W dwa dni po ponownym wyborze Donalda Tuska na Przewodniczącego Rady Europejskiej okazało się, że jest on wezwany do prokuratury jako świadek w sprawie o współpracę z obcymi służbami. Sprawa, w której ma być przesłuchiwany były Premier RP toczy się od kilkunastu miesięcy. Zarzuty w niej usłyszał m.in. były szef SKW, gen. Janusz Nosek. Zarzuty są niejawne, ale dość powszechne przekonanie wskazuje, że mogą dotyczyć umowy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji w sprawie ewentualnego tranzytu, polskich jednostek wojskowych wracających z Afganistanu, przez Rosję.
Zastanawiający jest dziwny zbieg terminów przesłuchania z wyborami Przewodniczącego Rady Europejskiej. Przyjmując, że termin przesłuchania był planowany z wyprzedzeniem, trudno sobie wyobrazić, aby prokurator mógł liczyć na przyjazd świadka, w terminie tak bliskim jednego z najważniejszych wydarzeń politycznych w Europie, w tym roku. I to bez względu na wynik wyborów.
W Waszyngtonie dalej wrze
Pomimo dość powszechnego wyśmiewania podejrzeń Donalda Trumpa o to, że jego sztab był podsłuchiwany w trakcie kampanii wyborczej, temat nie umiera. Ktoś uruchomił szeroko kolportowaną plotę, że inwigilacja miała być prowadzona za pomocą, zainstalowanych we wrażliwych miejscach, sprzętów gospodarstwa domowego, np. kuchenki mikrofalowej. Sprawa została natychmiast podjęta przez media, które szeroko publikowały opinie: które z urządzeń rzeczywiście może szpiegować, a które nie. Między innymi portal „The Week” zamieścił w tej sprawie rzeczową analizę, z której wynika że kuchenka mikrofalowa do inwigilacji się nie nadaje, ale lodówka i telewizor całkiem nieźle. Jeszcze goręcej stało się, gdy bardziej brukowe media ujawniły, że do szpiegowania nadają się niektóre wibratory, a ich kanadyjski producent zmuszony został do zapłacenia 10 mln dolarów kanadyjskich kary.
Ratując się przed kompromitacją otoczenie Prezydenta Trumpa, odpuszczając kuchence, jako podejrzanego o udział w podsłuchiwaniu, wskazało brytyjską służbę wywiadu elektronicznego GCHQ. Szef tej instytucji niezwłocznie podsumował te spekulacje jako śmieszne.
Pewne uspokojenie może przyniosą deklaracje kongresmenów wchodzących w skład Senackiej Komisji ds. Wywiadu, z przewodniczącym (republikaninem) Devinem Nunesem na czele, którzy stwierdzili, że nie ma dowodów na podsłuchy w trakcie kampanii.
Kradzież danych z 500 milionów kont internautów
Wróciły za to rosyjskie wątki dotyczące szpiegostwa w cyberprzestrzeni. Amerykański Departament Sprawiedliwości przedstawił zarzuty dwóm hakerom i dwóm oficerom Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji (z jednostki „Center 18” specjalizującej się m.in. w cyberatakach), za to że w 2014 roku ukradli dane ok. 500 milionów użytkowników portalu Yahoo. Wszystkim przedstawiono zarzuty zaocznie. Oficerowie FSB Dmitry Aleksandrovich Dokuchaev i Igor Anatolyevich Sushchin przebywają w Rosji, podobnie jak poszukiwany kilkoma listami gończymi haker Alexsey Alexseyevich Belan, który był już zatrzymany w Europie, ale uciekł zanim doszło do ekstradycji do USA. Jedyny znajdujący się w zasięgu wymiaru sprawiedliwości USA to Karim Baratov, obywatel kanadyjski kazachskiego pochodzenia, który czeka na ekstradycję w Kanadzie.
Nie ma co wyjaśniać, jak bardzo w pracy wywiadu może przydać się 500 milionów rekordów zawierających dane osób wielu zawodów, narodowości i umiejętności. Zarówno po to, żeby zhakować ich konta, jak i posłużyć się ich tożsamością.
Nominacje na kluczowych stanowiskach
Żeby nie było o samych wpadkach, trzeba dodać że Senat zatwierdził kandydaturę Dana Coatsa na Dyrektora Wywiadu Narodowego, a Biały Dom powołał na stanowisko podsekretarza stanu w Departamencie Skarbu, odpowiedzialnego za wywiad finansowy i zwalczanie terroryzmu, Sigal Mandelker – doświadczoną we wcześniejszej pracy w Departamencie Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security). Izraelskie media przypominają, że Sigal Mandelker w przeszłości była obywatelką Izraela.
Ostrzeżenia przed rosyjskim wywiadem i przesadną podejrzliwością
Szwedzki kontrwywiad (Säkerhetspolisen, w skrócie SÄPO) opublikował raport o zagrożeniach dla Szwecji rozpoznanych w 2016 roku. Jeden z ciekawszych wątków dotyczy wyraźnego wzrostu liczby osób podejrzewanych o kontakty z obcymi służbami, które próbowały podjąć pracę w przedsiębiorstwach z sektora obronności lub o charakterze strategicznym dla szwedzkiej gospodarki. W ogóle stwierdzono rosnącą aktywność wywiadu rosyjskiego.
Natomiast parlament nowozelandzki dyskutował o projekcie ustawy o wywiadzie i bezpieczeństwie. Powstanie projektu jest wynikiem protestów, które miały miejsce w 2013 roku, po ujawnieniu przez Edwarda Snowdena danych o inwigilacji elektronicznej stosowanej przez NSA, a także o tym, że Nowa Zelandia brała w tej inwigilacji udział jako jedno z państw „sojuszu pięciorga oczu”.
W trakcie omawiania dokumentu, który w znacznej części dotyczy wywiadu elektronicznego, deputowani zaczęli się licytować tym, który z nich ma bardziej niekonwencjonalny kryptonim jako agent wywiadu. Jeden twierdził, że jest współpracownikiem służby południowoafrykańskiej pseudonim Murray Pretoria, inny że nosi nick „Agent 86”. Prawdziwi współpracownicy służb prawdopodobnie milczeli.
Tekst opublikowany równolegle na stronie „Krótki kurs szpiegowania„.
