Polskie społeczeństwo się starzeje, co oznacza, że z roku na rok będzie przybywać osób w wieku emerytalnym przy jednoczesnym spadku liczby osób w wieku produkcyjnym. W tym kontekście reforma z 1999 roku wprowadziła do polskiego systemu bardzo ważną zasadę – ile wpłacisz do systemu emerytalnego w formie składek, tyle później otrzymasz w postaci wypłaty emerytur. Zasada ta ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia osób młodych. Gdyby wysokość emerytury zależała od ostatnich pensji przed przejściem na emeryturę, rosnąca długość życia prowadziłaby do wzrostu wydatków na emerytury i w konsekwencji konieczności podniesienia podatków, płaconych przede wszystkim właśnie przez młodych-pracujących. Po reformie z 1999 roku wysokość emerytury wylicza się dzieląc sumę wpłaconych składek zaksięgowanych na wirtualnym koncie przez oczekiwaną długość życia. Co więcej, sposób indeksowania składek wpłaconych do ZUS (a dokładniej: FUS) jest powiązany z sytuacją w gospodarce, co wiąże wysokość wypłat z ZUS ze składkami przez niego zbierane. W praktyce rosnący czas pobierania emerytury (bo żyjemy coraz dłużej) oznacza jej niższą wysokość, a nie wyższe podatki dla młodych-pracujących. Dzięki temu reforma z 1999 roku zabezpieczyła Polskę przed wzrostem opodatkowania pracy, który prowadziłby do poważnych problemów na rynku pracy i szerzej w całej gospodarce.
W ciągu ostatnich 8 lat udało się wprowadzić dwie ważne zmiany, które stanowią istotne uzupełnienie reformy z 1999 roku: rozpoczęto podnoszenie wieku emerytalnego oraz ograniczono możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Zmiana systemu z 1999 roku chroniąc młodych-pracujących przed wzrostem podatków prowadziła do obniżenia emerytur. Wprowadzone w 2013 roku podniesienie wieku emerytalnego sprawia, że emerytury będą wyższe, bez konieczności podnoszenia podatków. Wyższy wiek emerytalny powoduje, że dłużej pracujemy i wpłacamy składki do ZUS, jednocześnie krócej później żyjąc na emeryturze. Dzięki temu przechodząc na emeryturę będziemy dzielili większą sumę zgromadzonych składek przez krótszy dalszy oczekiwany czas życia, co w praktyce będzie oznaczało wyższe emerytury.
Niestety od 2011 roku widzimy także negatywne zmiany w systemie emerytalnym marginalizujące część kapitałową, czyli OFE. O ile pierwszy filar jest finansowany z bieżących wpłat (składki wpłacane co miesiąc przez pracujących są od razu wydawane na wypłatę emerytur), a konta w ZUS mają charakter wirtualnego systemu rozliczeń, to OFE gromadzą faktyczne aktywa. Za wpłacone składki kupują akcje i obligacje; ze sprzedaży tak zgromadzonych aktywów później powinna być finansowana wypłata emerytury. Dzięki takiej konstrukcji OFE są bardziej odporne na zmiany demograficzne. Niestety przejęcie przez państwo ponad 150 mld zł w 2014 roku wraz z poprzednimi zmianami zmarginalizowało OFE, sprawiając, że nasze przyszłe emerytury niemal wyłącznie będą zależały od wielkości składek wpłacanych przez przyszłe pokolenia. Drugą negatywną tendencją widoczną w ostatnich latach są ciągłe dyskrecjonalne zmiany w sposobie waloryzacji, która przestała pełnić swoją początkową funkcję (utrzymanie realnej wartości emerytury w obliczu inflacji), a zaczęła być silnie upolitycznionym mechanizmem redystrybucji.
Mamy więc na przestrzeni ostatnich lat zarówno przykłady pozytywnych, jak i negatywnych działań; do pełnego obrazu należy jeszcze dodać powracające regularnie żądania cofnięcia podnoszenia wieku emerytalnego. Co zrobić, by w przyszłości uniknąć negatywnych zmian w systemie emerytalnym? Nie da się tego zabezpieczyć ustawą, bo jak pokazuje historia, ustawy zawsze można zmienić. Dlatego znacznie ważniejsze jest by politycy, niezależnie od tego kto akurat rządzi, nie mieli interesu politycznego w podważaniu systemu emerytalnego. Żeby tak się stało przede wszystkim musi wzrosnąć świadomość społeczna na temat istoty systemu emerytalnego, a przede wszystkim dwóch faktów: 1) że wyższe emerytury dla osób starszych, to konieczność wyższych podatków dla osób młodszych, 2) że bez podnoszenia wieku emerytalnego wysokość emerytur bardzo silnie spadnie. Dopiero gdy te zależności przebiją się skutecznie do opinii publicznej, majstrowanie przy systemie emerytalnym przestanie być politycznie opłacalne; hasło wyższych emerytur nadal będzie przyciągać osoby starsze, ale jednocześnie zniechęcać młodsze, które będą słusznie myślały od razu o wyższych podatkach. Podobnie hasło obniżenia wieku emerytalnego powinno zacząć wywoływać pytanie o wpływ takiej decyzji na wysokość emerytur i/ podatków płaconych przez młodszych-pracujących.
Trzeba też pamiętać, że w systemie emerytalnym wciąż mamy wiele do zrobienia. Sposób wyznaczania rent powinien zostać zharmonizowany z systemem emerytalnym (przy obecnych przepisach grozi nam, że renty będą istotnie wyższe od emerytur, zachęcając ludzi do ubiegania się o rentę zamiast emerytury). Sposób indeksowania kont w ZUS powinien zostać zmieniony tak, by w razie głębszej recesji był w stanie się odpowiednio dopasować (czy raczej: żeby w takiej sytuacji ZUS nie składał obietnic, z których potem trudno będzie my się wycofać. Oczywiście otwartą kwestią pozostaje likwidacja drogich przywilejów emerytalnych górników, rolników czy służb mundurowych. W tym miejscu ponownie wracamy do edukacji i świadomości wagi problemu u polskich wyborów. Jeśli będą wiedzieli lepiej, o ile wyższe podatki muszą płacić by utrzymać przywileje emerytalne kilku silnych grup u pilskich zawodowych, obrona emerytur górniczych czy KRUS stanie się politycznie znacznie mniej opłacalna.
