Prawdopodobne weto Dudy w sprawie finansowania TVP kosztem onkologii to wybór między szansą na pozyskanie umiarkowanych wyborców, którzy mało śledzą politykę, ale dotarł do nich „palec Lichockiej”, a narażeniem się partyjnemu kierownictwu, które szykuje się już na serio na ewentualność przegranej Dudy w wyborach prezydenckich.
Zamiast w porę schować niepopularną ustawę, załatwić sprawę kredytem pomostowym „na telefon” w podległym sobie banku zainwestowali w temat, w którym emocje społeczne idą w poprzek interesów partii. Postawienie weta oznacza wizerunkową porażkę i ośmieszenie wszystkich, którzy stanęli na pierwszej linii frontu za Lichocką i Kurskiego.
Najtrudniejsze do przełknięcia jest narażenie na szwank wartości najwyższej, czyli autorytetu Kaczyńskiego, który postawiony pod ścianą nie ustąpił ani w sprawie ukarania, choćby symbolicznego, Lichockiej ani odwołania wiernego (aktualnie) żołnierza Kurskiego. Jednak weto Dudy przekreśli te wysiłki i pokaże czarno na białym, że władza prezesa ma swoje granice i to sprawach dla obozu prawicy fundamentalnych.
Nie wykluczam, że Prezydent, u którego siła charakteru występuje w sposób bezobjawowy, ugnie się i np. skieruje ustawę do pseudo-Trybunału, choć po tylu przeciekach o puszeniu się i stawianiu się PiS byłaby to klęska większa niż podpisanie wszystkiego po cichu z nadzieją, że koronawirus przykryje grubą warstwą każdą kompromitację.
Wetując ustawę Duda zwiększa swoje szanse na wygraną w drugiej turze wyborów (wciąż jest przecież ich faworytem). Ale PiS już poważnie liczy się z jego porażką, dlatego taki cios w przyszłe panowanie nad propagandą – fundamentem władzy nad polską prowincją – może skończyć się niespodziewanym konfliktem w najmniej dogodnym momencie, kiedy gra faktycznie idzie o wszystko.