Platon niekoniecznie miał rację umieszczając filozofów na czele władzy państwowej. Trudno jednak zaprzeczyć, że wiedza naukowa jest niezbędna do tego, aby podejmować trafne decyzje. Często powinna być ona uzupełniana moralną wrażliwością i poczuciem sprawiedliwości, ale na pewno nie powinno się jej zastępować irracjonalnymi wyobrażeniami. Są bowiem trzy źródła, z których ludzie czerpią swoją wiedzę o świecie: nauka, gdzie narzędziem poznania jest empiryzm i racjonalizm, religia, gdzie tym narzędziem jest wiara, oraz iluzja, posługująca się racjonalizacją wiary.
Nauka daje ludziom wiedzę przydatną w rozwiązywaniu ich problemów życiowych, choć pozbawioną wartości emocjonalnych i nie zawsze w pełni skuteczną. Jest to wiedza relatywnie pewna, dzięki sprawdzonej metodzie i jasnym kryteriom oceny wyników badań. Pewność tej wiedzy jest oczywiście relatywna, bo zależy od czasu i miejsca jej uzyskania, a więc od zmieniających się okoliczności i rosnącej ilości informacji, które poszerzają i pogłębiają naszą wiedzę o różnych obszarach i aspektach rzeczywistości. Proces poznawczy, dzięki któremu zdobywamy wiedzę, jest nieskończonym ciągiem unieważniania, korygowania i uzupełniania tego, co wiemy. W miarę jak wiemy coraz więcej, jak coraz głębiej wnikamy w istotę i strukturę badanych fragmentów rzeczywistości, tym bardziej ta wiedza staje się specjalistyczna i tym trudniej jest ją przekazywać innym. Trudności we wzajemnym porozumiewaniu się mają nie tylko specjaliści z różnych dziedzin, ale dotyczy to nawet badaczy z tej samej dziedziny, zajmujących się różnymi jej obszarami. Korzystając z wiedzy naukowej, zdani więc jesteśmy na słuchanie ekspertów, których opinii nie rozumiemy, nie mówiąc już o możliwości ich weryfikacji.
Przekaz religijny to zbiór mitów i legend, których siła emocjonalna łagodzi lęki egzystencjalne, związane z nieodgadnioną tajemnicą istnienia, świadomością śmierci i poczuciem bezbronności wobec rozmaitych nieszczęść. Ten rodzaj wiedzy, wynikający z wiary, daje nadzieję nieśmiertelności, boskiej opieki i sprawiedliwej oceny swojego życia. Spojrzenie na świat z tej perspektywy jest krzepiące. Wszystko, co się w nim dzieje, jest bowiem do czegoś potrzebne i pozostaje pod boską kontrolą. Ten fatalizm pozwala łatwiej sobie radzić w trudnych chwilach. Wiedza płynąca z wiary, nawet u ludzi głęboko wierzących, też nie zawsze jest skutecznym antidotum na doznawane lęki i nieszczęścia. W ich obliczu nierzadko pojawiają się wątpliwości, a brak w rzeczywistym świecie dowodów na istnienie boskich interwencji wątpliwości te pogłębia. W tej sytuacji jedni spośród wierzących rezygnują z tego źródła wiedzy i stają się ateistami, natomiast inni, wprost przeciwnie, skutecznie zwalczają te wątpliwości, rezygnując z racjonalnego myślenia.
Iluzja, jako źródło wiedzy, zawsze jest jakąś próbą połączenia wiary z myśleniem racjonalnym. Iluzja, czyli imaginacja, ułuda, fantazmat, utopia itp., jest wynikiem racjonalnego uzasadnienia fikcji, w którą się wierzy. Motywy, aby opierać wiedzę na iluzji mogą być różne. Może to być chęć unaukowienia wiary, wzmocnienia jej za pomocą paranaukowych argumentów. Przykładem może być teoria neokreacjonizmu. Poprzedzający ją kreacjonizm przeciwstawiał naukowej teorii Darwina biblijną koncepcję stworzenia świata przez Boga od razu w tej postaci, jaką znamy dzisiaj. Ta legenda była więc czystym przeciwstawieniem wiary nauce. Neokreacjonizm tę naiwną koncepcję zastępuje teorią inteligentnego projektu, która przedstawiana jest jako teoria naukowa. Teoria ta głosi, że żywe organizmy są zbyt skomplikowane, a ich funkcjonowanie zbyt złożone, by mogły powstać w wyniku procesów naturalnych. Poglądy naokreacjonistów, mimo naukowego sztafażu, ignorują naukowe ustalenia i spotykają się ze zdecydowaną krytyką na gruncie współczesnego przyrodoznawstwa. Podobnie, w Kościele scjentologicznym przyjmuje się założenie, że ludzkość została w przeszłości zainfekowana pierwiastkiem zła przez galaktycznego władcę i poszukuje się sposobów radzenia sobie z tym złem przy pomocy naukowych metod psychologicznych.
Iluzja może być również powodowana brakiem zaufania do elity władzy, podejrzewania jej o niecne zamiary, które stara się ukryć przed zwykłymi ludźmi. Stąd biorą się rozmaite teorie spiskowe, tłumaczące „rzeczywiste” przyczyny różnych tragedii i katastrof. Takich teorii jest bez liku i mają one licznych wyznawców. Około 30% Polaków zgadza się z opinią, że katastrofa smoleńska mogła być w rzeczywistości zamachem. 15% Amerykanów zgadza się z wizją świata propagowaną przez organizację QAnon, która uważa, że światem rządzi szajka satanistów-pedofilów. Powszechnie znane są opinie, że wylądowanie Amerykanów na księżycu w 1969 roku było zwykłą inscenizacją, a zamach na World Trade Center w 2001 roku został celowo dokonany przez rząd USA.
Potrzeba iluzji wynika wreszcie z braku zaufania do oficjalnej nauki, którą traktuje się jako zamkniętą na poglądy sprzeczne z tymi, które głoszą uznane autorytety i podporządkowaną interesom ludzi nauki i biznesu. Tak więc niechęć do szczepionek przeciwko COVID-19 bierze się z szeroko rozpowszechnionego od dawna przekonania o ścisłym związku lekarzy z przemysłem farmaceutycznym, zawartym w celu bogacenia się jego uczestników. Dlatego celowo ma być ukrywane niepożądane lub „prawdziwe” działanie tych szczepionek. Również sceptyczny stosunek do kryzysu klimatycznego bierze się z przekonania, że naukowcy straszą nim dlatego, że chcą na tym budować swoje kariery. Zarówno w odniesieniu do szkodliwości szczepionek, jak i widma katastrofy klimatycznej pojawiło się wiele barwnych opowieści o tym, kto ma na tym zyskać i komu ma to zaszkodzić.
Niewiele jest ludzi, którzy należeliby tylko do jednej bańki źródeł wiedzy. Najczęściej swoją wiedzę ludzie czerpią z dwóch lub nawet wszystkich trzech źródeł. Żyjemy bowiem w czasach, w których wiedza o świecie dociera do nas różnymi kanałami. Otrzymujemy ją nie tylko w szkołach i uniwersytetach czy z lektury opracowań naukowych. W Polsce duży wpływ światopoglądowy ma Kościół katolicki, a w Internecie jest wszystko – nauka, religia i iluzja. Jak twierdzą socjolodzy, wykwit iluzorycznych przekazów w XXI wieku jest skutkiem kryzysu tradycyjnych religii spowodowanego sekularyzacją zachodnich społeczeństw. W miejsce wyjaśnień religijnych pojawiają się synkretyzmy religijno-kulturowo-psychologiczne.
To prawda, że wiedza naukowa nie zawsze jest pewna, że uczeni się mylą, a poglądy naukowe są niestabilne. Prawdą jest również, że ludzie poszukują prostych i atrakcyjnych odpowiedzi na trudne pytania, zamiast nudnych i skomplikowanych, których najczęściej udzielają naukowcy. Ale mimo wszystkich swoich ograniczeń i słabości, nauka jest jedynym źródłem wiedzy, od którego zależy rozwój cywilizacji. Religia i iluzja mogą dawać wiedzę, która uspokaja ludzi poszukujących jakiegoś porządku w chwiejnej rzeczywistości, choć nie ma ona nic wspólnego z prawdą. Ludzie mają prawo wierzyć w co chcą i nie ufać nauce. Można i należy to akceptować, dopóki skutki tego dotyczą tylko ich osobiście. Ktoś może leczyć się u znachora i ignorować lekarzy. To jego sprawa. Ale kiedy próbuje w ten sposób leczyć swoje dziecko, trzeba mu tego zabronić. Ktoś może nie chcieć szczepić się na COVID-19 i być może nie powinno się go do tego zmuszać, ale wtedy musi on być pozbawiony prawa do pełnego uczestnictwa w życiu publicznym. Można, wychodząc z założeń etyki katolickiej, być przeciwnikiem aborcji i potępiać homoseksualizm, ale nie wolno tego wymagać od ludzi kierujących się innym systemem etycznym. Wolność polega nie tylko na tym, że można robić co się chce, ale również na tym, że trzeba ponosić odpowiedzialność za konsekwencje tego, co się robi. Te konsekwencje zaś pojawiają się zawsze wtedy, gdy ogranicza się wolność innych ludzi. Wiedza naukowa tym różni się od innych jej źródeł, że jest wolna od wpływów ideologicznych, a tym samym jest indyferentna światopoglądowo. To właśnie jest powodem, dla którego wiedza ta jest lekceważona przez dyktatorów, jako nieskuteczne narzędzie indoktrynacji. Chcąc uodpornić społeczeństwo na dyktatorskie zapędy, należy więc robić wszystko, aby rozwijać wiedzę naukową, czynić ją bardziej przystępną i zrozumiałą dla ludzi. Jest wielkie zapotrzebowanie na popularyzację wiedzy naukowej w różnych dziedzinach. Niestety, naukowcy rzadko się tego podejmują, lub robią to w sposób mało atrakcyjny.
W państwie demokratycznym władza musi zapewnić wolność swoim obywatelom. Nie jest to zadanie łatwe, jeśli każdy ma mieć prawo wyboru swojego działania, a jednocześnie działaniem tym nie może naruszać prawa wyboru innym. Aby te wytyczne pogodzić, władza musi być absolutnie neutralna światopoglądowo i podejmować decyzje kierując się wyłącznie pragmatyzmem i wiedzą naukową. Oznacza to, że systemy prawa i edukacji powinny być pozbawione jakichkolwiek wpływów ideologicznych. Aparat władzy państwowej musi się wyrzec wszelkich ambicji do kształtowania określonych wzorów moralnych i obyczajowych, pozostawiając to wyłącznie obywatelom i ich organizacjom pozarządowym. Władza musi być też oporna na wszelkie próby wpływania na kształt prawa i edukacji ze strony różnych grup ideologicznych. Poza regulacją prawną powinny znajdować się wszystkie te działania, które nie naruszają czyjejś wolności wyboru. Prawo nie powinno więc dotyczyć kwestii aborcji. Pozostawienie w tej sprawie wyboru kobietom nikogo nie krzywdzi. Wszelkie prawne ograniczenia aborcji wynikają wyłącznie z podporządkowania prawa etyce katolickiej i są krzywdzące, bo ograniczają wolność kobietom, które tej etyki nie akceptują. Podobnie wygląda sprawa z ograniczeniem dostępu do wczesnoporonnych środków antykoncepcyjnych i niedopuszczaniem do małżeństw homoseksualnych. We wszystkich tych sprawach i wielu innych, przepisy prawa tworzone są pod wpływem Kościoła, jego przedstawicieli w Sejmie i świeckich organizacji religijnych typu Ordo Iuris. Państwo ulegając tym naciskom lub zdając się na wyniki referendum, pozbawia część obywateli wolności wyboru i podporządkowuje ich życie wymogom obcej im ideologii.
W procesie edukacji państwo powinno strzec czystości naukowej programów i metod nauczania. Państwowe szkoły i uczelnie wyższe musi charakteryzować neutralność światopoglądowa. Oprócz nich, w państwie demokratycznym funkcjonują prywatne szkoły i ośrodki edukacyjne, gdzie słuchacze mogą zdobywać wiedzę także z innych źródeł, poza nauką. W państwie demokratycznym nie można zabronić lekcji religii, ale pod warunkiem, że będą się one odbywać w punktach katechetycznych lub w szkołach wyznaniowych. Tylko radykalne odcięcie szkół państwowych od wpływów wiary i iluzji, daje wszystkim pełną wolność wyboru w zakresie edukacji. Wbrew pozorom, wcale tej wolności nie daje wpływ rodziców na programy nauczania. Rodzice są bowiem ideologicznie i światopoglądowo zróżnicowani, a przyjęcie głosowania, jako formy rozstrzygania sporów, przegraną mniejszość pozbawia części wolności. Przykładem może być sytuacja w niektórych stanach USA, gdzie religijna większość zadecydowała o nauczaniu w szkołach państwowych teorii neokreacjonizmu zamiast teorii ewolucji.
Oczywiście w demokracji są sytuacje, w których jakaś grupa społeczna lub jednostka poczuje się pozbawiona wolności wyboru. Tak może być jednak tylko wtedy, gdy działalność tej grupy lub jednostki stanowi jakieś zagrożenie społeczne, jak w przypadku nieprzestrzegania przepisów o ruchu drogowym czy restrykcji związanych z pandemią. Jeśli antyszczepionkowcy skarżą się na ograniczanie ich wolności osobistej, to świadczy to przede wszystkim o tym, że nie rozumieją tego pojęcia zgodnie z poglądem Johna Stuarta Milla, które obowiązuje we współczesnym liberalizmie. Podobnie skarżyć się mogliby złodzieje, oszuści i wszelkiej maści przestępcy; im też prawo ogranicza wolność działania. Protesty lobby górniczego przeciwko zamykaniu kopalń można uznać za uzasadnione tylko wtedy, gdyby dotyczyły niedostatecznych form rekompensaty dla zwalnianych z pracy górników. Natomiast potrzeba odchodzenia od węgla, jako źródła energii, jest obiektywna i wynika z badań naukowych, a nie z widzimisię brukselskich biurokratów, jak stara się tłumaczyć ludziom pisowska władza. W sprawach takich jak zagrożenie pandemią czy katastrofą klimatyczną, swoje decyzje władza państwowa musi opierać na naukowych opiniach ekspertów i tak je uzasadniać, a nie rozczulać się nad tymi, którzy dla własnej wygody opinie te ignorują. Władza ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo obywateli. Kiedy robi to niekonsekwentnie, w obawie o zachowanie własnej ciągłości, jak to ma miejsce w Polsce, wówczas skutkiem jest rekordowa liczba zgonów na COVID-19.
W prawdziwie liberalnej demokracji państwo musi być aideologiczne, skupione na strzeżeniu wolności wszystkich obywateli i zaspokajaniu ich potrzeb socjalnych, zdrowotnych i dotyczących bezpieczeństwa. Potrzeby natury ideologicznej obywatele powinni zaspokajać sobie sami we wzajemnym poszanowaniu swoich odmienności. Fakt, że w Polsce jesteśmy daleko od tego ideału wynika nie tylko z rządów Zjednoczonej Prawicy, która zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku, ale również ze znacznie głębiej zakorzenionych nawyków kulturowych. Należy do nich przekonanie o potrzebie wpływu Kościoła katolickiego na życie społeczne, co ma znajdować wyraz nie tylko w krzewieniu wiary przez instytucje kościelne, ale również w stosownych regulacjach prawnych. Polska wciąż jest w związku z tym państwem wyznaniowym, związanym konkordatem z Watykanem. Przeszkodą w drodze do państwowego pragmatyzmu jest także zakorzenione w naszej kulturze prawo do klauzuli sumienia. Oznacza ono zgodę na dawanie pierwszeństwa własnym przekonaniom ideologicznym nad wykonywaniem obowiązków służbowych. Tymczasem funkcjonariusze władzy państwowej muszą umieć oddzielać swoje przekonania od wymagań pełnionej roli społecznej. Prezydent lub minister może być praktykującym katolikiem, ale wyłącznie w życiu prywatnym. W czasie pełnienia swoich obowiązków musi być wyznaniowo indyferentny. Wierzący policjant, pilnujący porządku podczas procesji Bożego Ciała, nie powinien klękać wraz z innymi, bo reprezentuje w tym czasie nie siebie, tylko neutralne światopoglądowo państwo. Wreszcie przeszkodą może być również i to, że wciąż wielu ludzi jest przekonanych, iż demokracja polega na rządach większości, które mogą mniejszości narzucać swoje prawa i zasady.
W państwie aideologicznym mamy do czynienia z wzmocnieniem, a nie ograniczeniem demokracji. Dyktat nauki ogranicza swobodę wyboru wszystkim w jednakowym stopniu, mając na uwadze dobro powszechne. Dyktat ideologii ogranicza swobodę wyboru jej przeciwnikom, mając na uwadze dobro jej zwolenników. Dyktat nauki nie ogranicza wolności w rozumieniu J.S. Milla, dyktat ideologii czyni to zawsze.
Fot. Jonas Jacobsson
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl