Bywa, że gdy media pokażą jakąś większą inicjatywę Obozu Narodowo Radykalnego, ktoś od razu wychodzi z postulatem delegalizacji tej formacji, albo przynajmniej ograniczenia jej działalności. Ja widzę w tym tylko populizm nastawiony na wyborczy poklask – bo zwykle domagającym się delegalizacji ONR, inne tego rodzaju organizacje już nie przeszkadzają.
Już deklaracja ideowa ONR daje powody do delegalizacji tej formacji. Jest to organizacja opierająca się na doktrynie Kościoła Katolickiego – a więc zakładająca budowę państwa katolickiego, które z założenia będzie musiało być państwem totalitarnym (np. Deklaracja Ideowa Obozu Narodowo-Radykalnego – punkt 1), która wprowadza m.in. swoje pojęcie narodu – wykluczając ze społeczeństwa tych, którzy do niego nie należą (Deklaracja Ideowa Obozu Narodowo-Radykalnego – punkt 2). Tymczasem Kodeks karny z dnia 6 czerwca 1997 – w art. 256 zakazuje propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 13 zakazuje zaś istnienia organizacji odwołujących się w swoich programach do faszyzmu oraz takich, których działanie wiąże się z nienawiścią narodowościową. Postulowanie delegalizacji ONR, samo w sobie jest więc słuszne i uzasadnione prawem.
Problem w tym, że to nie jedyna tego rodzaju formacja. W Polsce działają również inne ruchy promujące ideę państwa katolickiego oraz nacjonalizm – utożsamiający narodowość polską z katolicyzmem. Na przykład: Młodzież Wszechpolska, Ruch Narodowy, Krucjata Młodych, Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Szturmowcy (ruch nieformalny), Narodowe Odrodzenie Polski. Organizacje te mają różną specyfikę – stąd metody ich działania mogą być nieco odmienne. Na przykład RN ma swoich przedstawicieli w Sejmie – więc wizerunkowo może być najbardziej „poważną” formacją. ZHP zaś skupia się na wychowywaniu młodzieży i dzieci – przez co przekaz polityczny będzie tu bardziej subtelny i rozmyty. Wszystkie te ruchy opierają się jednak na tej samej ideologii i promują te same treści. Propagują katolicyzm, a zatem i ideę państwa katolickiego (różniącą się co najwyżej detalami w kwestii konkretnych rozwiązań). Gloryfikują formacje, takie jak Narodowe Siły Zbrojne i Narodowe Zjednoczenie Wojskowe – przedstawiając jednocześnie ich zbrodniczą działalność jako coś pozytywnego. Tworzą podziały społeczne, kreując pokrętnie rozumiany patriotyzm, gdzie „patriotą” i „prawdziwym Polakiem” może być tylko ktoś podzielający katolickie poglądy. Ich członkowie cechują się uprzedzeniami, utożsamiając wszystkich liberałów, demokratów, ludzi o innym pochodzeniu etnicznym, wyznaniu lub bezwyznaniowców – z „komunistami”, „lewactwem” i „wrogami ojczyzny”.
Delegalizacja bądź znaczne ograniczenie samego tylko ONR sprawi, że problem będzie mniej widoczny – ale nadal będzie istniał. Postulat delegalizacji wyłącznie ONR jest więc nastawiony nie na likwidację problemu, a tylko jego maskowanie – przez usunięcie najbardziej widocznego jego przejawu. Co więcej, mniej widoczny problem oznacza mniejszą motywację do walki z nim, a także mniejszą społeczną akceptację dla ewentualnych likwidacji pozostałych tego rodzaju formacji w przyszłości. W końcu dla przeciętnego obywatela, nieinteresującego się polityką i tym, jakie treści są gdzieś promowane, taki na przykład ZHP i ZHR mogą być tylko niewinnymi podmiotami organizującymi wycieczki dla dzieci. Chęć likwidowania ich, może więc być przez wielu niezrozumiała, czy nawet odebrana negatywnie. Przez to zaś, mało która partia czy organizacja społeczna, odważy się wyjść z takim postulatem.
Działać należy konsekwentnie. Jeżeli celem jest walka z mową nienawiści, promocją idei totalitarnych, to zdelegalizować należałoby wszystkie takie organizacje. Jeżeli nie – to nie powinna zostać zdelegalizowana żadna. Póki co bowiem, ONR przez swoją polityczną ekspresję i wyrazistość, dobrze pokazuje prawdziwe oblicze katolicyzmu. Pokazuje więc tym samym, jaką Polskę chcą budować katolickie ugrupowania, które oficjalnie, do szerszego grona odbiorców, będą często mówiły o swoich dążeniach tylko przy pomocy politycznych eufemizmów, tuszujących ich faktyczny, radykalny charakter.
