Proponuję emigrację wewnętrzną – piszą czytelnicy. Ależ nie! Pod żadnym pozorem. Emigracja wewnętrzna to było, znane mi z opowiadań, zachowanie profesorów, których w latach stalinowskich nie dopuszczono do nauczania.
Czytali, tłumaczyli, dzięki czemu mamy chyba najlepszą na świecie Bibliotekę Klasyków Filozofii. My zaś nie mamy dokonywać emigracji wewnętrznej, lecz zebrać siły. Zdobyć się na dzielność. Podsumujmy bowiem: z jednej strony zło, a z drugiej przygnębiającą opozycja bez wizji przyszłości i wielu ludzi dobrej woli, którzy nawet tworzą jakieś małe stowarzyszenia czy ruchy w celu obrony demokracji, ale to wszystko jest bez konsekwencji. I tak prędzej czy później będzie Duda. Trzeba walczyć, trzeba wskazywać bezprawie, ale jak wygrać?
A nam idzie o nas, o naszą wolność, a nie o to czy Duda teraz czy w sierpniu. Spokój jest zatem potrzebny po to, by zewrzeć szeregi, przegrupować siły i podjąć wyzwanie. To jest bardzo trudne: społeczeństwo, a co najmniej duża jego część, przeciwko władzy. Jak? Nie wiem, ale można podać kilka oczywistych warunków. Najpierw trzeba mieć plan. Potem trzeba mieć zwolenników w dziesiątkach lub setkach tysięcy. Czy to jest w dobie internetu nie do wykonania?
A potem trzeba plan wcielić w życie. My zaś chcemy wolności i nowej demokracji, ale planu nie mamy. Nie może być recepty w miligramach. Dlatego trzeba czasu, żeby rzeczy poukładać sobie w głowach. Żeby to potem dotarło do tych Polaków, którzy na co dzień niczego nie czytają. Żeby wreszcie poziomy ruch protestu – jak to już kiedyś było – zamienił się w pionowy, a na czele stanęli ludzie, którzy potrafią walczyć politycznie. Niedołęgi demokratyczne są bardzo szlachetne, ale ich czas już minął. Nie warto nawet, chyba że ktoś lubi, chodzić na publiczne protesty (jak będzie wolno chodzić). Przepraszam, ale trzeba zacząć od podstaw.
Przełom polityczny jest podobny do wszystkich innych przełomów. Niestety, najpierw trzeba zniszczyć, potem można zbudować. Dla duchowego konserwatysty – jak ja – to nie jest właściwa kolej rzeczy, ale obecnie nie ma innego wyjścia. Do tego i przede wszystkim do tego potrzebny jest spokój. Żeby działać, trzeba wiedzieć w jakim kierunku? Od czego zacząć? Naturalnie od wolności? A wolności nie będzie bez równości. Ale dzielność przede wszystkim.
Lektura polecana: Jack London: „Martin Eden”.
Photo by Zoltan Tasi on Unsplash
