„Człowiek wolny (…) będzie do końca tego świata miał coś z chuligana. (…) Otóż ja, jako chuligan wolności, nie chcę poddać się kontroli.”
„Boję się. Nie mam żadnego fachu. Umiem wprawdzie odróżnić pilnik od żelaza od pilnika do paznokci, ale to jeszcze za mało. Skoczyłem do głębokiej wody, nie umiejąc należycie pływać. […] Lecz jednocześnie wspaniałe uczucie swobody, szerokiego oddechu, życia. […] Uwolniłem się jednym skokiem od przymusowych ubezpieczeń społecznych, od podatków, od felietonów Mauriaca w „Figaro”, od rodaków liczących każdy grosz ‘pożeranych’ przeze mnie funduszów i czekających tylko na okazję ‘wskoczenia’, od całej Europy.”
„Wszystkie moje usiłowania rozszerzenia natrafiają na zmysł ścieśniania. Żeby przeszło przez szyjkę do butelki, w której buduje się kapliczkę ideologiczną, system. […] G. Ferrerò pisał po tamtej wojnie, że jeżeli cywilizacja starożytna upadła, to dlatego, że w pewnym momencie straciła ona nadzieję na ulepszenie Państwa. Nasza cywilizacja narażona jest na ruinę z przyczyny wręcz przeciwnej […] Ferrerò pisze dalej: ‚W sumie czujemy się tak pewni w naszej mocy stworzenia doskonałego Państwa, iż nie wahamy się poświęcić mu dóbr ocenianych jeszcze wczoraj jako wartości nie dające się obliczyć: na przykład wolność. Starożytni chcieli udoskonalić Państwo, lecz wiedzieli oni, że są w stanie udoskonalić je jedynie w pewnych granicach. My straciliśmy poczucie tych granic’.”
— Andrzej Bobkowski
