Alojzy Malkontent: Tusk po raz kolejny postanowił zaprezentować się na zielonym tle z procentami. Naprawdę zbliżenie z Cimoszewiczem mu nie służy. Co będzie następne – Tusk za rogiem? Te samochwalcze występy stają się równie zaskakujące, co letnie powtórki „Mody na sukces”.
Tusk z wielkim hukiem postanowił ogłosić plan, na wyrost nazwany planem rozwoju finansów. Przede wszystkim jakich finansów się pytam? Państwowych oczywiście. Czyli pod płaszczykiem liberalnej retoryki chce rozbudować państwową biurokrację. Oczekiwaliśmy reform, a co dostaliśmy? Może obniżkę podatków, zniesienie obowiązkowych ubezpieczeń społecznych albo prywatyzację służby zdrowia? Nie! Wszystko na co stać socjalistyczny rząd platformersów udających przed samymi sobą, chyba tylko dla poprawy samopoczucia, liberałów, to nawet nie redukcja długu, a ledwie trochę mniejsze tempo zadłużania się. Doprawdy wielkie osiągnięcie. Większość Polaków skazana jest na to, żeby wydawać tyle ile ma (a przez bandycko wysokie podatki ma niewiele), a rząd z dumą ogłasza, że będzie trochę wolniej wydawał pieniądze, których nie ma – i powiedzmy to głośno – nasze pieniądze. Panie premierze, gdyby moja gosposia przyszła do mnie z takim komunikatem musiałaby z miejsca szukać sobie nowej roboty!
Chłopstwo, któremu brukselskie urzędasy płacą za to, żeby nie produkowało, albo dokładają im grubą kasę, żeby produkowali to czego i tak nikt nie chce kupić, od lat bezczelnie się panoszy i za pomocą zinstytucjonalizowanej piramidy finansowej pod nazwą KRUS systematycznie na grube miliardy okrada budżet państwa. Zamiast pogonić ich precz i wprowadzić rynkowe zasady na, na poły feudalną, na poły socjalistyczną wieś rząd utrzymuje w mocy wszystkie przywileje, zapowiadając odległe i zapewne dobrowolne zmiany dla najbogatszych rolników. Premier, jak wielu przed nim, przestraszył się perspektywy gnojówki wylanej pod kancelarią w towarzystwie stada świń i wideł. Jak mówi piosenka: „Chłop potęgą jest i basta, jak se huknie lub zagwizda to od czasów króla Piasta zadrży przed nim kużdo glizda”.
Wincenty Marudnik: W swoim dzisiejszym wystąpieniu Tusk po raz kolejny udowodnił, że Polska jest skansenem, skansenem na skalę europejską, jeśli nie światową. Wszystkie rozwinięte kraje na kryzys zareagowały wzrostem wydatków pobudzających rozwój gospodarczy, zwiększaniem roli państwa, nacjonalizacją banków, a u nas co? Powtórka ze skompromitowanego neoliberalizmu.
Rząd PO zatrzymał się w rozwoju intelektualnym na początku lat 90, a historia poszła do przodu. Ostatni kryzys obnażył jak na dłoni wszystkie słabości kapitalizmu, do czego prowadzą spekulacyjne operacje rekinów finansjery, a co zapowiada Tusk? Więcej deregulacji. Deregulacji, która wpędziła nas w największy od 80 lat kryzys gospodarczy.
Oczekiwaliśmy wzrostu wydatków socjalnych, wsparcia dla najuboższych, a co oferuje rząd? Bliżej nieokreślone centra, w których mogliby się spotykać. Wedle słów Michała Boni „Orliki bis nakierowane na bezradnych”. Przecież to brzmi jak groźba! Premier chce odbierać emerytury, każe nam wszystkim dłużej pracować. Jest jak bezwzględny woźnica, który na śmierć jest gotów zajeździć na śmierć zaprzęgniętą do wozu biedną, starą chabetę – a tą chabetą jest wymęczone transformacją i kryzysem polskie społeczeństwo, Nasza Szkapa.
Zamiast doprowadzić wreszcie do powszechnej darmowej edukacji dla wszystkich chce, jak mówi minister Boni w celach motywacyjnych, „przedyskutować z nauczycielami ścieżki awansu”. Ścieżki panie premierze, to będą w szkolnych ubikacjach wciągać ci wszyscy uczniowie, którym odebrał pan nadzieję na lepszy świat, bez wyścigu szczurów, opiekę socjalną i powszechny dobrobyt. Ci, których będzie na to stać, bo większość skazana jest na jabola pod blokiem!