Zakończył się wczoraj Marsz Wolności, ale dziś jest czas przejść od euforii do ciężkiej, pozytywistycznej pracy u podstaw. Tej samej, dzięki której kolebka polskości, Wielkopolska, nigdy nie stała się germańska. Praca to musi być wytrwała i poukładana, a do tego przemyślanie przebiegła, niczym Drzymały przenoszony z miejsca na miejsce wóz – symbol polskiego dążenia do wolności, umiłowanie której, jako naród nigdy do końca nie podbity, mamy we krwi.
Żółta kartka, wręczona Platformie w wyborach 2015 roku, przynosić zaczyna właściwy skutek. Największa partia opozycyjna, do niedawna gnuśna partia władzy, nabiera z każdym miesiącem wigoru. Wreszcie widać w niej życie i wreszcie to ona zaczyna dyktować narrację, i to do tego stopnia stanowczą, że prawica zdecydowanie gubić zaczyna wątek. Prezes, jak bezradne dziecko, nie potrafi od dłuższego czasu wymyślić niczego sensownego, a kukiełkowy rząd powtarza nudne już coraz bardziej zaklęcia o wzroście gospodarczym i programie 500+, umiłowanej progeniturze pisowskiej władzy – umiłowanej, bo jedynej. Bezradną odpowiedzią PiS na, z rozmachem i co ważne – z sukcesem, zorganizowany Marsz, było nieudolne celebrowanie Święta Strażaka z udziałem całego Komitetu Centralnego partii włącznie z Przewodniczącym Rady Państwa na czele oraz ucieczka I Sekretarza z Warszawy do Szczecina, gdzie z bezpiecznej oddali snuł on swoje na jawie wizje, manipulując w typowy dla siebie sposób faktami. Bezradność ta dodatkowo podkreślana jest przez paradne ośmieszanie się zaniżaniem frekwencji uczestników manifestacji oraz bezładnym zadawaniu w kółko tych samych pytań o podwyższenie wieku emerytalnego, o likwidację programu 500 plus, o likwidację IPN oraz CBA i o sprawę przyjęcia imigrantów. A przecież stosunek PO do tych kwestii jest powszechnie znany i wyjaśniany wielokrotnie. Nie ma lepszego dowodu na całkowity brak konceptu ze strony układu władzy, a jeśli do tego dodamy jeszcze podjazdową wojnę, która toczy się właśnie na jej szczytach, zaklęcia o rządach do 2030 roku i spadające sondaże, to znak to najlepszy, że czas przystąpić do głęboko przemyślanego ataku.
Ostatni jednak krok jaki mogłaby teraz zrobić Opozycja, to popaść w samoniszczącą euforię! Pokora i systematyczna praca, to musi być jej roztropny drogowskaz, jeśli chce zbliżyć się ku mecie.
Dziesięć Tez Opozycji to:
1. Gabinet Cieni.
Lepiej widoczny i wykorzystany musi być Gabinet Cieni. Co najmniej raz na dwa tygodnie kolejny minister musi wystąpić z briefingiem, na którym przedstawić powinien krytykę danego resortu wraz z pomysłem będącym w kontrze. Bez większych szczegółów, na te jest jeszcze czas.
2. Ścisła współpraca.
Budować trzeba ścisłą współpracę, obojętnie czy będzie to koalicja czy coś mniej formalnego. Przy czym koalicja miałaby większą siłę działania. Nic tak nie wyprowadza Kaczyńskiego z równowagi jak zwarte szyki Opozycji. Budując wspólnotę pamiętać trzeba jednak o różnicach. Mogą one pomagać, ale przede wszystkim będą szkodzić, wprowadzając zamęt wśród wyborców. Z PSL pod tym względem nie będzie problemu, bo elektorat PSL nie jest wiodącym elektoratem PO i Nowoczesnej. To między tymi partiami będą największe zgrzyty, ale pamiętać muszą one, że nie da się wygrać z PiS bez siebie nawzajem. PO musi uważać na pokusę szczypania mniejszego, Nowoczesna z kolei na pokusę kąsania większego. Obie partie są na siebie skazane, a wyborcy nie pojmą ciągłej wojny między nimi.
3. Szerszy blok.
Sama koalicja trzech opozycyjnych partii sejmowych nie pomoże wygrać z PiS. Wiadomo bowiem powszechnie, że cichym i naturalnym jej sojusznikiem jest Kukiz‘15. Razem mają więcej niż PO/N/PSL i póki co taki układ sił trzeba przyjąć za oczywisty. Zatem do wyrugowania zjednoczonej prawicy z życia politycznego Polski, potrzeba będzie stworzyć szerszą koalicję z ugrupowaniami i partiami lewicowymi. To jednak nie będzie proste, gdyż na lewicy obecne są trzy główne nurty: SLD, Partia Razem i Barbara Nowacka. Dwa pierwsze to kłopot największy – nie tylko ze względu na historię, ale przede wszystkim na histeryczny brak zgody na współpracę z SLD ze strony Partii Razem. Jeśli chodzi o tę partię, to tu jest jeszcze problem inny, a mianowicie jej program, niebezpiecznie zahaczający o podstawy teorii Marksa i Engelsa. Trudno będzie wytłumaczyć wyborcy PO i N koalicję z SLD i PR, nawet jeśli wyższy cel temu przyświeca. Trzeba być tu szczególnie ostrożnym. Wszystko wskazuje bowiem na to, że najsilniejszym blokiem na lewicy długo jeszcze będzie SLD, a to niewygodny będzie partner, nie ze względu na siłę, a na określony bagaż historyczny, który bez pardonu będzie wykorzystywany przez PiS (hasło komuniści i złodzieje nabierze nowego znaczenia). Najlepszym rozwiązaniem byłaby współpraca tylko z Barbarą Nowacką, ale to niestety stanowczo za mało. Pomyśleć więc trzeba nad jej wzmocnieniem względem dwóch pozostałych nurtów lewicowych. I tu ciekawą rolę spoiwa wzmacniającego mogłaby odegrać partia Petru. Wspólnotą celów może być przecież silna retoryka państwa świeckiego i mocno akcentowane prawa kobiet, łącznie z żądaniami pogłębienia zmian aborcyjnych, z którymi PO ma przecież światopoglądowy problem.
Celem nadrzędnym musi być jednak szukanie wspólnych mianowników, nawet kosztem zawirowań wśród elektoratu poszczególnych partii.
4. Informacja.
Niebagatelną, może nawet najważniejszą tutaj rolę odegrać musi spójna i stale obecna polityka informacyjna. Przekaz musi trafiać regularnie do wyborców. Trzeba informować i wyjaśniać – to dwa główne zadania. Potrzebne będzie stworzenie własnego forum informacyjnego na wzór klubowych telewizji, jakie mają największe kluby piłkarskie w Polsce i zagranicą. Stworzyć też trzeba konkretny, profesjonalny portal internetowy wyspecjalizowany w tematyce wyłącznie informacyjnej. Pomyśleć trzeba też nad stworzeniem współczesnego Tygodnika Solidarność. Nie chodzi mi o nazwę, ta wiadomo musi być inna, ale o ideę. Zarówno portal, telewizja i gazeta musiałyby być forum całej zjednoczonej Opozycji. Tutaj musiałyby się ścierać wspólne poglądy na to jak pokonać PiS, ale też, i to przede wszystkim, tutaj obecny musiałby być przekaz wiadomości do wyborców. Pamiętać trzeba, że największym problemem wszystkich partii liberalnych w Polsce od czasów pierwszego wolnego rządu była beznadziejna polityka informacyjna. Popełnienie znów tych samych błędów, to droga donikąd.
5. Gospodarka i pomoc najsłabszym głupcze!
Wiadomo, że z przyczyn taktycznych nie można zbyt szybko pokazać szczegółów programowych, ale kilka nośnych haseł koniecznie trzeba w przestrzeń rzucić. Trzeba dać sygnał głównemu wyborcy Platformy i Nowoczesnej, jakim są przedsiębiorcy, zwłaszcza, że w poprzednich dwóch kadencjach różnie z tym bywało. Potrzebne są wyraźne akcenty dla polskiego biznesu: sprawa podatków, spójności przepisów, ułatwień dla rozpoczynających działalność. Powrót do idei zwolnień podatkowych dla nowych firm, która to idea była podstawą Planu Balcerowicza. Jest potrzebny sygnał dla Śląska, czym zastąpić nieodzowny program zamykania nierentownych kopalń, tworząc na Śląsku specjalną strefę ekonomiczną. Nie wolno też bać się tematu powrotu do wyższego wieku emerytalnego. Wyborcy muszą to jasno usłyszeć, nie można chować głowy w piasek. Nie podwyższenie wieku emerytalnego było przyczyną utraty władzy, a zupełnie coś innego.
Wymyśleć należy inną, lotną nazwę dla programu 500+, unikając przymiotnika prorodzinny, przy jednoczesnym uściśleniu do kogo ma on trafiać – pierwsze dziecko i kolejne, ale przy powiązaniu z pracą. Kryterium dochodowe też musi być tu brane pod uwagę. Programem prorodzinnym nazwać wielki program budowy żłobków i ich dofinansowania.
6. Ich bin ein Europäer.
Ta parafraza słów Johna Kennedy’ego o byciu Berlińczykiem, wypowiedzianych przez niego, gdy dzielono murem Niemcy, jest symbolem dążenia do wspólnej, silnie zintegrowanej Europy. Należy mocno i zdecydowanie podkreślać proeuropejskie dążenia szerokiego bloku anty-pisowskiego. Wyborcy obiecać trzeba, że Polska wróci do pierwszej ligi państw europejskiej rodziny. Że znów będzie grała rolę wiodącą w Europie środkowo-wschodniej. Polacy muszą też usłyszeć spójny pomysł i program na to co się stanie po 2020 roku, gdy przestaną płynąć do nas gigantyczne fundusze rozwojowe. To jest bardzo istotny element debaty i mocny punkt ataku w PiS – pytać, pytać i jeszcze raz pytać, co PiS zamierza zrobić z Polską bez tych funduszy.
Jednocześnie jasno i klarownie tłumaczyć trzeba kwestię przyjmowania uchodźców, odpowiadając na manipulację PiS w tej sprawie. Nie wolno bać się tego tematu, ani od niego uciekać.
7. Potencjał ludzi.
Wykorzystać trzeba potencjał wszystkich tych, którzy chcą pomagać i angażować się w tę pomoc. Konieczne są regularne spotkania między politykami, a wyborcami, chętnymi poświęcić swój czas i różne zdolności. W ludziach tych drzemie duża siła i byłby to olbrzymi błąd zmarnować ją.
Nie wolno też zapomnieć o rosnącej sile mediów społecznościowych – to między innymi tym PiS wygrał wybory. Nie chodzi mi o płatnych trolli, a o wytrwałe budowanie poparcia dla Opozycji w tych mediach, prowadzone w sposób otwarty, nie przy pomocy fałszywych kont.
8. Trybunał stanu.
Konieczny jest jasny przekaz dotyczący odpowiedzialności za łamanie Konstytucji i prawa w Polsce. Polacy nie tylko muszą to usłyszeć, ale muszą być pewni tego, że wszyscy, którzy połamali Ustawę Zasadniczą odpowiedzą za to. To jest obowiązek Opozycji zapewnić o tym obywateli.
9. Praca, nie ślepa euforia!
Powiesić na kołku trzeba zgubną euforię. Rosnące sondaże i udane manifestacje ani na moment nie mogą przysłonić celu nadrzędnego, jakim jest odsunięcie zjednoczonej prawicy od złych dla Polski rządów. Niczego jeszcze nie wygraliście, a droga do celu będzie bardzo, bardzo trudna. Przeciwnik to nie jest początkujące polityczne niemowlę. Pokonać trzeba ludzi wprawionych w bojach, sprytnych i nie wahających się zastosować każdą metodę, która pozwoli im utrzymać władzę. Stąd Opozycja musi grać w jednej orkiestrze, bez fałszu i w odpowiednim rytmie.
10. Co potem?
A gdy wygracie wybory samorządowe, europejskie, parlamentarne i prezydenckie pokażcie narodowi jak będziecie rządzić. I niech to nie będzie kopia rządów PiS lub kopia rządów PO/PSL u schyłku drugiej kadencji. Drugi raz żółtej kartki nie będzie.
Tekst mój jest wynikiem głębokich przemyśleń i troski o moją Ojczyznę. Wściekły jestem (czasami) za to, jak można było oddać ster władzy ludziom ogarniętym szaleństwem cofania Polski w epoki dawno już zamknięte. Ale każdy zasługuje na drugą szansę.
Chcę Polski, gdzie będzie można spokojnie i pewnie rozwijać przedsiębiorczość, chcę Polski, w której ktoś z biznesowym pomysłem nie będzie musiał utrzymywać wszystkich wkoło, samemu zastawiając cały swój majątek życia. Chcę Polski nowoczesnej, prostej i logicznej, której nie będę musiał się wstydzić, gdy wyjadę za granicę. Chcę Polski, w której opłacany z podatków polityk nie będzie uwijał sobie ciepłego gniazdka, manipulując tymi, którzy na niego płacą. Chcę Polski, w której urzędnik nie będzie decydował o istnieniu firmy. Chcę Polski, w której każdy podmiot gospodarczej gry będzie miał te same szanse, a wygrywać będzie lepszy, a nie większy czy silniejszy. Chcę wreszcie Polski otwartej dla wszystkich przekonań, myśli, wyznań i orientacji, Polski wolnej od fałszywego katolicyzmu pełnego frazesów, chcę Polski takiej, która przez moment objawiła się w Sierpniu 1980 roku.
Tekst ten jest mocno subiektywny i doprawdy nie mam pojęcia jaki przyniesie skutek.