Przedwczoraj (21 XI) przewodniczący ALDE (Alliance of Liberals and Democrats for Europe – Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy) Guy Verhofstadt wspólnie z Januszem Palikotem ogłosili rozpoczęcie współpracy. Fakt, że uznany europejski polityk, wieloletni premier Belgii, jeden z najbardziej znanych zwolenników ścisłej politycznej integracji UE oraz trzecia największa grupa w Europarlamencie, współpracują z Palikotem powinien być sygnałem dla liberałów w Polsce i zagranicą, że Ruch Poparcia Palikota to ugrupowanie poważne i co najważniejsze naprawdę liberalne (do czego i niżej podpisany miał poważne wątpliwości). W końcu do ALDE należało czterech europosłów Unii Wolności – Bronisław Geremek, Janusz Onyszkiewicz, Jan Kułakowski i Grażyna Staniszewska. Czy to znaczy, że dziś Palikot z dumą może głosić, że reprezentuje polskich liberałów, na co dostał oficjalny europejski stempel?
Sprawa nie jest tak jednoznaczna. Po pierwsze od mocno niezobowiązującej współpracy (spotkań, deklaracji wspólnoty poglądów w dziedzinie ograniczania biurokracji czy ułatwień dla drobnych przedsiębiorców) do formalnego członkostwa droga jest daleka. Po drugie o tym, że Verhofstadt przyleciał do Warszawy, a liberałowie w Europie dopytują się nas o to kim u licha jest ten Palikot nie decyduje fakt ideowej czystości RPP, ale to, że zdobył on przeszło 10% w ostatnich wyborach i w Brukseli dostrzegają szansę na to, żeby czarna dziura, która zieje na mapie liberalnych europejskich ugrupowań od czasu upadku Unii Wolności (nikt już nie pamięta o konającej po cichu Partii Demokratycznej) została zapełniona przez kilku posłów z RPP. Polska jako duży kraj liczy się dla każdej frakcji w Parlamencie Europejskim.
Nawet samo przyjęcie w poczet ELDR (European Liberal Democrat and Reform Party – partii Europejskich Liberałów, Demokratów i Reformatorów) i ALDE (ALDE jest reprezentacją ELDR w Parlamencie Europejskim, jakby klubem poselskim, ELDR jest z kolei partią, czy raczej konfederacją poszczególnych liberalnych partii) nie musi oznaczać, że dana partia jest liberalna. Przykładem jest choćby irlandzka Fianna Fáil, która do ELDR przystąpiła w 2009 roku. W Irlandii uważana jest za typową populistyczną catch-all party. Wcześniej współtworzyła ugrupowanie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą między innymi eurosceptyczni brytyjscy torysi oraz Prawo i Sprawiedliwość. To partia, która popierała zakaz antykoncepcji, cenzurę, która próbowała ustanowić katolicyzm religią państwową, której założyciel i lider Éamon de Valera złożył niemieckiemu ambasadorowi kondolencje po śmierci Hitlera. Partia sprzeciwia się liberalizmowi obyczajowemu i broni Wspólnej Polityki Rolnej.
Dla bardzo wielu liberałów zaakceptowanie w poczet ich politycznej reprezentacji FF było zdecydowanym przekroczeniem granic politycznego cynizmu. LYMEC (europejska młodzieżówka ELDR zrzeszająca liberalne partyjne młodzieżówki z całej Europy) sprzeciwiał się przyjęciu do ELDR Fianna Fáil, zdecydowanie krytycznie podchodząc do bardzo konserwatywnej polityce tej partii, np. wobec aborcji, eutanazji, praw gejów, praw kobiet, potępiając próbę wprowadzenia do kodeksu karnego pojęcia „bluźnierstwa”.
Podsumowując, ogłoszenie współpracy Palikota z ALDE nie oznacza, że buduje on partię liberalną (bardzo jestem ciekaw jaka byłaby reakcja ALDE gdyby mieli zmienić nazwę na „Partię Poparcia Verhofstadta”). Nota bene konkurs rozpisany na nową nazwę Ruchu Poparcia Palikota to wyjątkowe curiosum, nawet jak na standardy tej partii. Sam Palikot sprawia wrażenie jakby zabrakło mu pomysłu co robić w sytuacji kiedy Tusk energicznie (przynajmniej werbalnie) wziął się za reformy. Miłe dla ucha wygłaszane z sejmowej trybuny frazesy o potrzebie budowy kapitału społecznego to za mało. Natomiast pomówienie Jana Krzysztofa Bieleckiego jakoby miał przekazać komuś informację o planach premiera wobec nowego podatku dotykającego m.in. KGHM bez cienia dowodów było bardzo w stylu Andrzeja Leppera i należy się zastanawiać czy poza wpływem Piotra Tymochowicza nie wynika to z faktu, że Palikot właśnie po stronie tego elektoratu nie dojrzał największych szans dla rozwoju swojej formacji. Jeśli jest tak faktycznie, to siedzący okrakiem na płocie między liberalizmem i roszczeniowym populizmem Palikot prędzej czy później z niego zleci. I nie spadnie na stronę liberalną.