Pamiętacie jeden z najbardziej popularnych filmików polskiego Internetu? Złapany na kamerze przedsiębiorca z Radomia, bawiący się na balu sylwestrowym, zostaje zaskoczony przez panią z mikrofonem, która pyta: Jaki był dla Pana rok 1996 i czego życzy Pan sobie w 1997? W odpowiedzi pada słynne zdanie: Wspaniały był to rok, nie zapomnę go nigdy.
Kontynuując swoją wypowiedź, nasz bohater doprecyzowuje, dlaczego mijający rok okazał się dla niego aż tak pomyślny. Cytując: dużo pieniędzy miałem, dużo piłem wódki, bo bardzo ją lubię i dużo spałem.
To uniwersalność przekazu i wartości, wokół których jednoczą się w zasadzie wszyscy Polacy – pieniądze, wódka i spanie – zapewniły klipowi internetową nieśmiertelność, a ustami przedsiębiorcy z Radomia co roku wielu z nas składa noworoczne życzenia, zawsze pochylając się nad geniuszem, który wypowiedział to wiekopomne zdanie.
A 2021? Czy również był wspaniały i nie zapomnimy go nigdy? Na pewno tego oczekiwaliśmy w 2020 r., który zaskoczył nas na tak wielu nowych i niespodziewanych poziomach, że w okolicach jesieni zaczęliśmy nerwowo odliczać czas, oczekując, że w momencie, kiedy zegar wskaże północ i wkroczymy w 2021 r., wszystkie nasze bolączki, kwarantanny, izolacje i rosnące słupki dziennych zakażeń koronawirusem po prostu magicznie znikną.
Rzecz jasna, nic takiego się nie wydarzyło. Nie obudziliśmy się 1 stycznia 2021 r. w nowym, wspaniałym świecie, co najwyżej – wstaliśmy z łóżka z kacem (ale nikt nas nie może winić, przecież dużo pijemy wódki, bo bardzo ją lubimy).
Rok rozpoczęliśmy z przytupem, od afery z dość potajemnie przeprowadzonym szczepieniem celebrytów, a potem było już tylko ciekawiej.
Zbliżając się nieuchronnie do sylwestra, a wraz nim do obowiązkowych podsumowań, możemy z całą mocą stwierdzić, że za nami kolejny dziwny rok.
Ale czy może być inaczej w kraju, który jest dziwny i zasiedla go dziwne społeczeństwo?
Czy może być inaczej w społeczeństwie, które, chyba dla zasady, zawsze staje okoniem i idzie wspak, tłumacząc to umiłowaniem wolności (choć, faktycznie, właściwsze byłoby umiłowanie głupoty)?
Doskonałym przykładem jest pandemia, która nie dość, że znacząco nie cofnęła się w stosunku do grudnia 2020 r., a w zasadzie przybrała na sile, to jeszcze ma szanse rozwinąć mocniej skrzydła, między innymi dzięki tym rodakom z tego dziwnego kraju, którzy w szczepieniu się na COVID upatrują, a jakże!, zamachu na ich wolność.
Ale czego się spodziewać po współobywatelach tego dziwnego kraju, skoro, jak powszechnie wiadomo, przykład płynie z góry a ta „góra” ustami prezydenta wygłasza kuriozalne stwierdzenia w stylu „nie wyobrażam sobie, że można zmusić moich rodaków do szczepienia”, odwołując się do „poczucia wolności” Polaków.
Brzmi dziwnie? Może ryzykownie, niebezpiecznie, czy nieodpowiedzialnie? Nie, brzmi jak normalna, wręcz typowa wypowiedź naszego dziwnego prezydenta, urzędującego w tym naszym dziwnym kraju.
Szczególnie gdy wiceminister zdrowia, pytany o rosnącą liczbę zakażeń, nabierająca tempa i dynamiki czwartą falę oraz potencjalne restrykcje dla osób niezaszczepionych, nonszalancko odpowiada, że jesteśmy kulturalnie (kulturalnie, podkreślam, nie kulturowo!) inaczej uwarunkowani, od wielu lat mamy w genach GEN SPRZECIWU.
Standardowo więc, polska buńczuczność, wiedzenielepiej, znaniesięnawszystkim i mistrzostwo w ferowaniuwyrokównakażdytematawinnijakzwyklesaŻydzi, tłumaczone jest jako bohaterstwo, ochrona tradycyjnej katolickiej rodziny (wiadomo, chłopak i dziewczyna, normalna rodzina itd. itp.) i chrześcijańskich wartości. W dużym skrócie: to Polska jest po stronie życia i wolności, a Eurokołchoz, wiadomo, cywilizacja śmierci, geje i szczepionki.
Dziwnie? Zdecydowanie tak. Ale chyba już powoli należy przyzwyczaić się, że życie w tym dziwnym kraju przypomina trochę negatyw, gdzie białe jest czarne, czarne jest białe i nikogo to nie dziwi (lub ewentualnie może zdziwić jedną osobę, która kiedyś z całą mocą klarowała, że nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne a białe – białe).
Po całym tym dziwnym roku, zwycięzcami mogą obwołać się twórcy treści internetowych, o ile znajdą chwilę czasu i przerwy pomiędzy masową produkcją memów, jako że materiał do nich obrazków płynie wartkim i niekończącym się strumieniem.
Ale czemu się dziwić? Przecież nie od dziś wiadomo, że kto się w Polsce urodził, ten się w cyrku nie śmieje.
