Pomysły na znalezienie wyjścia z sytuacji niesamodzielności dyrektora i fasadowości rad programowych były dwa. Po pierwsze, art. 16 dopuszczał możliwość wyłonienia dyrektora w drodze konkursu. Niestety, przepis ten okazał się martwy, ponieważ większość Ministrów Kultury skwapliwie korzystała ze swojego prawa mianowania dyrektora.
Pewnym wyjątkiem i światełkiem w tunelu jest Muzeum Historii Polski, powołane w 2006 roku. W statucie podkreślono, że dyrektor może pochodzić z konkursu, a jedynie pierwszy zostanie powołany przez ministra. Władzami MHP są również kadencyjna Rada Muzeum, mianowana przez ministra oraz kolegia doradcze, które tworzy dyrektor (także spośród osób z zewnątrz).
Kontrakt menedżerski
Drugą ideą był kontrakt menedżerski: Organizator może powierzyć zarządzanie instytucją kultury osobie fizycznej lub prawnej. Powierzenie zarządzania następuje na podstawie umowy o zarządzaniu instytucją kultury zawartej między organizatorem a zarządcą na czas oznaczony nie krótszy niż trzy lata. Nic jednak nie zostało powiedziane na temat uprawnień takiej osoby zarządzającej – czy będą one takie same, jak dyrektora „z nadania”? I czy zagwarantowana zostanie swoboda w tworzeniu regulaminu? Jak pokazują dane statystyczne, sami organizatorzy niechętnie korzystali z tego zapisu.
>W tym miejscu dotknięty zostaje jeden z kluczowych tematów, przewijający się przy okazji IK: niski poziom zarządzania. Dochodzi do niego w dużej mierze ze względu na niesatysfakcjonujące wynagrodzenia pracowników. Drugim powodem jest negatywna selekcja kadr – do IK często trafiają niespełnieni twórcy, a często wręcz osoby w kulturze przypadkowe,popierane przez danego ministra czy polityka samorządowego. Z powodu trudnego usuwania z wysokich stanowisk, IK pełnią rolę swoistej „przechowalni”. Sytuację pogarsza brak możliwości rozwoju zawodowego, ścieżek awansu itp. Trudno też będzie skłonić rzutkich menedżerów, żeby pracowali w instytucji, która de facto nie ma samodzielności.
Ministerstwo i samorząd
Ze względu na fakt, że o powstaniu każdej IK decyduje minister, stworzony został w majestacie prawa mechanizm, pozwalający konkretnej osobie pozostającej na tym stanowisku w dowolny sposób kształtować politykę kulturalną kraju i łożyć na nią pieniądze z budżetu. W powoływaniu IK odzwierciedlają się więc sympatie polityczne poszczególnych ekip rządowych, a obszary aktywności różnych IK nakładają się czy wręcz pokrywają ze sobą. Sprawia to, że konkurują one o te same pieniądze z budżetu na bieżące funkcjonowanie, zamiast ze sobą współpracować i realizować razem zadania.
Powstaje również pytanie, czy Ministerstwo Kultury, zamiast wytyczać kierunki polityki kulturalnej i stać na straży ich realizacji, nie angażuje się zanadto w „ręczne” sterowanie kulturą poprzez zarządzanie IK. Nie chodzi tu jedynie o wpływanie na cele tych organizacji czy ich misje, ale przede wszystkim na dysponowanie środkami finansowymi, pokrywającymi ich działalność.
Ostatnią już, ale nie najmniej ważną, kwestią przy organizacji IK pozostaje ich likwidacja. To również spoczywa w gestii Ministra Kultury. Głównym powodem likwidacji IK są przyczyny finansowe, ale w ustawie brak realnej alternatywy, skąd pozyskiwać środki na działalność w sytuacji niemożności sfinansowania jej przez ministerstwo czy samorząd. Mienie likwidowanej IK przechodzi do jej organizatora, choć nie jest jednoznacznie stwierdzone czy pierwotnego, czy finalnego.
Nierozwiązana także pozostaje relacja między organizatorami, tj. ministerstwem a samorządem: w ustawie nie ma jasnego podziału na IK będące w gestii samorządu oraz te podległe ministerstwu. W ten sposób powstają hybrydy formalne: państwowe IK prowadzone przez samorząd. Finanse IK „idą” za nią pomiędzy organizatorami, co powoduje bałagan rozliczeniowy i wyciekanie pieniędzy. Obecnie głównym nieministerialnym donatorem IK są gminy, a szczególnie duże ośrodki miejskie, co skłaniałoby do powierzenia im większości spraw związanych z IK. Pojawia się jednak poważna obawa, że przekazanie całej sfery organizacji kultury samorządom może doprowadzić do upolitycznienia IK orazże w sytuacji polskiej niestabilności nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak silnym mecenasem będą gminy za dwa albo trzy lata.
Prywatyzacja kultury
Pisząc o IK nie można się nie odnieść do „Raportu o finansowaniu i zarządzaniu instytucjami kultury” z 2009 r. pod red. prof. J. Hausnera, czyli analizy wychodzącej z przesłanek rynkowych. Na wstępie autorzy zadali sobie niewygodne pytanie: czy prywatyzować kulturę? Kwestia jest o tyle skomplikowana, że Polska to kraj o stosunkowo niskiej „konsumpcji” kultury, więc istnieje realna groźba, że w przypadku odejścia państwa od silnego jej finansowania liczba jej uczestników spadnie jeszcze bardziej. Wprawdzie Polacy przeznaczają na kulturę 12 mld zł. rocznie, ale są to głównie wydatki na zakup sprzętu RTV czy opłaty za abonamenty telewizji satelitarnej. Do kultury wysokiej mają dostęp przy pomocy mediów, a zwłaszcza telewizji oraz sieci bibliotek, które pochłaniają niemal najwięcej środków budżetowych (na pierwszym miejscu są muzea).
Należy jednak uznać za anachroniczne założenie, że wydarzenia kulturalne mogą propagować i realizować tylko duże, publiczne podmioty. Uczestnictwo odbiorców w kulturze zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat i powstaje coraz więcej inicjatyw oddolnych, które nie mają szansy na pozyskanie dotacji, bo większość pieniędzy przeznaczonych na kulturę jest konsumowana przez IK. Tymczasem działalność Fabryki Trzciny w Warszawie, Manufaktury w Łodzi czy Starego Browaru w Poznaniu sugeruje, że pojawiają się inwestorzy chętni do tworzenia miejsc kultury za własne pieniądze.
Rekomendacje
1. Należy znowelizować ustawę o organizacji i prowadzeniu działalności kulturalnej w kierunku zwiększenia możliwości wyboru form prawnych działania IK.
2. Trzeba również podzielić IK na takie, które same nie są w stanie się utrzymać oraz te, które mogłyby osiągać zysk. Ich forma organizacyjna nie powinna być odgórnie narzucona i tożsama – musi zależeć od dziedziny, którą będą się zajmować. Wszystkie natomiast muszą mieć możliwość ubiegania się o dotacje na zasadach konkursowych.
3. Jednym z najlepiej sprawdzonych w Europie wzorów funkcjonowania IK są spółki prawa handlowego, czyli klasyczne osoby prawne, posiadające zdolność upadłościową.
4. Wynagrodzenia pracowników IK powinny być elastyczne, a nie objęte sztywną siatką płac.
5. Dalszą propozycją usprawnienia działalności podmiotów kultury jest zmniejszenie ich liczby lub przynajmniej nakłonienie do jednoczenia się przy wspólnych projektach. Państwowe powinny być tylko te podmioty, które ze względu na swój specyficzny charakter nie mogą na siebie zarobić. Ministerstwo pełniłoby rolę mecenatu jedynie wobec „strategicznych” z punktu widzenia rozwoju kultury i sztuki IK.
Kultura bowiem to nie tylko kształtowanie polskiej świadomości, ale także rodzaj usługi, świadczonej przez różne podmioty.