Czytasz, Drogi Czytelniku, dalej? Świetnie. Przytoczę Ci więc fragmenty swojego listu który pisałem przed dwoma laty. Byłem jeszcze wtedy członkiem Twojego Ruchu (z którego wystąpiłem, gdy tenże nie potrafił się zdecydować, czy podąża za programem liberalnym, który popieram, czy też socjaldemokratycznym, któremu się fundamentalnie sprzeciwiam). Tekst ten pisałem jako głos w wewnętrznej dyskusji w przededniu debaty programowej Twojego Ruchu na temat podatków i emerytur 16 listopada 2013 r. (sama debata się odbyła w Łodzi 7. grudnia 2013). Postulowałem wtedy wprowadzenie do programu Twojego Ruchu propozycji podatku liniowego oraz sprzeciwiałem się propozycjom podwyższenia podatku CIT.
„Postulaty moje są poparte argumentami, które można sklasyfikować w trzech wymiarach (uporządkowanych tutaj wedle hierarchii ważności, począwszy od najważniejszego):
1. Wymiar etyczny
2. Wymiar ekonomiczny
3. Wymiar polityczny
Ad. 1. Podatek liniowy jaki proponuję sam w sobie sprawia, że osoby zarabiające więcej płacą więcej (…) Nie jest jednak słuszne, aby osoby osiągające sukces były za ten sukces karane. Za karygodne należałoby uznać założenie, iż osobom mniej przedsiębiorczym, wykazującym mniejszą troskę o inwestowanie w siebie, niższą chęć do pracy i poświeceń, tudzież niższy poziom kreatywności i innowacyjności, należeć miałby się taki sam albo zbliżony poziom życia jak osobom pracującym ciężej, więcej, za których pracę pracodawcy gotowi i chętni są płacić więcej. (…) Sztuczne jednak i niczym nieuzasadnione etycznie jest pozbawianie ludzi przedsiębiorczych znacznie większej kwoty tego, co wypracowali. Progresja podatkowa ma charakter konfiskaty mienia i godzi w moralną zasadę mówiącą o tym, aby człowiek był przede wszystkim odpowiedzialny za swój własny los. Przedsiębiorczość i dążenie do sukcesu jest etyczną cnotą, a nie przewinieniem. Janosikowy charakter rabunkowego podatku progresywnego, wedle którego państwo ma okradać bogatszych by oddawać biednym, ma więc charakter skrajnie demoralizujący.
Ad. 2. Bardzo ważnym zjawiskiem w polityce podatkowej jest tzw. „krzywa Laffera”. Wedle niej wpływy podatkowe wraz ze wzrostem stopy opodatkowania rosną, ale tylko do pewnego momentu. Po przekroczeniu punktu krytycznego na krzywej Laffera, pomimo wzrostu skali opodatkowania, łączne wpływu do budżetu z tytułu podatku zaczynają spadać. Zarówno przy skali opodatkowania 0%, jak i 100%, przewidywane wpływy do budżetu wyniosą zero. Wynika to z faktu, iż nadmierne opodatkowanie prowadzi do a) zwiększenia skłonności do unikania podatków (metodami tak legalnymi – wykorzystywanie tzw. „luk podatkowych” lub emigracja, jak i nielegalnymi, poprzez oszustwa podatkowe); b) zmniejszenia skali działalności podlegającej opodatkowaniu (czy jest nią praca lub działalność produkcyjna – jedna i druga staje się mniej atrakcyjna, to zaś bezpośrednio prowadzi do spadku zamożności społeczeństwa).
Nawet jednak przed przekroczeniem punktu krytycznego negatywne konsekwencje ekonomiczne zbyt wysokich podatków zaczynają się objawiać – nawet jeśli wciąż mówimy o korzyściach dla budżetu. Skutki opresyjnej polityki podatkowej zawsze powodują ubożenie społeczeństwa jako całości, a nie tylko osób (choćby i zamożniejszych) bezpośrednio objętych większymi podatkami. Progresywny podatek dochodowy od osób fizycznych zniechęci do legalnej pracy na terytorium RP i zachęci do emigracji podatkowej lub „inżynierii podatkowej”, sprzyja tzw. „kombinatorstwu”, a jest oczywiste że osoby najzamożniejsze znajdą się w najlepszej pozycji, aby mechanizmów obniżania płaconych podatków używać.
Również udowodniony w punkcie 1 aspekt etyczny nie pozostaje bez swoich implikacji ekonomicznych. Jako że progresja podatkowa stanowi w swej istocie karanie przedsiębiorczości i ciężkiej pracy, jak i, przez swój redystrybutywny charakter, nagradza bierność i lenistwo, negatywny bodziec jakim jest podatek progresywny szkodliwie wpływa na zamożność społeczeństwa jako całości. Ludzkie działanie motywowane jest wprawdzie nie zawsze racjonalnie, ale zawsze celowo (zainteresowanych odsyłam do prakseologii, będącej podstawą austriackiej szkoły ekonomii). Celem osoby pracującej ciężej, więcej i lepiej (również w kontekście wartości dodanej jego pracy, która to determinuje wynagrodzenie) jest uzyskanie większego dochodu. Gdy jednak zbyt dużej części tego dochodu taka osoba jest pozbawiana przez państwo, to oprócz opisanej w pkt. 1 krzywdy moralnej, jaką osoba ta ma pełne prawo odczuwać, maleje chęć i motywacja tej osoby do cięższej tudzież bardziej wartościowej pracy. Pół biedy, gdy osoba taka pójdzie w szarą strefę lub dokona tzw. optymalizacji podatkowej (straci na tym państwo, ale nie gospodarka jako całość). W zbyt dużej jednak proporcji przypadków demotywujący efekt jaki progresja podatkowa będzie mieć na pracę objawi się właśnie tym, że praca ta nie zostanie wytworzona, dobra (tak materialne, jak i intelektualne) nie zostaną wytworzone, skutkiem czego pozostanie strata dla gospodarki i społeczeństwa jako całości.
W kwestii podatku CIT pamiętajmy o bezpośrednich implikacjach dla biznesu, rynku pracy i inwestycji, z jakimi wiąże się ten podatek. Pamiętajmy też o konkurencji podatkowej pomiędzy państwami, co jest szczególnie istotne na wspólnym rynku europejskim i w obliczu postępującej globalizacji – globalizacji nieodwracalnej, czy to się komuś podoba czy nie. Jest rzeczą oczywistą, iż niski podatek CIT sprzyja, a wysoki – zniechęca, przyciąganiu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które to są jednym z kluczowych warunków rozwoju gospodarczego i zmniejszania bezrobocia. Zbyt wysoka stawka CIT sprzyjałaby także ucieczce rodzimego kapitału za granicę. Wreszcie, wysokość stawki podatku negatywnie oddziałuje na przedsiębiorczość i chęć do inwestowania, co przekłada się na poziom zatrudnienia i ilość dostępnych miejsc pracy.
Ad. 3. (…) Wszyscy się na Platformie [Obywatelskiej] zawiedliśmy, dla mnie i dla wielu osób jedną z głównych przyczyn tego zawodu była rezygnacja Platformy z niegdyś sztandarowego postulatu wprowadzenia podatku liniowego (słynnego programu „3*15″). (…) Platforma nie spełniła swoich obietnic, a naszą szansą na przyciągnięcie jej elektoratu i co bardziej wartościowych działaczy jest zaadresowanie tych postulatów, które Platforma proponowała we wcześniejszych latach swojego istnienia, a które są słuszne i wartościowe. Nie proponuję tutaj bezrefleksyjnego kopiowania programu Platformy sprzed kilku lat, warto jednak czerpać z tego, co było w tym programie najlepsze. (…) Drogą donikąd natomiast stałoby się licytowanie na socjalizm i tani populizm z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, partią która nie ma do zaproponowania nic ponad powrót do epoki słusznie minionej.”
Argumenty, które spisałem wtedy pozostają aktualne do dziś. Twój Ruch nie uwzględnił tych postulatów. Niestety, wahał się i waha do dzisiaj pomiędzy gospodarczym liberalizmem a socjalizmem, czyli wolnością a jej zaprzeczeniem, zbliżając się jednak ostatecznie w tym drugim kierunku. Zamiast podnosić racjonalne postulaty liberalne, poszedł w stronę populistycznego socjalizmu i brata się teraz w koalicji wyborczej z SLD i partią Zielonych, które to trudno podejrzewać o przejawy ekonomicznej racjonalności, nie dziwi więc że partia ta jest dziś tylko bladym cieniem tego, czym była 2-3 lata temu. Potrzebna była siła polityczna liberalna gospodarczo i w sytuacji, w której żadne z istniejących dotąd ugrupowań nie było gotowe na bronienie zdroworozsądkowych a jednocześnie wolnościowych postulatów w zakresie polityki podatkowej i finansów publicznych. Twój Ruch także (podobnie jak wcześniej Platforma Obywatelska) nie wykorzystał szansy by stać się taką siłą. Z wielką więc nadzieją powitałem powstanie Nowoczesnej Ryszarda Petru, z której list (nr 8 w Warszawie) mam zaszczyt startować w najbliższych wyborach parlamentarnych. Wprowadzenie podatku liniowego do programu postulowałem od dnia powstania Nowoczesnej (tak jak niegdyś postulowałem to samo w Twoim Ruchu), tym większa więc moja satysfakcja że postulat radykalnego obniżenia i uproszczenia podatków – 3×16% PIT, VAT, CIT (taka właśnie stawka jest teraz realistyczna) trafił do programu Nowoczesnej. Pozostaje więc nadzieja, że realia polityczne po wyborach pozwolą na wcielenie tego projektu w życie, wszakże o podatku liniowym debatuje się w Polsce od kilkunastu lat. Niemal wszystkie kraje naszego regionu zdążyły go już wprowadzić w życie – z dużymi sukcesami – i nie ma powodu, by Polska pozostawała w tyle.
