A wy, filozofowie, którzy twierdzić śmiecie,
Że „dobre jest cokolwiek się zdarzy na świecie”,
Chodźcie spiesznie oglądać te kupy popiołów,
Te kobiety i dzieci leżące pospołu,
Te smutne szczątki domów wkoło rozrzucone,
Pod rozbitym marmurem ciała rozproszone;
Sto tysięcy nieszczęsnych podartych przez ziemię,
Rozdartych, krwią broczących, których murów brzemię
Za życia pogrzebało. Nikt ich nie ratuje,
Więc, wśród męki, czekają, aż śmierć się zlituje!
(Voltaire, Poemat o zagładzie Lizbony)
Jak wynika z badań poświęconych historii Ziemi, katastrofy naturalne za każdym razem, gdy występowały, zagrażały życiu ludzkiemu oraz światu wytworzonemu przez człowieka. Mając świadomość nieprzewidywalności oraz niebotycznej siły przyrody wynikającej z przeszłych katastrof naturalnych, ludzkość nie wyciągnęła właściwych wniosków dotyczących jej potęgi. Analizując największe kataklizmy można wysnuć tezę świadczącą o tym, że nie panujemy nad światem przyrody. Wielkie katastrofy naturalne zamanifestowały ludzkości to, że człowiek nie ma możliwości ingerować w panujące w danym momencie mechanizmy zachodzące w przyrodzie.
W XXI wieku homo faber może pochwalić się wysoko rozwiniętym przemysłem, wydłużeniem średniej długości życia, poprawą jakości warunków bytowych – wszystkim, co jest powiązane z życiem w dostatku. Ciągła chęć posiadania nowych, lepszych i droższych rzeczy przyczyniła się do wzmożenia trywializacji przyrody. Niestety, za każdym sukcesem człowieka związanym z rozwojem infrastruktury, gospodarki czy technologii stoi zanieczyszczona oraz cieplejsza planeta, zużycie ogromnych ilości zasobów naturalnych, wylesianie oraz wymieranie bioróżnorodności. Czy to oznacza nasz sukces, czy tylko zaspokojenie antropocentrycznych dążeń do uczynienia życia łatwiejszym?
Doświadczaliśmy w przeszłości katastrof naturalnych, które pozbawiły życia tysięcy przypadkowych oraz niewinnych ludzi. Trzęsienie ziemi, które miało miejsce w Lizbonie w 1755 roku, obrazuje również „trzęsienie” światopoglądowe. W wyniku katastrofy naturalnej ówcześni myśliciele powrócili do namysłu nad podstawowymi kwestiami związanymi z życiem, śmiercią, złem oraz dobrem. Trzęsienie ziemi, które nadeszło w ważnym dla osób wyznających wiarę chrześcijańską dniu Wszystkich Świętych, tj. 1 listopada, sprawiło, że mieszkańcy Lizbony ginęli na porannych mszach pod murami kościołów, w swoich domach lub na ulicach. Nielicznych, którym udało się przetrwać trzęsienie, pochłonęła kolejna katastrofa – tsunami. Podziemne wstrząsy oraz wielkie fale to nie wszystkie tragedie, które zaistniały w Lizbonie pamiętnego poranka. Kataklizm zakończył ogromny pożar, który zniszczył ocalałe resztki zabudowań w mieście. W jednej chwili mieszkańcy Lizbony stali się bezbronnymi ofiarami nieprzewidywalnej i potężnej natury.
Osiemnastowieczny filozof Voltaire zastanawiał się Dlaczego Lizbona? Dlaczego miasto niewyróżniające się na tle innych ówczesnych miast zostało doszczętnie zniszczone – czym zawiniło? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie przez oświeceniowych myślicieli oscylowało pomiędzy wolą Bożą, a przejawem Jego gniewu. Pełen rozpaczy Voltaire nie godził się ze śmiercią niewinnych mieszkańców miasta. W Poemacie o Zagładzie Lizbony polemizuje z aksjomatem mówiącym o tym, że wszystko na świecie jest dobre. Wskazuje wyraźnie, że na świecie istnieje zło, które pojawia się nie tylko za sprawą ludzkiej ingerencji. Zło, które definiujemy jako szkodę lub ludzkie cierpienie, wynika także ze świata natury.
Będąc świadomym występujących w świecie katastrof naturalnych, warto zastanowić się nad współczesną ludzką ekspansją w świat naturalny. Dokonując analizy klimatu, należy wziąć pod uwagę granice wytrzymałości Ziemi, która – jak wiemy obecnie – nie jest poznawalna. Natomiast rozpatrując dotychczasowe badania naukowe, znajdujące się między innymi w publikacji Nauka o Klimacie, można stwierdzić, że zbliżamy się do punku krytycznego, miejsca, w którym dalsza egzystencja ludzkości na Ziemi pozostaje niepewna.
Katastrofy naturalne – huragany, tsunami, pożary, powodzie oraz fale upałów pojawiają się również współcześnie. Rozważając przeszłe zdarzenia możemy zauważyć, że każda klęska żywiołowa zbliżała człowieka do namysłu nad przyrodą oraz nad tym, że za każdym razem drastyczna ingerencja w świat naturalny może stanowić zagrożenie dla dalszego ludzkiego życia.
Warto podkreślić, że aktualnie następstwa największych kataklizmów uległy zapomnieniu. Ludzie, podejmując dotychczasowe działania, postępowali bez większego namysłu nad tym, czy ich skutki okażą się być degradacyjne dla świata przyrody czy też nie. W efekcie powstały wielkie huragany takie jak: Katrina (2005 rok), Maria oraz Harvey (2017 rok), które doprowadziły do powstania niebotycznych powodzi, a ostatecznie do zniszczenia miast oraz zgromadzonego ludzkiego dobytku. Wystąpiły także pożary lasów, chociażby w Europie Środkowej – w Biebrzańskim Parku Narodowym oraz w oddalonej od naszego kraju Australii czy też w Kanadzie. W pożarach ginęły zwierzęta, rośliny oraz ludzie. Powyższe przykłady można by mnożyć, jednak to na czym warto skupić uwagę to źródło ich powstawania.
Nie sposób nie zauważyć, że na wzrost poziomów wód w morzach i oceanach, wzrost średniej temperatury na Ziemi oraz na szeroko pojęte zmiany klimatu wpływa globalne ocieplenie.
Wraz z cieplejszą planetą pojawiają się i w przyszłości również będą się pojawiać katastrofy naturalne. Według ustaleń naukowców może okazać się, że nie będą one częstsze, jednak na pewno będą to zjawiska bardziej intensywne i wzmożone – generujące ogromne szkody. Wielu myślicieli oraz badaczy klimatu alarmuje, że cieplejsza planeta zagraża przyszłemu życiu na Ziemi. Z ich komunikatów wynika, że powinniśmy ograniczać antropocentryczne emisje gazów cieplarnianych. Należy jednak zastanowić się, czy jesteśmy w stanie wyhamować drastyczne zmiany klimatu, których jesteśmy świadkami. Może okazać się to trudne, ponieważ wiąże się to ze zmianą obecnych nawyków. Natomiast jeśli nie spróbujemy, skażemy przyszłe pokolenia na porażkę oraz na nową normalność, w której katastrofy naturalne będą stanowić jedynie zapowiedź globalnej klęski humanitarnej.
Bez zmiany w światopoglądzie, która będzie dotyczyć całościowego pojmowania świata przyrody, nie uchronimy siebie, a przede wszystkim przyszłych pokoleń przed katastrofami naturalnymi. W cieplejszym świecie kataklizmy mogą okazać się w znacznym stopniu trudniejsze i bardziej niebezpieczne w skutkach niż te, które dotychczas się wydarzyły. Klimatolodzy wyraźnie zwracają uwagę na zachwianie równowagi w świecie naturalnym objawiające się zanikaniem bioróżnorodności, a także wymieraniem całych gatunków zwierząt. Hans Jonas w Zasadzie Odpowiedzialności wskazuje na aspekt dotyczący odpowiedzialności człowieka w nowym wymiarze – otwartym w przyszłość. Wspomniany myśliciel proponuje zmianę Imperatywu Kategorycznego Immanuela Kanta w sposób pozwalający na odniesienie go do aktualnej sytuacji klimatycznej i brzmi ona „Postępuj tylko w taki sposób, aby skutki twojego działania nie były destrukcyjne względem możliwości takiego życia w przyszłości”. Wynika z tego, że naszą odpowiedzialnością jest pozostawienie ziemi przyszłym pokoleniom w stanie, w jakim my sami ją zastaliśmy. Niestety, literatura związana ze zbliżającą się katastrofą klimatyczną pokazuje, że pozostawimy przyszłym pokoleniom cieplejszą planetę oraz problemy, z którymi sami nie musieliśmy się zmagać.
Warto zatem postawić pytanie, czy tak jak osiemnastowieczni myśliciele potrzebujemy katastrofalnego wydarzenia, które wywoła w naszym pokoleniu refleksję nad podstawowymi kwestiami związanymi z dalszym życiem na Ziemi. Refleksję, która pozwoli poznać miejsce człowieka w świecie i zrozumieć, że jest on tylko mieszkańcem Ziemi, który powinien jak najszybciej powstrzymać swoje zawłaszczycielskie popędy wobec natury. Powróćmy do życia w zgodzie i harmonii z otaczającym nas światem.