Magda Melnyk: Porozmawiajmy o nowym przewodniczącym PO. Borys Budka był najlepszym kandydatem na to miejsce?
Marek Migalski: Muszę przyznać, że zdziwiła mnie skala poparcia dla Borysa Budki. Wydawało mi się, że czeka nas wyrównany bój między Budką a Siemoniakiem. Wynik ten należy jednak interpretować jako zdecydowane poparcie działaczy Platformy dla zmian. Ewidentnie byli zmęczeni tym, co się działo w czasie przywództwa Schetyny, który zresztą doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo gdyby było inaczej, to walczyłby o to przywództwo. Schetyna zna tę partię doskonale i jako pierwszy wiedział, że skala poparcia dla niego będzie niska, wobec czego wolał nie zaliczyć tego upokarzającego dla niego, 10-cio czy 20-sto procentowego wyniku. Wybór Borysa Budki był najlepszym wyborem w opinii działaczy PO. Nie chciałbym krytykować jego konkurentów, choć także uważam, że z tego zestawu kandydatur, propozycją dającą gwarancję powagi, a jednocześnie zmiany była właśnie kandydatura Budki. Jeśli Platforma dokona w ciągu najbliższych kilku lat tak spektakularnych zmian, jak Budka w osobistej karierze politycznej, to znaczy, że był to najlepszy wybór. W 2014 roku, kiedy Ewa Kopacz uczyniła go ministrem sprawiedliwości, był właściwie nikomu nieznanym politykiem, łącznie z tym, że Ewa Kopacz, wówczas premier rządu, pomyliła jego imię nazywając go Borysławem. Także ja, mimo że pochodzę ze Śląska, po raz pierwszy usłyszałam wtedy o Borysie Budce. To pokazuje, że w trakcie zaledwie sześciu lat dokonał ogromnego progresu, a jego kariera jest faktycznie spektakularna.
Magda Melnyk: Czy wobec tego Budka jest w stanie wprowadzić jakieś zmiany w Platformie? I czy te zmiany dotykałyby także zmian światopoglądowych?
Marek Migalski: W moim przekonaniu Budka nie będzie dokonywał rewolucji ideologicznej. Po pierwsze, Platforma jest nieco bezideowa i to w jakimś sensie jest jej siła. Jest trochę jak Barbapapa z animowanej bajki o stworach, które mogły przybierać każdą dowolną postać. Platforma była już chadecka, była lewicowa, konserwatywna, zresztą podobnie jak Kaczyński, który także ma skłonności do mimikry, do udawania czegoś, a następnie przechodzenia w inny stan skupienia. Jeśli jest się wielką partią, aspirującą do 30-40% poparcia społecznego, to tak trzeba działać – a przynajmniej tak trzeba było działać do tej pory. Być może przyszłość należy do partii tożsamościowej, ale nie w tym momencie. Zatem ideologicznie prawdopodobnie nie zmieni się wiele, bo Buda jest podobnie pragmatyczny jak Schetyna. Dla niego ideologia jest czymś wtórnym wobec technologii politycznej, dlatego nie spodziewałbym się po przywództwie Budki jakiejś dramatycznej zmiany ideologicznej, bo też na co to by miała być zmiana, skoro Platforma była już prawie wszystkim?
Magda Melnyk: Czego w takim razie możemy się spodziewać po Budce i co realnie jest w stanie zrobić w Platformie Obywatelskiej?
Marek Migalski: Powiedziałbym, że raczej ewolucji niż rewolucji. Budka jest już na tyle doświadczonym politykiem – choć jak już mówiłem, jednocześnie młodym stażem – że wie, iż jakiekolwiek cięcia po skrzydłach – marginalizacja Schetyny, odwet na Siemoniaku czy tych, którzy popierali jego konkurentów – byłyby samobójstwem. Jeśli można od niego czegoś oczekiwać, to raczej wstrzyknięcia w lekko osłabione ciało Platformy zastrzyku z adrenaliną, którą Budka posiada, bo nawet jego przeciwnicy podkreślają, że jest bardzo energetyczny i pracowity. Zatem Budka będzie się przede wszystkim starał to ciało Platformy pobudzić do działania. Można także przewidywać, że będzie chciał iść drogą PiS-u sprzed 2015 roku, kiedy PiS było w opozycji, a mianowicie połączyć Platformę z innymi organizacjami opozycyjnymi tak, aby nie była to po prostu jedna partia, ale żeby tworzyły się wokół niej jakieś stowarzyszenia i środowiska, które wspomagałyby, wspierały i zasilały Platformę również kadrowo . Spodziewałbym się także, iż w tej chwili wszystkie siły zostaną rzucone na odcinek walki prezydenckiej, bo w jakimś sensie będzie to test na jego przywództwo. Nie twierdzę, że jego zadaniem jest wygrana, dlatego że pokonanie Dudy będzie bardzo trudne i krytycy Budki, którzy w przypadku przegranej Kidawy-Błońskiej powiedzieliby, że jego przywództwo się nie sprawdziło, byliby niepoważni. Będzie jednak wobec tego ważny nie tyle sam wynik, ile to, jaka okaże się ta kampania – czy to będzie zażarta, ciekawa walka, czy będzie dobrze zorganizowana, przemyślana i koordynowana. Jeśli tak, to nawet jeśli Kidawa-Błońska przegra, to Budka się obroni. Pokaże, że PO przegrała, ale przecież to była to walka nie do wygrania. Jeśli natomiast ta kampania będzie przypominać ostatnią kampanię parlamentarną lub kampanię Bronisława Komorowskiego z 2015 roku, to będzie oznaczało – mówiąc językiem Ludwika Dorna, którego użył do opisu PiS-u – że „ta czaszka już się więcej nie uśmiechnie”.
Magda Melnyk: Czyli od Budki oczekujemy, jednym słowem, większych emocji.
Marek Migalski: Większych emocji, większej pracy i zaangażowania, a także połączenia Platformy z innymi podmiotami życia politycznego – po prostu energii, a jednocześnie rozwagi i kalkulacji politycznej. Bo jeśli ma być to szarża jeźdźca bez głowy, który weźmie na pokład tylko podobnych sobie 40-latków, to będzie to przepis na klęskę. Budka musi się wykazać ową energetycznością, ale z drugiej strony także pragmatyzmem, żeby nie powiedzieć – cynizmem.