Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii że naród gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów. Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych.
Stoczniowcy z OPZZ i „Solidarności” pod wydumanym pretekstem zrywając rozmowy z Tuskiem udowodnili, że planując spotkanie z premierem myśleli o zadymie, a kiedy pojawiła się „groźba” realnej rozmowy, gdzie trzeba by się zmierzyć na argumenty,
w konfrontacji z prawdziwymi problemami, jak zbite psy podkulili ogony pod siebie i uciekli do bezpiecznej budy, z której teraz groźnie ujadają.
Pytanie – czy uczynili tak, bo bali się kompromitującej porażki, czy też dlatego, że wymagał tego interes polityczny ich mocodawców, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Po prawdopodobnym sukcesie w nadawanej w prime time debacie, lider PO mógłby zwiększyć dwukrotną przewagę, jaką jego partia ma obecnie nad PiSem. Ucieczka z pola walki to porażka, przekaz, że rządowi udało się uratować stocznię byłby już całkowitą klęską. Jakie motywy nie przyświecałyby liderom związkowym, nie była nimi z pewnością troska o dobro stoczni. O Polsce nie ma nawet co wspominać.
Wrogowie Rzeczpospolitej nie mogli dostać lepszego prezentu od związkowców z okazji obchodów 4 czerwca w Gdańsku nad arcyszkodliwy wiec, na którym zamiast poczuć dumę z udziału w tym niebywałym wydarzeniu, jakim był upadek komunizmu, poczujemy swąd płonących opon. Jakie to przykre. I jakie polskie…
Kiedyś „Solidarność” walczyła o demokrację, dziś jedynie o nabijanie kabzy jej coraz mniej licznym członkom. Piękny historyczny dorobek lat 80, nasz autentyczny wkład w wolność i zjednoczenie Europy, związkowcy lekką ręką wyrzucają na śmietnik, odbierając całemu społeczeństwu jego święto, drugą wyciągają do niego po pieniądze.
Fakt, że rząd tak łatwo się ugiął i wycofał na z góry upatrzone pozycje z oficjalnymi obchodami na Wawel, to rejterada, która przynosi nam ujmę przed pochowanymi tam bohaterskimi Batorym, Kościuszką i Piłsudskim. Tchórzliwa reakcja premiera i jego PR – owsko nadwrażliwego otoczenia tylko rozzuchwali kolejnych zadymiarzy, załatwiających przy okazji narodowego święta swoje małe egoistyczne interesiki.