„Quo vadis systemie emerytalny?” – tematy Liberte.pl to cykl eksperckich dyskusji o kluczowych wyzwaniach jakie stoją przed Polską i Europą.
System emerytalny jako długofalowa gwarancja bezpieczeństwa dla obywateli na późną starość wydaje się być tym obszarem gdzie konsensus polityczny nad jego kształtem oraz dbałość o jego długofalową stabilność są szczególnie pożądane. Tymczasem w Polsce, kraju o bardzo negatywnych trendach demograficznych, jest to obszar szczególnie niestabilny. Po niedokończonej reformie emerytalnej z roku 1999 jesteśmy świadkami ciągłych mniej lub bardziej skutecznych prób rozmontowywania systemu lub ponownej jego naprawy. Faktyczna likwidacja OFE i wydłużenie wieku emerytalnego to jedne z najważniejszych jeśli nie najistotniejsze decyzje podjęte w erze rządów Platformy Obywatelskiej w Polsce. Tymczasem w toku gorącej kampanii wyborczej Bronisław Komorowski populistycznie był w stanie wycofać się z części istotnej reformy. Obniżenie wieku emerytalnego było też jednym z głównych postulatów kampanii Andrzeja Dudy. Co zrobić, aby w tym szczególnie wrażliwym obszarze zbudować odporny na polityczne zawieruchy system odpowiadający na wyzwania demograficzne, przed którymi stoi Polska? O odpowiedzi na te pytania prosimy wybranych ekspertów.
Błażej Lenkowski
„Liczy się gospodarka, głupcze!” – pod tym hasłem Bill Clinton wygrał w 1992 kampanię prezydencką w Stanach Zjednoczonych. Parafrazując to stwierdzenie, można powiedzieć, że ostatnie dni kampanii prezydenckiej w Polsce Anno Domini 2015 przebrzmiewały hasłami dotyczącymi obniżenia wieku emerytalnego w Polsce. Chce się dzisiaj zakrzyknąć „Demografia, głupcze!“. Dlaczego? Zobaczmy zatem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
W 2004 r. Polska była krajem, w którym dostępność różnego rodzaju możliwości wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej doprowadziła do tego, że jedynie nieliczni pracowali do ustawowego wieku emerytalnego. Z wcześniejszych emerytur, zasiłków i świadczeń przedemerytalnych korzystało ponad 1,6 mln Polaków, a wskaźnik zatrudnienia wśród osób w wieku 55-64 lata wynosił 26,1%. Czy to oznaczało, że młodzi mieli pracę? Stopa bezrobocia wśród osób poniżej 25 roku życia sięgała 39,6%! Zazdrościliśmy Hiszpanom, gdzie jedynie 22% młodych nie miało pracy. Ekonomiści zastanawiali się dlaczego, pomimo wzrostu gospodarczego, bezrobocie utrzymuje się na tak wysokim poziomie? Jedną z przyczyn tego zjawiska była konieczność zapewnienia finansowania świadczeń dla tak dużej grupy – potencjalnie zdolnych do pracy – osób. Była to gorzka lekcja potwierdzająca to, że wysyłanie na świadczenia osób kończących aktywność zawodową nie tworzy miejsc pracy dla młodych – jest to mit, w którzy wierzą politycy, którego fałsz po wielokroć już udowodniono.
Przenieśmy się do teraźniejszości. Reformy zainicjowane w ramach tzw. „Planu Hausnera“ ograniczyły dostęp do świadczeń przedemerytalnych. W 2008 r. udało się uchwalić ustawę o emeryturach pomostowych, która na nowo zdefiniowała warunki pracy w szczególnych warunkach i o szczególnym charakterze, jak również dała tamę przechodzeniu na wcześniejszą emeryturę kobietom i mężczyznom z długim stażem pracy. Jak wygląda sytuacja dzisiaj? Z wcześniejszych świadczeń korzystało w 2013 r. niecałe 700 tys. osób., w 2014 r. wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 55-64 lata wynosi 42,5%. Bezrobocie młodych w Polsce wynosi 23,9%. Nie jest to oczywiście wskaźnik, który jest niski, ale jednak znacznie niższy niż 10 lat wcześniej. W Hiszpanii dzisiaj 53,2% osób młodych nie ma pracy.
Dzisiaj jednak już ostrzegawcze światło daje nam demografia – dzisiaj w Polsce rodzi się mniej niż 400 tys. dzieci, według prognoz Eurostat w 2040 r. w Polsce urodzi się około 300 tys. dzieci. Oznacza to, że już dzisiaj mniej osób rozpoczyna aktywność zawodową niż tych, którzy ją kończą.
Patrząc w przyszłość powiedzmy sobie wprost – zmiana wieku emerytalnego nie odwróci konsekwencji procesu starzenia się populacji dla rynku pracy i systemu emerytalnego. W 2040 r. osób w wieku 60-66 lat w Polsce, zgodnie z prognozą Eurostat z 2013 r. będzie około 3,6 mln, osób w wieku 20-59 lat około 18,2 mln, a osób wieku 67 i więcej lat 8,1 mln. Dla porównania w 2015 r. osób w wieku 60-66 lat jest 3,6 mln, osób w wieku 20-59 lat jest 22,1 mln, a osób w wieku 67 i więcej lat jest niecałe 5 mln. Inaczej rzecz ujmując: w perspektywie do 2040 r. grupa osób w wieku 20-64 lata zmniejszy się o 3,9 mln osób, a do 2060 r. o 8,5 mln osób. Zmiana wieku emerytalnego była zatem koniecznym, chociaż może niedostatecznym krokiem dla zachowania równowagi międzypokoleniowej na rynku pracy.
Syntetyczną miarą, która pokazuje wyzwania stojące przed systemem emerytalnym jest współczynnik obciążenia demograficznego, ilustrujący ile osób w wieku emerytalnym przypada na 100 osób w wieku pracującym. Zmiany tego współczynnika w przyszłości ilustruje Wykres 1. Wyraźnie pokazuje on, że zmiana wieku emerytalnego pomoże poprawić proporcje pomiędzy liczbą osób w wieku emerytalnym i młodszych, ale nie odwróci tendencji wzrostowej, która będzie kontynuowana do 2060 r.
Wykres 1. Współczynnik obciążenia demograficznego w Polsce – prognoza.
Źródło: obliczenia własne na podstawie danych Eurostat.
Ważnym i korzystnym efektem zachodzących zmian demograficznych jest również wydłużanie dalszego trwania życia – dzisiaj 60-letnia kobieta ma przed sobą około 24 lat życia, w 2040 r. będzie to już ponad 27 lat, a w 2060 r. – 29,5 lat. 67-latka dzisiaj ma przed sobą 18,3 lat życia, w 2060 r. będzie to 23,1 lat. Te korzystne zmiany również oznaczają potrzebę podnoszenia wieku emerytalnego, aby zachować odpowiednie proporcje lat aktywności zawodowej oraz korzystania z emerytury, aby zapewnić stabilność finansową oraz adekwatność świadczeń otrzymywanych z systemu emerytalnego.
Nasz system emerytalny wymaga zmian. W ostatnich latach, w świetle pogarszającej się sytuacji finansów publicznych, wprowadzono szereg zmian, które ograniczyły przejrzystość systemu emerytalnego i podważyły do niego zaufanie. Warto zastanowić się jak odzyskać wiarę Polaków w przyszłość systemu emerytalnego, a nie obiecywać gruszki na wierzbie, które w świetle zachodzących zmian demograficznych są bardzo krótkowzroczne. Jak to zrobić? Przede wszystkim uprościć obecny system, integrując część kont emerytalnych: po co ZUS prowadzi dzisiaj dwa odrębne konta? Po drugie, uprościć informacje, które otrzymuje każdy ubezpieczony, tak aby wszyscy mogli zrozumieć, jakiej emerytury mogą oczekiwać z powszechnego systemu. Po trzecie – szukać dróg dla coraz większej integracji systemu dla różnych grup zawodowych: rolników, górników czy służb mundurowych, aby ich odmienna konstrukcja nie zniechęcała do mobilności na rynku pracy.
Zmiana demograficzna to nie jest tsunami – następuje ona stopniowo, ale nieubłagalnie tak jak przypływ oceanu. Można ją przewidzieć, o ile tylko otworzymy oczy i ocenimy fakty.