Potem był cudowny Rok Wolności. A potem Osiem Lat Ciemności. Gdy dzisiaj patrzę z politowaniem na miesięcznice smoleńskie, w pamięci mam wszystkie Miesięcznice Stanu Wojennego, gdy wychodząc na ulicę stawało się oko w oko z realną władzą ZOMO. Gdzie wtedy był prezes i ojciec narodu? Spośród wszystkich wtedy ważnych nazwisk podziemia, ni cholery nie mogę sobie przypomnieć jego nazwiska.
Potem były zdjęcia z Lechem. Każdy chciał się grzać w jego świetle. Głównie ci, którzy dzisiaj robią z niego Bolka. Weszli wtedy do Sejmu wyłącznie dzięki Niemu i są w nim do dzisiaj. Kto o tym pamięta?
W Czerwcu 89 znowu płakałem. Rok później postanowiłem budować kapitalizm w Polsce – nie było już nigdy później takiej wolności jak wtedy. A potem do głosu doszedł Kaczyński. Próbował Polskę ustawić na swoją modłę kilka razy, aż w końcu ustawił. PiS tak dzisiaj pędzi z rozwalaniem państwa, że to co w kwietniu czy w maju było bulwersujące – przypominam: Berczyński i śmierć Igora Stachowiaka – dzisiaj jest już tylko małym drobiazgiem. Słyszycie jak to brzmi? Śmierć na komisariacie i afera na 13,5 mld złotych, to dzisiaj drobne incydenty.
Pozwoliliśmy na to. Doprowadziliśmy do zaniechań w sprawach fundamentalnych, w sprawie Trybunału, w sprawie służby cywilnej, w sprawie Misiewiczów i w dziesiątkach innych spraw. Jesteśmy jak ta żaba w podgrzewanym naczyniu – gdy wrzucisz ją do wrzątku natychmiast wyskoczy, ale włożona do naczynia z powoli podgrzewaną wodą, ugotuje się jak ostatnia kretynka. Cały szereg zaniechań poprzedniego rozdania sejmowego dzisiaj jest tym wszystkim, czym jest państwo PiS. Nie chodzi mi o to, aby do tego masochistycznie i bez końca wracać, ale żeby wyciągać wnioski, co zrobić po PiS. A do zrobienia będzie tak dużo, że potrzebni będą młodzi, energiczni ludzie, jak dzisiaj w PiSie, cała ta ich armia młodych – są po to, aby zrealizować wizję Kaczyńskiego. Bez skrupułów i bez zbędnych pytań. Kaczyński tak sprzeniewierzył się demokratycznym standardom, że każdy kto przyjdzie po nim, będzie musiał naprawić to takimi samymi metodami. To jest w istocie dno i sedno rządów PiS. Polska znalazła się w takim miejscu, że naprawić ją będzie można tylko ich metodami – tylko do czego to doprowadzi? Czy ślepo wierzący w Kaczyńskiego zdają sobie z tego sprawę? A może nie, bo wierzą, że wódz będzie rządził wiecznie? Nie będzie. Nawet jeśli zmieni Ordynację Wyborczą i nawet jeśli dokona skoku na Sąd Najwyższy (a dziś już możemy być tego prawie pewni), to nie będzie rządził wiecznie. Są granice, po przekroczeniu których zaczyna się początek końca. Dziś jesteśmy już ich bardzo blisko.
Wydaje się, że zrozumiała to wreszcie opozycja. Widać w końcu, nieśmiałe jeszcze, zaloty ku sobie. Jeszcze się sondują, jeszcze sprawdzają wzajemnie, ale chyba już czują, że jednowładztwo PiS, to także ich koniec – kto bowiem zatrzyma i gdzie pokazowe procesy wymierzone w opozycję? Kiedy, jeśli nie teraz? Bardziej dobitnego i dogodnego momentu już nie będzie, zwłaszcza, że obywatele gorszego sortu tego chcą – widać to w wielu rozmowach, w mediach społecznościowych i w sondażach. I w wielkim wzburzeniu ludzi, którzy dość już mają bezczelności władzy. Jeśli gniewu tego nie spożytkuje się teraz, to już chyba nigdy.
Ale obudzić społeczeństwo obywatelskie musi opozycja sejmowa (i pozasejmowa także). To od szefów opozycyjnych partii musi bezwzględnie wyjść sygnał, nie odwrotnie. To nie ludzie mają budzić partie, to one mają pokazać społeczeństwu, że są zdolne do kompromisów zawieranych w imię racji wyższych. Ambicje osobiste czas odłożyć na bok, panie i panowie politycy! Dlaboga, panie Wołodyjowski! Larum grają! Wojna! Nieprzyjaciel w granicach! A ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? – dziś jak dawno już aż chce się wołać za Sienkiewiczem.
Pierwszy test już blisko – w tę niedzielę. Co zrobisz, będziesz siedział w domu?
Dziś symbolem państwa PiS jest były gangster Pruszkowa, który pozytywnie ocenia ustawę o sądach. Jest też jego symbolem były SB-ek, prokurator PRL, były sędzia PRL, czy też malowana prezes Trybunału Konstytucyjnego na fotel sędziego powołana w 1988 roku. Jak to mówi prezes: złogi, ale swoje, a to co innego.
Dziś symbolem państwa PiS jest sprawa dziennikarza Tomasza Piątka o powiązaniach ministra Macierewicza. W normalnym, demokratycznym państwie kolejność jest taka: dziennikarz publikuje bulwersujące dla polityka informacje, ten uznaje, że to kłamstwa i kieruje sprawę do sądu z powództwa cywilnego o zniesławienie. Jeśli ma rację – wygrywa, a dziennikarz oprócz wyroku sądowego skazywany zostaje przez własne środowisko na długoletnią infamię, często dożywotnią. Tak się dzieje w normalnym państwie. W państwie PiS Antoni Macierewicz nie składa pozwu w sądzie, bo jest pewny, że może mieć problem, ale składa donos do prokuratury wojskowej, gdzie sprawa trafia w ręce prokuratora, którego córka ma pracę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Innymi słowy – sprawą szefa MON zajmuje się prokurator, który ma powiązania z szefem MON poprzez zatrudnioną przez MON córkę tegoż prokuratora. I wszystko jest, według PiS, w porządku. Ależ oczywiście! Myślę często i zastanawiam się, czy tak właśnie wygląda Matrix?
Ulubionym szlagwortem PiS (oprócz winy Tuska i ośmiu lat Platformy) jest evergreen o tym, że przecież wszystkie zmiany, które wprowadza teraz PiS zapowiadane były w kampanii wyborczej – powtarzają w kółko: “Informowaliśmy o nich!” – ale konia z rzędem temu, kto pokaże mi, że mówili o łamaniu Konstytucji, skoro swój autorski projekt Konstytucji głęboko schowali przed wyborcami. Czyż nie był to sygnał, że właśnie Konstytucję będą szanować? To jest, moim zdaniem, największy kit PiSu, jaki społeczeństwu wcisnęli przed wyborami.
Dzisiaj żałosnym symbolem władzy jest dziewczyna z białą różą, która podczas ostatniej miesięcznicy szła wśród wyznawców smoleńskiego zamachu. Szła z podniesioną ku górze białą różą, w milczącym geście nawołującym do opamiętania. Nie szła zbyt długo – szybko dopadła ją grupka mundurowych. Usiadła więc na chodniku, czekając w spokoju, aż stróże prawa wyniosą ją poza w nocy zbudowany mur z blaszanych barier. Wynieśli ją poza ten bezpieczny, “humanitarny” korytarz, wprost do okutego w kraty radiowozu, gdzie dokładnie ją spisano za to tylko, że idąc, niosła w dłoni białą różę.
Tak dzisiaj wygląda Polska. Jest jak ta dziewczyna z różą.