Spotkajmy się 4 grudnia na ulicy Ogrodowej w Warszawie. W południe otwarty tam zostanie Skwer Władysława Bartoszewskiego. Nasze spotkanie zostało nazwane „Wiecem Przyzwoitości”. Nazwał je tak organizator, Mariusz Malinowski.
Nie jestem idiotą i nie mam złudzeń. Nazywając mój ukochany KOD organizacją egalitarną zaklinałem rzeczywistość. KOD jest ruchem elitarnym, sądząc po liczbach. To dla mnie bez różnicy. Owszem, gdybyśmy byli ruchem masowym, bylibyśmy skuteczniejsi, ale przynależność do ruchu, by tak rzec, wyrafinowanego tylko mi schlebia. Jest dla mnie wielkim honorem i pozostanę mu wierny.
Gdy na ulicy w zwykły dzień mijam przechodniów, którzy wysmarkują się przez palce prosto na trotuar między nogi, nie wątpię, że trudno nam znaleźć wspólny język na poziomie takich abstrakcji, jak „demokracja”, czy „trybunał konstytucyjny”.
Nie da się zmusić ludzi do obrony demokracji. Muszą tego chcieć. Jeśli nie poczuwają się do obywatelskiego obowiązku, należy ich wybór uszanować. Głupota choć tłumaczy niektóre ludzkie wybory, wcale ich nie usprawiedliwia. Świadczy po prostu o człowieku.
Zapraszam w imieniu organizatora na Wiec Przyzwoitości. Będzie nas KOD-erów mnóstwo i wysłuchamy w plenerze kilku krzepiących słów o tym, co to znaczy być przyzwoitym. Słów, o których reszta wiedzieć nie chce.