Dlaczego tym razem protesty zmobilizowały dużo mniej ludzi niż rok temu, kiedy nieoczekiwane weta Andrzeja Dudy wstrzymały na rok niekonstytucyjne zamiary jego macierzystej partii? Dlaczego obrona sądów jest ekscytująca dla aktywistów i wspierających ich mediów, ale dla ogółu społeczeństwa #WolneSady przegrały zdecydowanie w wynikach wyszukiwań na google z dramatycznym pożarem w Grecji, informacją o przedawkowaniu narkotyków przez Demi Lovato (nigdy o niej nie słyszałem), a nawet Lokomotiv Moskwa (czy odnajdzie się w nim Grzegorz Krychowiak?) a nawet imieninami Krzysztofa (wszystkiego najlepszego).
Polityka w sieci sugeruje pewne techniczne kwestie związane z brakiem odpowiedniego hasztagu, zabrakło kontrowersyjnych wypowiedzi polityków PiS (2017 r. przyniósł „zdradzieckie mordy Jarosława Kaczyńskiego) i negatywny wpływ zaangażowania takich organizacji czy osób jak KOD, Strajk Kobiet czy Lech Wałęsa. Konkluzja jest taka, że protesty no logo i algorytmy nie zapewnią sukcesu, potrzebne jest zaangażowanie politycznych partii.
Cóż, autorką jest działaczka PO więc nie jest to wniosek zaskakujący. Można się zastanawiać jaki wpływ na zasięgi w sieci mają partyjne logotypy i dlaczego w lipcu 2018 tego partyjnego zaangażowania miałoby zabraknąć, wydaje się po prostu, że nie było ono skuteczne w mobilizacji, być może partie uznały, że walka na ulicach i tak nie ma sensu.
W rozmowie z osobą z instytucji intensywnie, choć nieoficjalnie, zaangażowanej w organizację protestów, okazało się, że jest ona, podobnie jak ja, zdegustowana faktem, że przez niekonstytucyjne machinacje PiS jesteśmy zmuszeni bronić złego status quo w sądownictwie, podczas gdy wymaga ono zdecydowanej reformy. Ale co robić, w sytuacji kiedy systemową dysfunkcję może zastąpić systemowa manipulacja i podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości w kluczowych obszarach jednej partii?
Połowa (51%) Polaków negatywnie ocenia sądy (badania CBOS z 2017 r.), w tym 12% zdecydowanie źle. Pozytywnie sądy ocenia 36%, z czego zdecydowanie dobrze zaledwie 2%. Najczęściej opinie o sądach czerpiemy z mediów (54%), 21% czerpie z opinii innych osób, 18% z własnego doświadczenia. Ci, którzy mają osobiste doświadczenia z sądownictwem oceniają je umiarkowanie dobrze (37%) niemal tak samo często jak umiarkowanie źle (35%), natomiast aż dwa razy więcej jest tych, którzy sądy oceniają zdecydowanie negatywnie (15%) niż tych, którzy oceniają je zdecydowanie pozytywnie (8%). Kontakt z sądami sprzyja raczej ich negatywnym ocenom (56% względem 50% populacji nie mającej styczności z sądami).
Cytat z badań CBOS w kwestii tego, co ludzie oceniają jako największe wady wymiaru sprawiedliwości.
W hierarchii utworzonej na podstawie wskazywanych przez respondentów trzech najważniejszych, ich zdaniem, problemów wymiaru sprawiedliwości pierwsze miejsce zajmuje bezapelacyjnie przewlekłość postępowań sądowych (48% wskazań). W dalszej kolejności do negatywnych stron funkcjonowania sądownictwa w Polsce badani zaliczają: zbyt skomplikowane procedury postępowań (33%), korupcję wśród sędziów (30%) oraz orzekanie zbyt niskich kar za przestępstwa (23%). Do stosunkowo często wskazywanych zarzutów należą również: orzekanie wyroków na podstawie niewystarczającego materiału dowodowego (15%), nagminne opóźnienia rozpraw (15%), zbyt wysokie koszty związane z postępowaniem sądowym (13%), niewydolny system przepływu informacji między sądami (11%), zła organizacja pracy w tych instytucjach (11%), niekompetencja sędziów (9%) oraz niewłaściwe traktowanie obywateli (8%).
Obawiam się, że sytuacja, w której po jednej stronie stawia się protestujących sędziów, po drugiej zaś radykalną zmianę ludzie mogą poprzeć zmianę, nawet jeśli oznacza ona ingerencję polityków w wymiar sprawiedliwości. Sympatia ludzi nie jest po stronie sędziów czy adwokatury. Mam podejrzenie, że im głośniej prawnicze elity protestują, tym większą wiarygodność nadają „reformie” PiSu. „Nareszcie ktoś się za nich wziął” – takie myślenie zdobywa sobie zwolenników także wśród ludzi o umiarkowanych poglądach. Może akurat nie w kwestii Sądu Najwyższego, ale np. reprywatyzacja w wydaniu warszawskim zrobiła bardzo wiele dla skompromitowania tych, którzy w niej uczestniczyli. Nie tylko polityków i urzędników, ale także adwokatów i sędziów wydających wyroki w tej sprawie.
Poczucie, że prawo w Polsce nie służy obronie ludzi przeciw możnym tego świata, ale jest to forma cementowania zakulisowych wpływów tych, którzy władzę posiadają, jest największym problemem tych, którzy chcieliby ochronić sądy przed PiSem. Nie udało się przebić z całościową alternatywą naprawy wymiaru sprawiedliwości, ani za kadencji PiSu ani wcześniej, kiedy był czas, żeby podjąć się tego ogromnego wyzwania w spokoju.
Sądu Najwyższego już się nie obroni, można jednak podnieść cenę, jaką PiS musi zapłacić za zamach na sądy i budować przyczółki na przyszłość, pod potencjalną reformę, która umożliwi zakorzenienie rządów prawa w społecznej świadomości.
Zamiast bronić sędziów, którzy tej obrony specjalnie nie ułatwiają, warto skoncentrować się na trzech obszarach.
- Wiarygodność wyniku wyborów, szczególnie w wyborach parlamentarnych. Dla stabilności kraju, a także dla PiS, które spodziewa się w nich wygrać, istotne jest, żeby wyniku wyborów nie można było łatwo podważyć. Teorie spiskowe i protesty jakie pojawiły się w ostatnich wyborach samorządowych są niczym w porównaniu z tym, co czeka nas w sytuacji, w której wyniki PiSu będą znacząco przekraczały notowania z przedwyborczych sondaży. Podejrzenia o sfałszowanie wyborów pojawią się natychmiast. Przydałby się tu mocny głos OBWE.
- Polska jeśli nie będzie spełniać kryteriów członkostwa w UE nie może liczyć na to, że będzie otrzymywać płynące z niego korzyści. Sugestia ze strony Komisji Europejskiej i ważnych stolic europejskich dotycząca tego, że zarówno fundusze europejskie jak i np. uczestnictwo w Strefie Schengen wymagają od państwa członkowskiego przestrzegania kryteriów kopenhaskich, w tym niezależnego wymiaru sprawiedliwości, byłoby bardzo wskazane. Nie ma też co ociągać się z procedurą dotyczącą Artykułu 7, który może skutkować zawieszeniem głosu polskiego rządu w Radzie Europejskiej.
- Złodziejstwo i korupcja, a także brak możliwości obrony obywatela przed nadużyciami ze strony władzy. W te tony uderzał w wywiadzie telewizyjnym Donald Tusk, wiemy też jak władza PiS traktuje zwykłych obywateli. Z buta. Jeśli nie będzie sądów, do których będzie można się odwołać zostaniemy wszyscy na łasce i niełasce partyjnych watażków, nadgorliwych urzędników, bezwzględnych policjantów. Nikt i nic nie będzie w stanie realnie ścigać nadużyć, które muszą przy władzy niekontrolowanej pojawić.
Te hasła, plus budowa wiarygodnej możliwości naprawy wymiaru sprawiedliwości i poddania go obywatelskiej, a nie politycznej kontroli (warto tu sięgnąć np. po projekt stowarzyszenia Iustitia) dają nadzieję na ograniczenia strat dziś i autentyczną zmianę w przyszłości.
Wpis pochodzi z bloga Moja Polityka. Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego