W ostatnich latach niezwykle popularny stał się termin „ekonomia społeczna”. Przy okazji kwerendy literaturowej z tej tematyki zacząłem się zastanawiać, czy właściwie ekonomia może nie mieć charakteru społecznego? Termin ten wzbudza wiele emocji i w zależności od opcji politycznej oraz prezentowanego poglądu na gospodarkę można zauważyć zarówno jej skrajnych zwolenników, jak i zaciętych przeciwników. Wraz z pojawiającymi się publikacjami na ten temat, rodzą się pewne wątpliwości ze zdefiniowaniem tego pojęcia, jak również czy ekonomia społeczna jest czymś innym niż ekonomia rynkowa? Z pewnością nie ma jasnej, jedynie słusznej odpowiedzi, nie roszczę też sobie prawa do rozwiązania istniejącego sporu. Chciałbym podjąć dyskusję na temat miejsca ekonomii społecznej w myśli ekonomicznej i zastanowić się, czy ekonomia, aby być efektywną, w gruncie rzeczy nie musi mieć społecznego charakteru. Pojawia się wobec tego pytanie, czy ekonomia społeczna jest nowym rozwiązaniem dla gospodarki, czy jedynie kluczem do większej odpowiedzialności w dotychczasowych rozwiązaniach rynkowych. W celu ułatwienia dyskursu na podjęty temat oraz większej przejrzystości będę używał pojęcia ekonomia rynkowa i ekonomia społeczna.
Pojęcie ekonomia pojawiło się już w starożytnej Grecji na przełomie V i VI wieku p.n.e. i wprowadził je Ksenofont. Jego dzieło Oikonomikos stanowiło źródło dla dzisiejszego terminu ekonomia. Jednak umocnienie się i ukształtowanie ekonomii związane było z narodzinami liberalnego systemu gospodarczego, wraz z jego propagatorami – Smithem i Ricardo. Paradygmatem szkoły klasycznej stała się niczym nie ograniczona wolna konkurencja, a jedynym regulatorem „niewidzialna ręka rynku”. Według niektórych badaczy podejście to było niekiedy sprzeczne z interesem społecznym, ponieważ na pierwszym planie stawiano osiągnięcie zysku. Jednocześnie w ich opinii podejście takie było równoznaczne ze stawianiem na pierwszy plan gospodarki i interesu pracodawcy, bez uwzględnienia sytuacji poszczególnych jednostek, co tym samym sprzyjało ich wykluczeniu z aktywnego udziału w życiu społeczno-gospodarczym. Marshall stwierdził, że dziedzina ta powinna mieć na celu badanie ludności w jego codziennym życiu gospodarczym od strony zarówno indywidualnej, jak i społecznej, w celu osiągnięcia dobrobytu. Uważał, że zysk powinien być stawiany na równi z celami społecznymi. Pewna wrażliwość społeczna oraz dążenie do zaspokojenia potrzeb przez wszystkie strony procesu rynkowego w sposób równomierny spowodowała, że część naukowców zwróciła szczególną uwagę na cele społeczne wyodrębniając z ekonomii rynkowej ekonomię społeczną. Wobec tego mianem ekonomii powinno się określać wszelkie działania uznające zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku i własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności za środki produkcji.
Dla wielu badaczy termin „ekonomia społeczna” nie jest do końca klarowny. Dokładne zdefiniowanie tego pojęcia jest niezmiernie trudne, ponieważ wymaga odwołania się do innych zagadnień z zakresu zarówno ekonomii, jak i socjologii ukonstytuowanych w celach pomocowych, samopomocowych oraz wspólnotowych. Według Sadowskiego najbardziej trafne byłoby definiowanie ekonomii społecznej poprzez funkcjonujące organizacje trzeciego sektora, m.in. stowarzyszenia i fundacje, centra integracji społecznej i spółdzielnie socjalne. Również Kelly to pojęcie rozumie jako działalność na pograniczu sektora prywatnego i publicznego prowadzone przez organizacje trzeciego sektora, obejmującego organizacje społeczne. Kwaśnicki zaś uważa, że dotyczy ona tych problemów, z którymi inne sektory nie mogą sobie poradzić, a mianowicie spójności społecznej, dbałości o tworzenie miejsc pracy, zachęcania do przedsiębiorczości, a także wszelkiej aktywności nieprzynależnej rynkowi i państwu.
Należy zauważyć, że dokładne tłumaczenie angielskiego pojęcia social economy prowadzi do zawężenia zakresu badań, ponieważ w tym przypadku economy należałoby traktować jako gospodarkę, a nie naukę jako taką. Problem ten w krajach Europy Zachodniej rozwiązano poprzez wprowadzenie do języka ekonomicznego dodatkowo pojęć pokrewnych, takich jak: ekonomia popularna, solidarnościowa, społeczności lokalnej, współpracy, które w szerszy sposób definiują zakres zainteresowania tej dziedziny.
Co wobec tego jest charakterystycznego dla ekonomii społecznej? Czego z kolei nie posiadają podmioty działające w ramach ekonomii rynkowej? Według niektórych autorów, podejście rynkowe jest niekiedy sprzeczne z interesem społecznym, ze względu na ciągłe dążenie do osiągnięcia korzyści wyłącznie przez określone grupy, poprzez stawianie jako najważniejszy cel osiągnięcie zysku przez właściciela kapitału. Jednak już Marshall w 1928 roku zauważył, że ekonomia powinna zajmować się badaniem podejmowanych przez ludność decyzji bezpośredni wpływ na sytuację dla życia gospodarczego, zarówno od strony indywidualnej, jak i zbiorowej. Można zatem zauważyć, że działania na rzecz jednostek nie są wykreowane poprzez ekonomię społeczną, a są przedmiotem rozpraw od dawna.
Ekonomia społeczna, w myśl niektórych naukowców, w odróżnieniu od ekonomii klasycznej, ma na celu taki układ ekonomiczny i społeczny, który przewiduje więcej sprawiedliwości i „szczęścia” dla ludzi. Stara się to osiągnąć poprzez dobrowolne działania społeczeństwa sprzyjające większej racjonalności zaspakajania potrzeb. Jej najważniejsze wartości to zasada dobrowolności, demokracja i pierwszeństwo człowieka nad kapitałem. Bank światowy i OECD zalecają poszukiwania sposobów na pogodzenie wzrostu gospodarczego z działaniami redukującymi ekskluzję społeczną. Pieńkowska zwraca uwagę, że istotą ekonomii społecznej jest prymat działania na rzecz ludzi nad maksymalizacją zysku, a więc oprócz klasycznego celu maksymalizującego zysk, istotnego znaczenie nabiera wrażliwość społeczna. W literaturze przedmiotu zauważalne jest również definiowanie ekonomii społecznej, jako układu ekonomicznego i społecznego dążącego do osiągnięcia bardziej sprawiedliwego podziału dóbr między ludźmi, poprzez dobrowolne działania społeczeństwa sprzyjające większej racjonalności zaspakajania potrzeb. Hausner proponuje, aby ekonomię społeczną definiować jako sektor gospodarki, w którym organizacje społeczne są zorientowane na użyteczność społeczną, a wypracowane środki pieniężne, stanowiące nadwyżkę służą realizacji celów społecznych. Powstaje zatem pytanie, czy w ekonomii rozumianej tradycyjnie, kapitał ludzki jest mniej ważny od rzeczowego i finansowego? Odpowiedź musi być jednoznacznie negatywna. Już w 1861 roku Lincoln zauważył, że praca jest ważniejsza od kapitału, ponieważ stanowi podstawę do produkcji, a bez niej kapitał nie ma szans zaistnienia.
Pomimo definiowania przez Hausnera ekonomii społecznej, zwraca on uwagę, że nie jest ona niczym innym niż ekonomia rynkowa, tym samym nie można jej traktować ani jako substytutu, ani jako alternatywy dla niej. Można zatem uważać, że niesprawność państwa i niedoskonałości mechanizmu rynkowego w ekonomii rynkowej powinny być jedynie poprzez nastawienie społeczne korygowane, tak aby służyły dla dobra ogółu. Wynika z tego, że nie ma sprzeczności wobec dwoma pojęciami, a tym samym można być zarówno prorynkowym, jak i prospołecznym. Autor zauważa, że skoro pracodawcy zdają sobie sprawę, że warto inwestować w środowisko, to tym bardziej widzą potrzebę działań prospołecznych. Zatem nie można powiedzieć, że działania rynkowe z reguły są wymierzone przeciwko ludziom.
Szopa zauważa, że pojęcie ekonomia społeczna mimo szybkiego rozwoju jest koncepcją nader chaotyczną, co powoduje szereg uogólnień, a nieostrość definicji oraz jej w dużej mierze utożsamianie z sektorem pozarządowym, spółdzielczością powoduje pewne nieporozumienia. W opinii Ninacs’a brak jest jednoznacznych kryteriów pozwalających określić, które elementy odróżniają ekonomię społeczną od klasycznej. Analiza prostokąta jego autorstwa nie daje w sposób jednoznaczny odpowiedzi, do jakiej grupy można zaszeregować dany podmiot. Dla niektórych pewne cechy mogą stanowić element ekonomii tradycyjnej, dla innych jest to już ekonomia społeczna. Jednocześnie można zauważyć, że niektóre elementy prostokąta wcale nie są sprzeczne z ekonomia klasyczną, mimo że podlegają ekonomii społecznej. I na odwrót, np. grupy samopomocowe należą do sfery ekonomii rozumianej tradycyjnie, a już grupy samopomocy ekonomicznej do sfery pośredniej. Niejasne jest przyporządkowanie towarzystw dobroczynnych do grupy pośredniej, skoro ich głównym celem działania jest pomoc najuboższym.
Wielu badaczy zajmujących się problematyką ekonomii społecznej uważa, że jest to próba wspólnego składania się przez obywateli na rzecz ogółu. Polega na oferowaniu czasu, pieniędzy i innych dóbr na rzecz pewnej wspólnoty w celu realizacji konkretnych celów. Nowoczesne myślenie wymaga jednak dążeń w nieco innym kierunku. To państwo powinno w formie darowizny przeznaczać wybrane budynki, czy też przekształcać działające instytucje dla potrzeb grup pozarządowych, partnerstwa publiczno-prywatnego, czy też publiczno-społecznego. Dzięki temu zyskałaby szersza grupa ludności, a dotychczas działające pod kuratelą państwa instytucje mogłyby działać sprawniej. Należy przy tym uważać, by instytucje gospodarki społecznej nie powstawały odgórnie, ponieważ może to zdeformować ich charakter. Instytucje rządowe przekształcone w organizacje pozarządowe bardzo często utrzymują starą niewydolną strukturę, a brak zmian osłabia ich zdolność aktywnego działania.
Jednym z argumentów naukowców wyodrębniających z ekonomii tradycyjnej ekonomię społeczną jest fakt, że podmioty działające w ramach tej pierwszej działają wyłącznie lub przede wszystkim dla zysku. Według Winieckiego, nie może to być jednak przeszkodą dla społecznego charakteru ekonomii. Według autora jest wręcz przeciwnie, przedsiębiorca wówczas ma szanse osiągnąć zysk, kiedy jego działalność spotka się z odzewem społeczeństwa, w postaci popytu, w efekcie otrzymuje zysk, który jest swoistą nagrodą za to, że producent wytwarza to czego oczekują konsumenci na rynku. Ekonomia rynkowa musi być społeczna, ponieważ kształtuje relacje zachodzące w społeczeństwie zachodzące w procesie produkcji, wymiany i konsumpcji.
Argument, że w zysku nie partycypują pracownicy i nie są one inwestowane w rozwój zasobów ludzkich jest również mylny. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, aby wypracowane zyski w przedsiębiorstwie były przeznaczane na poprawę jakości kapitału ludzkiego w przedsiębiorstwie. Można rzecz, że mądrze działający przedsiębiorca, chcący zwiększać własne korzyści ekonomiczne, będzie wspierał działania poprawiające poziom kadry, ponieważ tym samym jego szanse na poprawę pozycji na rynku istotnie mogą się zwiększyć. Jednocześnie racjonalnie działający właściciel dąży do poprawy potencjału społecznego pracowników, ponieważ wiążą się z tym dla niego wymierne efekty zwrotne. Można przy tym zauważyć swoisty paradoks. Wielu przedsiębiorców obawia się wzrostu wartości kapitału ludzkiego zatrudnionych pracowników, widząc w tym zagrożenie dla dalszej pracy tych osób na danym stanowisku lub odejście do konkurencji, a także wzrostu oczekiwań odnośnie poziomu uzyskiwanego wynagrodzenia.
Zysk stanowi dla przedsiębiorstw jeden z warunków istnienia, ponieważ nie ma możliwości prawidłowego funkcjonowania instytucji, które permanentnie przynoszą stratę i w dłuższej perspektywie nie generują zysków. Drucker i Friedman zwracają uwagę, że powiększanie zysku jest społeczną odpowiedzialnością biznesu i jeśli ich się nie osiąga świadczy to o marnowaniu zasobów społecznych. Czy można zatem uznać, że skoro maksymalizacja zysku stoi w sprzeczności do celów ekonomii społecznej, to przedsiębiorstwa społeczne działają nieefektywnie? I tym samym w mniejszym stopniu przyczyniają się do wzrostu gospodarczego? Z pewnością takie uproszczenie jest błędne i może prowadzić do mylnych wniosków. Przedsiębiorstwa te są znacznym rezerwuarem miejsc pracy, nowych form zatrudnienia i przedsiębiorczości, co niewątpliwie może stanowić istotny element wzrostu w gospodarce.
Gospodarkę liberalną traktuje się często jako pozbawioną skrupułów walkę o pieniądz, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Jednak obraz ten jest wyolbrzymiony i zniekształcony. W procesie wieloletniego kształcenia się ekonomii rozumianej tradycyjnie wypracowane zostały pewne mechanizmy hamujące, pozwalające na wzajemną współpracę i korzystanie z efektu synergii. Elementami rynku jest nie tylko konkurencja, ale przede wszystkim wzajemna współpraca, bez której rozwój gospodarczy byłby niemożliwy. Jest sprawą oczywistą, że w procesie rynkowym wiele przedsiębiorstw upada, jednak w ich miejsce natychmiast powstają nowe. Taka sama sytuacja kształtuje się wśród przedsiębiorstw trzeciego sektora, a mianowicie słabe, gorzej radzące sobie z gromadzeniem kapitału przestają istnieć. Świadczy to o tym, że upadek przedsiębiorstw nie jest domeną tylko gospodarki liberalnej.
Istotną sprawą jest, aby w ramach działań rynkowych nie zyskiwała wyłącznie wąska grupa społeczna. Należy pamiętać, że gospodarowanie jest grą, w której nie może być przegranych, zaś sam proces gospodarczy musi charakteryzować się tym, że każda ze stron powinna czuć się zwycięska. W związku z tym efektywnie działający przedsiębiorca będzie dążył do takich rozwiązań, które będą służyć ogółowi. Dlatego współpraca i korzystanie z efektu synergii jest jednym z ważniejszych warunków osiągnięcia sukcesu rynkowego, a brak wzajemnego współdziałania może osłabić rozwój poszczególnych przedsiębiorców. Można wobec tego stwierdzić, że w gospodarce rynkowej nie wszystkie chwyty są dozwolone i akceptowane przez jej uczestników. Działania nieetyczne i sprzeczne z zasadami współżycia społecznego przekładają się na utratę klientów na rzecz instytucji o dobrej reputacji rynkowej. Dążenie do poprawy odbioru firmy przez społeczeństwo a tym samym poprawa jej pozycji rynkowej związana jest z kształtowaniem pozytywnych relacji zarówno ze swoimi pracownikami, jak i otoczeniem, w tym środowiskiem naturalnym. Pozwala to stworzyć stały związek, który w przyszłości ma na celu osiągnięcie korzystnych efektów ekonomicznych. Nie jest tutaj ważne, czy działania prospołeczne, czy też proekologiczne wynikają z pobudek altruistycznych, czy są efektem egoistycznego myślenia o wyższym zysku, ważne jest, że prowadzą do poprawy warunków życia danego społeczeństwa. Już Adam Smith w XVIII wieku zauważył, że człowiek pomimo podejmowania działań z pobudek egoistycznych sprzyja pożytkowi ogółu.
Herbst zauważa, że w przedsiębiorstwach społecznych zysk przeznaczany jest na rzecz wspólnoty, jednak w klasycznej ekonomii zysk również może być dzielony pomiędzy pracowników. Sprzyja to większej motywacji, tworzeniu się więzi z przedsiębiorstwem oraz większą odpowiedzialnością za rozwój przedsiębiorstwa.
Według Madeja idea ekonomii społecznej powinna opierać się na 7 atrybutach: twórczy zamysł wzbogacenia narodowej kultury nowym obyczajem, chłodna kalkulacja pozwalająca na oszacowanie podejmowanego ryzyka gospodarczego z wykorzystaniem darów ofiarności osób powiązanych wolą wspólnego działania oraz zaufanie niezbędne do trwałości współodpowiedzialności. Tezy te stanowią jednocześnie podstawy ekonomii rynkowej. Wszakże twórcze myślenie w gospodarce rynkowej jest jednym z ważniejszych elementów działania. Dzięki poszukiwaniu nowych możliwości, tańszych źródeł zaopatrzenia, obniżaniu kosztów itd. przedsiębiorca może oferować konsumentom nowe produkty. Twórczość bowiem stanowi istotny element reakcji na potrzeby ludzi i jest motorem kreacji nowych potrzeb. Dlatego jednym z ważniejszych cech każdego sprawnie działającego przedsiębiorcy jest innowacyjność, ponieważ pozwala ona pomnażać własny majątek, a w efekcie sprzyja dobrobytowi ogółu.
Niejednokrotnie uważa się, że jedną z głównych cech gospodarki rynkowej jest wzajemna rywalizacja o zasoby. Stwierdzenie to jest dużym uproszczeniem, ponieważ działalność gospodarcza nie może być pozbawiona współpracy, a ta z kolei musi być poparta wzajemnym zaufaniem. Jest ono podstawą funkcjonowania przedsiębiorstw rynkowych. Fundamentem tego zaufania jest przejrzystość działania, pomimo ochrony tajemnicy handlowej. Przejawiać się ono musi we wzajemnym budowaniu relacji opartych na korzyściach ekonomicznych obu stron. Jednak wzajemne relacje nie mogą mieć charakter wzajemnej rywalizacji o klienta, ale współpracy w celu poprawy skuteczności działania i efektywności, zaś wzajemna konkurencja rynkowa powinna służyć jako bodziec do poprawy jakości świadczonych usług.
Niechęć części środowiska ekonomistów do ekonomii społecznej może po części wynikać z inflacji państwa opiekuńczego welfare state. Myślenie perspektywiczne wymaga dążeń w nieco innym kierunku – państwo powinno być jedynie jednym z podmiotów i głównie włączać się w promowanie działań prospołecznych. Jego rola powinna ograniczać się do tworzenia modelu ekonomicznego, w którym biorący udział stają się współtwórcami aktywnie uczestniczącymi w procesie podnoszenia jakości życia oraz warunków życiowych, a w efekcie inkluzji znacznej części społeczeństwa, dotychczas nieuczestniczącego w codziennym życiu społeczno-gospodarczym. Należy jednak pamiętać, że włączanie się państwa w działalność pomocniczą na rzecz obywateli nie może ograniczać się do pomocy społecznej i wypłacanie zasiłków, a musi mieć charakter całościowy i zintegrowany. Nie może polegać na „gaszeniu pożarów”, a tworzeniu takiego ustawodawstwa, które będzie sprzyjać tworzeniu się różnorakich przedsięwzięć obywatelskich. Instytucje rządowe oraz organizacje trzeciego sektora muszą uświadamiać pracodawców, jakie korzyści mogą osiągnąć prowadząc działania zgodnie z zasadą Henrego Forda – 3 P (people, product, profit), w którym każdy element jest równorzędny, a więc ludzie mają takie samo znaczenie jak kapitał, a cele społeczne znajdują się na równi z celami ekonomicznymi. Należy przy tym zauważyć, że dotychczas nie zostały wypracowane przez państwo kierunki rozwoju gospodarki społecznej.
Krytyka ekonomii społecznej wynika niekiedy z obawy przed nadmiernym wzrostem etatyzmu państwa i wzrostu redystrybucji zasobów od bogatych do biednych. Jednak, aby uniknąć poszukiwań pozornych recept poprawiających sytuację w gospodarce należałoby w ekonomii rynkowej powrócić do rozwiązań sprzyjających inkluzji społecznej, m.in. w wyniku ograniczenia marnotrawstwa zasobów ludzkich. Lepsze wykorzystanie tego kapitału w efekcie może prowadzić do poprawy sytuacji gospodarczej, a w efekcie wzrostu dobrobytu. Konieczne zatem są takie działania, które zmierzają do większej aktywizacji ludności, co w perspektywie służyłoby zwiększeniu ich partycypacji z życiu społeczno-gospodarczym.
Proces zwiększania uczestnictwa obywateli w życiu gospodarczym kraju, a tym samym ich większa aktywizacja jest jedną z ważniejszych ról państwa. Nie powinien jednak mieć charakteru rozrostu świadczeń socjalnych i pogłębiania się państwa opiekuńczego, a rzeczywistej pomocy w postaci darowizn na rzecz instytucji pozarządowych, partnerstwa publiczno-prywatnego, czy też publiczno-społecznego w zamian za określone korzyści zwrotne. Takie współfinansowanie musi mieć charakter okresowy, po którym przedsiębiorstwo musi uzyskiwać całkowitą samodzielność ekonomiczną. Jednak ta forma współpracy nadal pozostaje w sferze perspektyw, a nie rzeczywistych działań. Należy przy tym uwzględnić argument, aby powstające instytucje nie były tworzone odgórnie, ponieważ mogłoby to sprzyjać utrzymywaniu dotychczasowych niewydolnych struktur, a tym samym ograniczać zdolność do aktywnego działania. Dodatkowo pomoc w tej formie może mieć charakter uznaniowy, a środki na wsparcie mogłyby płynąć do organizacji powiązanych z władzą lokalną. Konieczne są wobec tego odpowiednie regulacje prawne przeciwdziałające niebezpieczeństwu konieczności „układania się” z instytucjami administracji państwowej. Przeciwdziałałoby to zachowaniom zmierzającym do uzależnienia potrzebujących od określonej pomocy (np. koncepcja wyuczonej bezradności Seligmana) i tworzenia się klientelizmu państwa socjalnego. Bardzo ważne jest, aby pomoc nie miała charakteru interwencji bezpośredniej. W przeciwnym wypadku można się liczyć ze spadkiem aktywności, wzrostem biurokracji i przesadnym wzrostem znaczenia instytucji publicznych.
Dodatkowo część naukowców wychodzi z założenia, że ekonomia społeczna koncentruje się na zagadnieniach dnia dzisiejszego na zasadzie ex post, podczas, gdy ekonomia rynkowa stawia na cele długookresowe koncentrując się na działaniach ex ante. Niemniej jednak nie oznacza to, że w obu podejściach istnieje zasadnicza rozbieżność długookresowa. Według Góry, cele społeczne stanowią istotny czynnik sprzyjający trwałemu wzrostowi gospodarczemu, z kolei wzrost gospodarczy sprzyja realizacji celów społecznych. W związku z tym trwały wzrost gospodarczy jest jednocześnie celem społecznym, a więc w długim okresie cele rynkowe i społeczne muszą być tożsame.
Rifkin formułę ekonomii społecznej traktuje jako proces służący pogłębianiu się spójności społecznej, ograniczenie marginalizacji społecznej oraz zapobieganiu wykluczenia pewnych grup społecznych z życia społeczno-gospodarczego poprzez rozwijanie w ludziach empatii. Jednak, czy empatia nie powinna być domeną instytucji pomocowych, stowarzyszeń, czy też towarzystw dobroczynnych oraz ludzi jako jednostek? Głównym wyznacznikiem ekonomii musi pozostać dbałość o rozwój ekonomiczny firmy, jednak musi on być połączony z rozwojem społecznym. Jedynie współgranie tych dwóch elementów będzie sprzyjać osiągnięciu korzyści przez obie strony. Walka o wynik ekonomiczny bez kształtowania poczucia odpowiedzialności społecznej prowadzi do osiągania zysków krótkoterminowych, dlatego mądrzy menedżerowie chcący podnieść efektywność firmy będą dążyć do poprawy kultury organizacyjnej własnego przedsiębiorstwa.
Warto zauważyć, że wiele elementów ekonomii społecznej upodabnia ją do klasycznie rozumianej ekonomii. Jednocześnie trudno stwierdzić, czy jest ona elementem gospodarki, czy tylko formą ekonomii rynkowej. Bez względu na jej umiejscowienie w hierarchii nauk, jej wpływ na wzrost gospodarczy jest podobny jak ekonomii rynkowej. Przedsiębiorstwa nastawione nie tylko na zysk mogą osiągnąć przewagę konkurencyjną, a w efekcie sprzyjać wzrostowi gospodarczemu wówczas, gdy będą potrafiły wykorzystać swój prospołeczny charakter.
Należy pamiętać, że ekonomia musi działać nie tylko dla zysku, ale z zyskiem, rozumianym subiektywnie przez przedsiębiorstwo, oraz na zasadzie solidarności i wzajemności przy wykorzystaniu narzędzi ekonomicznych. Wówczas nie będzie istniała konieczność redefiniowania tego pojęcia i tworzenia dodatkowych dookreśleń. Konieczne jest wobec tego wzięcie pod uwagę osób defaworyzowanych przez społeczeństwo, a więc wykluczonych, bezrobotnych, o niskich kwalifikacjach, czy też niepełnosprawnych i włączenie ich do głównego nurtu działań, co będzie sprzyjać poprawie ich sytuacji materialnej. Tak rozumiana ekonomia traktuje cele społeczne na równi z celami gospodarczymi. Prowadząc rozważania, jak wiele w ekonomii ma być stosowanej zasady solidarności społecznej należy pamiętać stare chińskie przysłowie mówiące, że „lepiej nauczyć kogoś łowić ryby, niż mu rybę podarować”.
(artykuł w części został opublikowany w Pracy Socjalnej nr 4, 2009 rok, Rozważania nad ekonomią społeczną)
Na podstawie literatury:
P.F. Drucker, Społeczeństwo prokapitalistyczne, PWN, Warszawa, 1999.
M. Friedman, The social responsibility of bussiness is to increase its profits, New York Times Magazine, 1970, September, 13.
M. Góra, Niedostatki koncepcji zwanej „Europejskim Modelem Społecznym, Problemy polityki społecznej, nr 8, 2005.
J. Hausner, Czy finansowanie ze środków publicznych psuje przedsiębiorczość społeczną?, Ekonomia społeczna, 2008, nr 1.
J. Hausner, Zarządzanie publiczne, Scholar, Warszawa, 2008.
K. Herbst, Kondycja ekonomii społecznej w Polsce w 2006 roku, 2006, Klon-Jawor, Warszawa.
H. Izdebski, Czym jest ekonomia społeczna?, Ekonomia Społeczna, nr 1, 2007.
S. Kalinowski, Ekonomia społeczna?, Dylematy współczesnej polityki społecznej, Z warsztatu badań Katedry Nauk Społecznych, numer IX, Poznań, 2007.
S. Kelly, Ekonomia społeczna i przedsiębiorczość społeczna w Unii Europejskiej, [w:] Kapitał społeczny. Ekonomia społeczna, red. T. Kaźmierczak, M. Rymsza,, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa, 2007.
W. Kwaśnicki, Ekonomia (gospodarka) społeczna, www.prawo.uni.wroc.pl/~kwasnicki.
A. Madej, Efektywność i sprawiedliwość w ekonomii solidarności, Ekonomia Społeczna, 2008, nr 1.
W.A. Ninacs, A Revier of the Theory and Practice of Social Economy, SRDC Working Paper Series 02, 2002.
D. Pieńkowska, Ekonomia społeczna – podstawowe informacje, 2004, www.ngo.pl.
J. Rifkin, Europejskie marzenie, Nadir, Warszawa, 2005.
T. Sadowski, Ekonomia społeczna w Polsce – nowe perspektywy w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu, Rynek Pracy, 2005, nr 3(147).
B. Szopa, Ekonomia społeczna z perspektywy ekonomii tradycyjnej, Ekonomia Społeczna, 2007, nr 1.
J. Winiecki, Ekonomia jest zawsze społeczna, Liberte, 2008, nr 2, www.liberte.pl.
