„Tacy jak on robili w Polsce powstania” – pisał Norman Davies w swoim „Sercu Europy…”[3] – a ja, jak wielu Polaków, mam słabość do bohaterów romantycznych. Może też dlatego wszystkie kontrowersyjne wybory życiowe Michnika przyjmowałem z szacunkiem, nawet jeśli bez entuzjazmu. Pewnie też dlatego, choć jego trzy ostatnie książki mnie już tak nie zachwyciły, z automatu kupuję wszystkie kolejne.
Tekst ten nie będzie miał więc formy recenzji, tylko bardziej stosownych do sytuacji „uwag na marginesie”. Nie zatytułowałem go „Dlaczego kocham Adama Michnika?”, ale tylko z uwagi na protesty żony. Nie będzie tu więc uwag krytycznych do książki, choć można takie sformułować, ale lista luźnych komentarzy i przemyśleń, które zrodziły się pod wpływem lektury i wydają mi się istotne dla środowiska polskich liberałów.
Tylko o rzeczach ważnych
Prezentowana w książce rozmowa dwóch bohaterów jest dynamiczna, niepozbawiona wątków osobistych i polemik – duża w tym zasługa moderatorki Jolanty Kurskiej. Nawet jeśli opowiadają o sobie lub dowcipkują, to jednak cały czas pilnują się, by nie tracić z oczu spraw naprawdę istotnych. Jakaż to rzadkość w dzisiejszych czasach, w których dyskusja publiczna ogniskuje się wokół trzeciorzędnych, szybko przemijających skandalików, w dodatku „bez żadnej dystynkcji w rozumowaniu” i najczęściej bez rzeczywistej woli dialogu z adwersarzem. Rzadko mamy okazję czytać lub słuchać ludzi, którzy są w stanie pokazać szerszy kontekst, bo i coraz mniej jest wokół nas prawdziwych intelektualistów. Jak pisał Frank Furedi, znikają „osobistości o szerokich horyzontach, gruntownym wykształceniu i zacięciu społecznym”, a ich miejsce zajmują „łatwostrawni guru, analitycy i złotouści ulubieńcy mediów”[4]. „Rozmowy…” dają nam możliwość śledzenia dialogu właśnie takich dwóch „osobistości o szerokich horyzontach”, które wymieniają się opiniami o swoich fascynacjach komunizmem, o byciu dysydentem, o Europie, o Francji i Polsce, o polityce i trudnej sztuce życiowych wyborów. Nie puszczają oka do czytelnika, nie starają się nadmiernie upraszczać – o sprawach poważnych warto czasem porozmawiać naprawdę poważnie.
Poza polskim zaściankiem
Rozmówcą Michnika jest Bernard Kouchner, założyciel organizacji humanitarnej Lekarze Bez Granic, socjalista, minister spraw zagranicznych w ekipie rządowej Nicolasa Sarkozy’ego. Jako polityk i działacz społeczny budził olbrzymie kontrowersje i niechęć wielu osób. Był enfant terrible francuskiej polityki – dysydentem łamiącym schematy myślowe i środowiskowe. To dysydenckie doświadczenie, a także wspólnota losów osób pochodzenia żydowskiego, są elementami zbliżającymi rozmówców.
Rzuca się w oczy, że naturalną nić porozumienia tworzą między nimi przeczytane książki, wspólni znajomi i podobne przemyślenia. Michnik, w przeciwieństwie do większości wykształconych Polaków swojego pokolenia, jest osobą znaną i szanowaną w zachodnich kręgach intelektualnych, aktywnym uczestnikiem międzynarodowych dyskusji. Jego sposób rozmowy z Kouchnerem jest zupełnie pozbawiony tak charakterystycznego dla wielu współczesnych Polaków kompleksu prowincjusza, nabytego przez dziesięciolecia utrudnionych kontaktów ze światem. Upodabnia się tym Michnik do przedwojennego pokolenia polskich kosmopolitów, z takimi postaciami jak Jerzy Stempowski, Konstanty Jeleński czy Józef Czapski, dla których europejskie salony były środowiskiem naturalnym. U osób wychowanych w okresie PRL-u ten międzynarodowy sznyt jest jednak rzadkością. Plus dla Michnika i plus dla książki, bo dzięki temu przedstawiony w niej dialog jest toczony przez rozmówców równych sobie.
Dylematy współczesnego liberała
Obszerne fragmenty rozmowy traktują o kwestiach podstawowych dla środowisk liberalnych w Europie: sposobie walki o prawa człowieka, relacjach z Kościołem, kontrowersjach wobec modelu społeczeństwa wielokulturowego i przyszłego kształtu Europy. Francuz szczególnie często powraca do koncepcji interwencji humanitarnych, której orędownikiem i promotorem jest od lat. Jego zdaniem „prawa człowieka stoją wyżej od suwerenności państw”, a świat nie powinien bezczynnie przyglądać się działaniom reżimów autorytarnych. Michnik, choć ma w tej mierze poglądy bardziej zniuansowane, co do zasady zgadza się na używanie przez społeczność międzynarodową siły w obronie uciskanych, przez co zdecydowanie poparł m.in. interwencję w Iraku. Dla wielu liberałów będą to poglądy kontrowersyjne, bo jednak dotychczasowy bilans polityczny interwencji humanitarnych nie jest jednoznacznie pozytywny.
Jeszcze większe kontrowersje budzić będą w Polsce fragmenty rozmowy poświęcone Kościołowi katolickiemu. Kouchner jest antyklerykałem, mocno krytycznym również w stosunku do papieża Jana Pawła II. Michnik zażarcie broni polskiego Kościoła, odrzucając, jak to nazywa, „bakcyl antyklerykalizmu” i podkreślając wagę dialogu środowisk liberalnych z katolikami. Ma zresztą na tym polu poważne zasługi, bo jego książka z 1976 r. pod tytułem „Kościół, lewica, dialog” była pierwszą próbą znalezienia wspólnej płaszczyzny współpracy między środowiskiem lewicy laickiej a Kościołem katolickim[5]. Temat wywołuje wyraźne napięcie między rozmówcami i wraca kilkakrotnie w różnych miejscach książki.
Polskie środowiska liberalne nie są wolne od pokusy antyklerykalizmu, dość zrozumiałej w sytuacji pogrążania się Kościoła katolickiego w odmętach obskurantyzmu i integryzmu. Wielu z nas ma poglądy, którym zdecydowanie bliżej do poglądów Kouchnera niż Michnika. Unikamy dialogu, wygodnie tłumacząc się brakiem partnerów do rozmowy po drugiej stronie. A jednak to chyba Michnik ma rację, twierdząc, że w państwie z tak silną społecznie i politycznie rolą Kościoła nie można unikać z nim dyskusji, trzeba traktować go jak partnera. Jak zauważył w jednym z wywiadów: „Polska jest katolicka i laicka. Chodzi o to, by obie Polski umiały ze sobą rozmawiać i przyjaźnie się różnić, a nie okładały się obelgami i kijami bejsbolowymi”[6]. Jak dotąd dialog między środowiskiem liberalnym a Kościołem jest szczątkowy, a w postawach dominuje wrogość lub co najwyżej obojętność. Adam Michnik pozostaje chlubnym wyjątkiem.
„Obcy” jako wartość czy jako zagrożenie?
Rozmowa z Kouchnerem często dotykała tematu „Obcego” i granic tolerancji. Temat ten jest wciąż mało obecny w polskim dyskursie publicznym, ale w Europie Zachodniej to jeden z najważniejszych problemów społecznych. Czy zakaz noszenia chust przez muzułmanki to obrona praw poniżanych kobiet czy łamanie podstawowych praw obywatelskich? Czy skoro zgadzamy się na obrzezanie chłopców w rodzinach żydowskich, to mamy się też zgadzać na obrzezanie dziewczynek w rodzinach pochodzenia afrykańskiego? Czy mamy prawo ingerować w zwyczaje imigrantów, często uświęcone wielowiekową tradycją, czy też raczej powinniśmy oczekiwać, że to oni dostosują się do naszych praw? Jaka powinna być odpowiedź środowisk liberalnych? Obaj rozmówcy nie dają jednoznacznych wskazówek, choć jednak mocno podkreślają konieczność prowadzenia wspólnej europejskiej polityki imigracyjnej i niezamykanie granic. Z drugiej strony większy napływ „obcych” będzie wzmacniał faszystowskie ugrupowania w Europie, czego szczególnie obawia się Michnik. Stawia on tezę, że gdyby w Polsce nagle pojawiły się 2 mln muzułmanów, to w ciągu roku mielibyśmy u władzy ekipę faszystowską. Po raz kolejny więc wraca do tematu lęku przed polskim nacjonalizmem, który jest jednym z motywów przewodnich jego działalności publicystycznej, tym razem jednak w nietypowym kontekście, który wydaje mi się ciekawy.
Rosja i granice Europy
Zaletą „Rozmów w Awinionie…” jest fakt, że proces wydania książki był błyskawiczny i część poruszanych wątków dotyczy spraw najzupełniej bieżących. Dobrym przykładem jest kwestia obalenia reżimu Janukowycza na Ukrainie i związane z tym zajęcie Krymu przez Rosję. Obaj rozmówcy nie mają złudzeń co do natury reżimu Putina i wnioski dotyczące przyszłości Rosji, które wysnuwają, nie napawają optymizmem. Michnik mądrze zauważa, że „dyktatury nie są nieśmiertelne”, zaraz jednak dodaje, że „rewolucja nie przynosi demokracji – przynosi chaos wolności. Najpierw dręczy nas pytanie: «Jak wyjść z dyktatury?». Potem do głowy przychodzi kolejne: «Jak wyjść z chaosu?»”. To pytanie pada w porewolucyjnym Egipcie, będzie jeszcze długo zadawane w porewolucyjnej Ukrainie, a nie jestem pewien, czy chcemy, żeby w przyszłości postawiono je w porewolucyjnej Rosji.
Sytuacja za naszą wschodnią granicą staje się pretekstem do ciekawego dialogu o granicach Europy, który obrazuje kolejny istotny dylemat europejskich liberałów – czy popierać proces rozszerzenia Unii Europejskiej uwzględniający zasadę otwartych drzwi dla każdego kraju, który spełni określone kryteria. W Polsce panuje zgoda co do tego, że taka zasada powinna dotyczyć Ukrainy, ale co na przykład z Turcją? Michnik jest sceptyczny, a Kouchner odważnie mówi, że „nie możemy kreślić granic Europy tam, gdzie kończą się krzyże”, bo Europa nie jest wyłącznie klubem chrześcijańskim. Prędzej czy później będziemy musieli również w Polsce odbyć tę dyskusję, bo jest ona jedną z najważniejszych, jakie stoją przed państwami członkowskimi UE. Jak zabrzmi głos, który zabiorą w niej polscy liberałowie?
Czy Polska jest antysemicka?
W rozmowie Michnika z Kouchnerem kilkakrotnie wraca oskarżenie o polski antysemityzm. Dla Francuza, przy całej jego sympatii do Polaków, nasz głęboko zakorzeniony antysemityzm jest oczywistością. Michnik reaguje na te uwagi bardzo nerwowo. Choć sam rozprawia się z mitem Polski czystej i wolnej od antysemityzmu, to jednak czuje się w obowiązku obrony Polaków przed zarzutami swego interlokutora. Niuansuje, pokazuje różne konteksty zachowań antysemickich, przywołuje bohaterów, którzy ratowali Żydów w czasie wojny. Szczerze przyznam, że te fragmenty książki był dla mnie wyjątkowo przykre – pokazywały bowiem obraz Polski utrwalony w umysłach zachodnich elit, który bardzo się kłóci z tym, jak chcielibyśmy być postrzegani. Skłania to do zadania sobie pytania, co możemy zrobić, by ten obraz zmienić, ale też do refleksji, że ta antysemicka gęba Polaka jest faktem. Argumenty przywoływane przez Michnika okazały się nieskuteczne, bo jego rozmówca pozostał przy swoim zdaniu.
* * *
„Rozmowy w Awinionie…” mogę gorąco polecić jako książkę ważną i wartą przeczytania. Zmusza do myślenia, zadaje ważne pytania, pokazuje dylematy – czyli zapewnia wszystko to, czego możemy oczekiwać od dyskusji dwóch wysokiej próby myślicieli. Co ważne, wszystko to podane jest w bardzo strawnej dla czytelnika formie wywiadu rzeki, okraszonej dykteryjkami i dobrze zredagowanej.
Lektura będzie też wspaniałą okazją do zapoznania się z poglądami Adama Michnika, które tym razem padają z jego ust, a nie z ust jego oponentów, którzy często prezentują je w sposób wykoślawiony lub po prostu nieuczciwie[7]. Michnika zaś słuchać i czytać warto, by móc się określić wobec jego wizji liberalizmu. Jak wiemy, ilu liberałów, tyle liberalizmów, ale Michnik jest z całą pewnością tylko jeden. Czasem denerwujący, czasem kontrowersyjny, ale cały czas na wysokim poziomie intelektualnym. Warto poznać jego poglądy choćby po to, by móc się z nimi w pełni świadomie nie zgodzić.
[1] J. Kurska, Rozmowy w Awinionie: Adam Michnik – Bernard Kouchner, Warszawa 2014.
[2] Do przeczytania w tomie A. Michnik, Polskie pytania, Warszawa 1993, s. 302–307 lub pod adresem <http://wyborcza.pl/1,93056,7140009,Michnik_do_Kiszczaka.html?as=1>.
[3] N. Davies, Serce Europy: krótka historia Polski, Londyn 1995, s. 360.
[4] F. Furedi, Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?, przeł. K. Makaruk, Warszawa 2008.
[5] A. Michnik, Kościół, lewica, dialog, Warszawa 1998.
[6] Tenże, Polska bez Kościoła to czarny obraz, „Gazeta Wyborcza”, 18.03.2014, <http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,136828,15645067,Michnik__Polska_bez_Kosciola_to_czarny_obraz.html>.
[7] Np. Redaktor Michnik znów tropi faszyzm. Rozmowa ze Zdzisławem Krasnodębskim, „Gazeta Polska Codziennie”, 30.07.2013.