Akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa #otwieramy zaczyna się rozkręcać. Całe Podhale planuje niebawem się otworzyć. Rozgłos sprawie dało tzw. #góralskieveto. Inicjatorzy akcji liczą na to, że w ślad za nimi pójdą kolejni. To już się dzieje. Na Twitterze konto „Otwieramy” publikuje listę miejsc, które wyłamują się z rządowego reżimu obostrzeń i zakazów. Lista się wydłuża, przekrój branż jest dość szeroki: od stoków narciarskich, przez kluby fitness i kluby nocne, na restauracjach i pensjonatach kończąc. Północ, południe kraju, duże ośrodki, mniejsze miasta. Do obywatelskiego nieposłuszeństwa zachęca też przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi, Marcin Gołaszewski, który niedawno zapisał się do kadry przeciągania liny.
Czy ta akcja ma szanse powodzenia? Wiele będzie zależeć od klimatu, który zbudują wokół sprawy media. Wcześniej różnie z tym bywało. Liberalne ośrodki rozciągnęły się pomiędzy chęcią utarcia nosa władzy a potrzebą zaklasyfikowania strajkujących przedsiębiorców do zbioru niebezpiecznych, antymaseczkowych szurów. Inna sprawa, że góral, który w publicznej wypowiedzi dość przytomnie diagnozuje sytuację ekonomiczno-gospodarczą w kraju – nie pomaga sobie ani inicjatywie – wchodząc w kolejnych zdaniach w buty Edyty Górniak: negując wirusa i twierdząc, że zakazałby szczepionki jako niebezpiecznego eksperymentu na ludziach.
Pamiętam materiały i publikacje sprzed kilku miesięcy, które odnosiły się do kwestii wdrażanych obostrzeń. Redaktorki i redaktorzy sprytnie wyszydzali ludzi uważających zakaz działalności gospodarczej i noszenia masek za bezprawne sprawnie omijając problem luk prawnych w transmitowanych materiałach. Jak będzie teraz? Przewiduję większą polaryzację poglądów. Ważne jak zachowają się prawnicy i czy sądy będą konsekwentnie stać po stronie obywateli.
Wielu ludzi jest już nie na żarty zmęczonych lockdownem, dla wielu to być albo nie być. Szef popularnej sieci piwiarni Piw-Paw stracił już trzy z czterech lokali, sieć hoteli Gołębiewski stoi na skraju bankructwa, 1/3 restauracji u progu plajty, branża fitness to 150 tysięcy pracowników i 4 miliony uczęszczających. Rząd nie wprowadza stanu klęski żywiołowej, gdyż uważa, że się nie wypłaci. Może mieć rację, deficyt budżetowy mógłby poszybować w powietrze, ale dlatego władza powinna dać ludziom możliwość zarabiania na chleb. O to zaapelował do premiera, na co dzień przychylny rządowi, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Tarcze kryzysowe są wybiórcze. Jednym dają aż nadto, do innych nie docierają, dla wielu wystarczają na przysłowiowe waciki.
Do świadomości ludzi przebijają się informacje o próbie przechwycenia przez Państwowy Holding Hotelowy hotelu Regent, wcześniej nacjonalizacja Idea Banku. Mnoży to niepokoje i teorie spiskowe. Przydałoby się uspokojenie ludzi. Przydałoby się poluzowanie tych napiętych mięśni i skołatanych nerwów. Jeśli nie, to wkrótce czeka nas wzrost anarchistycznych nastrojów. Ja lubię anarchistów, ale chyba nie o to chodzi.