcej miejsc, w których kręcono serialowe sceny, a w Internecie są też oferty noclegów w oddającym ducha komunistycznej rzeczywistości mieszkaniu w dzielnicy Fabianiszki czy wycieczek do Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej, która „zagrała” Czarnobylską Elektrownię Jądrową.
Polsce nie grozi „drugi Czarnobyl”
Serial HBO może być wykorzystywany przez przeciwników energetyki jądrowej w ramach straszenia przed „drugim Czarnobylem”. Dyskusja o budowie elektrowni atomowej w Polsce powinna opierać się na faktach, analizach kosztów i korzyści różnych miksów energetycznych, a nie poserialowych emocjach. Pamiętajmy, że gdyby taka elektrownia w Polsce powstała to nie będzie w niej reaktora RMBK, którego konstrukcja, połączona z wadami powstającymi na etapie produkcji w ZSRR, przyczyniła się do katastrofy. Mamy też w Polsce i Unii Europejskiej (to m.in. w związku z akcesją Litwy do UE zamknięto zbudowaną w czasach ZSRR elektrownię w Ignalinie) zupełnie inne, wyższe standardy dotyczące zasad bezpieczeństwa, zdrowia czy ochrony środowiska. Historia realnego socjalizmu i komunizmu pokazała, że te modele gospodarowania o wiele słabiej dbały o przyrodę czy zdrowie mieszkańców. Stąd nie warto do tych systemów już nigdy wracać, bez względu na to z jakich źródeł mielibyśmy pozyskiwać energię elektryczną.
To co jest trucizną w życiu publicznym i wiążę się z serialową rzeczywistością to kłamstwo. Twórca „Czarnobyla” Craig Mazin nawiązuje w nagranych do każdego odcinka podcastach o zjawisku fake news, które są generowane także przez wielu polityków. Dlatego ważne jest pilnowanie jakości debaty publicznej, jawność sektora publicznego, weryfikacja faktów (z ang. fact-checking) i patrzenie władzy na ręce. Jeśli w Polsce powstanie elektrownia jądrowa to ryzyko „drugiego Czarnobyla” jest znikome, ale jeśli pozwolimy na to, by władza wykorzystywała do rządzenia kłamstwo i strach to grozi nam życie udawane zamiast udanego. Jak powiedział w serialu Walerij Legasow za kłamstwa trzeba wcześniej czy później zapłacić.