Co sprawia, że książka jest dobra? I czy liczy się sam fakt obcowania z książką, nieważne jak fatalnie napisaną, czy czasem lepiej rzeczywiście nie czytać niczego, zamiast pozycji złych?
W tegorocznym badaniu dotyczącym stanu czytelnictwa w Polsce, rekordowe 42% respondentów zadeklarowało, że w roku minionym przeczytało, w całości lub we fragmentach, co najmniej jedną książkę. Fakt, że w 38-milionowym narodzie, więcej niż jego połowa nie sięgnęła po żadną książkę, nie powinien napawać zbytnim optymizmem. Z pewnym zaskoczeniem należy więc przyjąć informację, że jest to najlepszy wynik, jaki Polacy osiągnęli w ciągu sześciu lat.
Faktycznie, jest to najwyższy wskaźnik w przeciągu ostatnich sześciu lat, nie oznacza to jednak, że wcześniej procenty były znacząco wyższe. Porównując wyniki badania, które corocznie przeprowadzane jest przez Bibliotekę Narodową, od roku 2000 do 2020, widać najpierw delikatną tendencję zwyżkową: w 2000 r. przeczytanie co najmniej jednej książki deklarowało 54% ankietowanych, w 2002 r. – 56%, by w roku 2004 r. osiągnąć poziom 58%. W roku 2006 r. zanotowano spadek do 50%, by w kolejnych latach zacząć pikować w dół w oszałamiającym tempie: w 2008 r. jedną książkę przeczytało 38% respondentów. Trend zniżkowy utrzymywał się przez kolejne lata, osiągając następujące wartości: 2010 – 44%, 2012 – 39%, 2014 – 42%, 2015 – 37%, 2016 – 37%, 2017 – 38%, 2018 – 37%, 2019 – 39% i 2020 – 42%[1].
Rzeczywiście, wzrost do poziomu 42% może cieszyć, biorąc pod uwagę szereg lichych lat. Autorzy badania podkreślają, że jednym z czynników, który wpłynął na wyższy poziom deklarowanego czytelnictwa, była pandemia COVID-19 i wymuszone zamknięcie w domach, które z kolei zachęcało do sięgnięcia po lekturę, z czego, jak wskazują wyniki badania, spora grupa skorzystała.
Z drugiej strony, popularyzacja ebooków, audiobooków oraz elektronicznych czytników książek także pozytywnie odbiła się na liczbie przeczytanych tomów na osobę. Ta forma ma niewątpliwie wiele zalet, jak choćby ograniczenie przestrzeni, na której przechowujemy książki czy ułatwienie lektury w komunikacji publicznej, gdzie lepiej sprawdzi się smukły czytnik niż opasłe tomiszcze.
„Człowiek, który nie czyta dobrych książek, nie ma przewagi nad kimś, kto nie umie czytać”. Przywołane powyżej słowa są autorstwa Marka Twaina, jednej z najwybitniejszych postaci literatury amerykańskiej. Z cytatu przebija swoiste politowanie, ba!, może nawet pogarda dla wyborów czytelniczych niektórych, którzy, w opinii Twaina, nie czytają „dobrych książek”.
A zatem co sprawia, że książka jest dobra? I czy liczy się sam fakt obcowania z książką, nieważne jak fatalnie napisaną, czy czasem lepiej rzeczywiście nie czytać niczego, zamiast pozycji złych? Przywołane wcześniej badanie dotyczące czytelnictwa, analizuje także preferencje Polaków dotyczące ulubionych gatunków literackich oraz najpopularniejszych twórców. Analizując zmieniającą się pierwszą piątkę najpoczytniejszych twórców na przestrzeni ośmiu lat (od 2012 do 2020 r.), widać zdecydowaną walkę wieszczy, których książki znajdziemy w kanonie lektur (zdecydowanym zwycięzcą jest tutaj Henryk Sienkiewicz, który złoty medal dla najpoczytniejszego autora zdobywał kolejno w 2012, 2014, 2016 i 2018; razem z nim liderskie pozycje zajmuje jeszcze Adam Mickiewicz) z literaturą masową, wpisującą się w trendy popkulturowe, silnie reklamowaną i nierzadko także ekranizowaną, której jakość bywa niezwykle często poddawaną w wątpliwość.
Od roku 2012 w rankingu tą pop-literaturę reprezentują: Stephanie Meyer, której zawdzięczamy siedem tomów sagi o wampirach Zmierzch, E. L. James, twórczyni cyklu erotycznego o Christianie Greyu, której pobłażliwie zwane „porno dla mamusiek”, uruchomiło prawdziwą falę innych publikacji tego typu. E. L. James stworzyła w sumie pięć tomów książek, w których każdy seks kończy się orgazmem. Na fali popularności literatury erotycznej, wyrosła nam, pod postacią celebrytki Blanki Lipińskiej, polska odpowiedniczka E. L. James, której trzytomowe dzieło z serii 365 dni, zostało zekranizowane przez Netflixa i przez długie tygodnie biło rekordy oglądalności praktycznie pod każdą szerokością geograficzną. Nie można oczywiście w topowej piątce pominąć Remigiusza Mroza, chyba najpłodniejszego polskiego pisarza, który od 2013 r. wydał 48 pozycji, odnajdując się doskonale zarówno, w thrillerach, kryminałach, jak i twórczości science-fiction.
Cechą wspólną wyżej wymienionych autorów, poza nieustającą weną twórczą, umożliwiającą tworzenie naprawdę opasłych tomów, jest także dość prosty, by nie powiedzieć ubogi język, nieskomplikowana fabuła, bohaterowie w sposób oczywisty dobrzy bądź w sposób oczywisty źli i dające się błyskawicznie przewidzieć rozwiązanie. Mimo to, czytelnicy z zapałem wertują karty ich książek, niejednokrotnie skracając w ten sposób oczekiwanie na ekranizację opowieści. Które to ekranizacje, zazwyczaj, podobnie jak książkowe pierwowzory, nie są najwyższych lotów. Nie przeszkadza to jednak w osiąganiu rekordowej widowni na całym świecie, tak jak w przypadku pierwszej części filmu na podstawie książki Lipińskiej.
W pierwszej piątce najpoczytniejszych autorów znajdziemy także Olgę Tokarczuk, nagrodzoną literackim noblem za rok 2018. Nagroda przyczyniła się do masowego dodruku książek pisarki i przełożyła się na jej zdecydowanie większą popularność: w 2018 r. Tokarczuk jest numerem 28 na liście najpoczytniejszych autorów, w 2019 r., już po decyzji szwedzkiego komitetu, plasuje się na miejscu 2., ustępując miejsca jedynie niepokonanemu Mrozowi. Zagadką pozostaje, ile tomów Ksiąg Jakubowych, Biegunów czy Domu dziennego, domu nocnego, zostało sprezentowanych najbliższym i przyjaciołom na wszelakie okazje i nadal czeka na bycie przeczytanym.
Oczywiście, o gustach się nie dyskutuje, a czytanie ma tyle zalet i dobrodziejstw, że sięganie po jakąkolwiek lekturę jest działaniem słusznym. Niestety, świat literatury nie obronił się przed globalizacją, ujednolicaniem, kopiowaniem i kalkowaniem trendów, o czym świadczy chociażby wysyp literatury erotycznej po niezapomnianym debiucie czułego tandemu Christian Grey – Anastacia Steel, których do życia powołała E. L. James.
Podobnie było z wampirami, książkami-poradnikami na każdy temat popełnianymi przez wszelkiej maści celebrytów, opowieściami dla nastolatków o czarownicach i magii, czy obecnej łatwej do zaobserwowania pladze książek quasi-historycznych, które w tytule obowiązkowo zawierać muszą nazwę obozu koncentracyjnego (np. Tatuażysta z Auschwitz, Położna z Auschwitz, Anioł życia z Auschwitz, Bibliotekarka z Auschwitz, Moje przyjaciółki z Ravensbrück, czy Króliki z Ravensbrück).
Zastanawiając się więc, jak i co czytać, czy wybrana książka jest dobra czy też nie, czy autor jest wystarczająco popularny, a treść – dostatecznie intrygująca, nie zapomnijmy o najważniejszym, co w piękne słowa ubrała nasza wybitna poetka i noblistka, Wisława Szymborska: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”.
Wszystkim Państwu, jak i sobie, życzę więc pysznej zabawy z książką!
[1] R. Chymkowski, Z. Zasacka, Stan czytelnictwa w Polsce w 2020 roku, Warszawa 2021
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.