Poszkodowani naruszeniem dóbr osobistych za pośrednictwem Internetu mogą wytoczyć powództwo przed sądem państwa członkowskiego swojego miejsca zamieszkania w odniesieniu do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód – tak wynika z wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który zapadł 25 października 2011 roku. Trybunał orzekał w sprawach połączonych – C-509/09 oraz C 161/10.
Jednakże, w ocenie Trybunału, administrator witryny internetowej, objęty zakresem zastosowania dyrektywy o handlu elektronicznym, nie może być w tym państwie poddany wymaganiom surowszym aniżeli wymagania przewidziane przez prawo obowiązujące w państwie członkowskim, w którym ma on swoją siedzibę.
Poprzez publikację w Internecie może dojść do naruszenia czci (a więc zarówno dobrego imienia, jak i godności osobistej) – w takim przypadku dodatkowym wsparciem ochrony są przepisy prawa karnego, które przewidują karę za pomawianie w środkach masowego komunikowania się. Można naruszyć również prawo do nazwiska (chociażby przez bezprawne umieszczenie takiego nazwiska w nazwie domenowej).W kontekście Internetu nowego znaczenia nabiera ochrona przyznawana pseudonimowi.
Przepisy poświęcone prawu do prywatności znalazły się w umowach międzynarodowych dotyczących praw człowieka, np. w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, znalazły się również w prawie Unii Europejskiej a także innych aktach normatywnych jak np. w prawie prasowym.
Cywilnoprawnej ochronie prawa do prywatności, jako dobra osobistego człowieka, towarzyszy również administracyjno-prawna ochrona danych. Wsparciem dla ochrony prywatności są również niektóre przepisy prawa karnego.
W zakresie prawa do prywatności, jako podstawowego prawa człowieka, należy odnieść się do art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Europejskiej Konwencji Praw Człowieka), z którego wynika, że każdemu przysługuje prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji.
Jednocześnie przepis ten wprowadza zasadę, zgodnie z którą nie dopuszczalna jest ingerencja władzy publicznej w korzystanie ze wspomnianego prawa, z wyjątkiem przypadków przewidzianych przez ustawę i koniecznych w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na bezpieczeństwo państwowe, bezpieczeństwo publiczne lub dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności osób.
Prawo do prywatności może być więc ograniczone, ale po spełnieniu szeregu warunków. Na tle tego przepisu zapadały już orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które warto przy-wołać w kontekście ochrony prywatności w „społeczeństwie informacyjnym”. Trybunał uznał na przykład, że doszło do naruszenia art. 8 Konwencji w sprawie, w której chodziło o monitorowanie pracownicy jednej z brytyjskich uczelni (ustalono w trakcie procesu, że monitoring polegał m.in. na sprawdzaniu odwiedzanych przez skarżącą witryn internetowych, analizowano daty i czas odwiedzin tych witryn, monitorowano również aktywność związaną z wykorzystywaniem przez nią poczty elektronicznej).[1]
Stan faktyczny
Sprawa C-509/09 wszczęta na wniosek Bundesgerichtshof (niemieckiego Federalnego Sądu Najwyższego) dotyczyła pana X, zamieszkałego w Niemczech, który w 1993 r. został skazany łącznie z bratem przez sąd niemiecki na karę dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo sławnego aktora.
W styczniu 2008 r. pan X został warunkowo przedterminowo zwolniony. Spółka eDate Advertising, mająca siedzibę w Austrii, prowadzi portal internetowy pod adresem „www.rainbow.at”, w którym opublikowała informacje o zaskarżeniu przez pana X i jego brata dotyczącego ich wyroku skazującego.
Pomimo, iż eDate Advertising usunęła zaskarżoną informację ze swojej witryny internetowej, pan X wytoczył przed sądami niemieckimi powództwo, w którym żąda zaniechania przez austriacką spółkę podawania informacji o nim z przytaczaniem pełnego nazwiska w kontekście popełnionych czynów. Tymczasem eDate Advertising zakwestionowała jurysdykcję międzynarodową niemieckich sądów dla rozpoznania tego sporu, ponieważ jest ona zdania, że może zostać pozwana jedynie przed sądami austriackimi.
Sprawa francuska dotyczyła znanych postaci ze świata show biznesu. 3 lutego 2008 r. tekst zredagowany w języku angielskim i zatytułowany „Kylie Minogue jest znów z Olivierem Martinezem” został opublikowany w witrynie internetowej brytyjskiego dziennika Sunday Mirror.
Tekst ten opisywał szczegóły spotkania australijskiej piosenkarki i francuskiego aktora. Ten ostatni oraz jego ojciec podnoszą naruszenie ich prawa do poszanowania życia prywatnego oraz prawa Oliviera Martineza do wizerunku i wytoczyli we Francji powództwo przeciwko spółce brytyjskiej MGN, wydawcy Sunday Mirror. MGN, podobnie jak eDate Advertising, kwestionuje jurysdykcję międzynarodową sądu, do którego wniesiono pozew, ponieważ jest ona zdania, że brak jest dostatecznego powiązania między sporną publikacją w Internecie w Wielkiej Brytanii a szkodą, która miała zostać wyrządzona na terytorium francuskim.
Tymczasem w jej opinii jedynie takie powiązanie mogłoby doprowadzić do przyznania sądom francuskim jurysdykcji dla rozpoznania wydarzeń powodujących powstanie szkody lub krzywdy, związanych ze sporną publikacją w sieci.
Wątpliwości interpretacyjne
Wątpliwości tribunal de grande instance de Paris i Bundesgerichthof wzbudziło, w jakim zakresie zasady wynikające z rozporządzenia w sprawie jurysdykcji mają zastosowanie do przypadków naruszenia dóbr osobistych za pośrednictwem treści opublikowanych w witrynie internetowej.
Rozporządzenie Rady (WE) nr 44/2001 z dnia 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Dz.U. L 12, s. 1) stanowi, że osoby mające miejsce zamieszkania na terytorium państwa członkowskiego są, co do zasady, pozywane przed sądy tego państwa członkowskiego.
Niemniej jednak, gdy przedmiotem postępowania jest czyn niedozwolony lub czyn podobny do czynu niedozwolonego, dana osoba może zostać pozwana również w innym państwie członkowskim przed sąd miejsca, gdzie nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę. I tak, w przypadku zniesławienia za pośrednictwem artykułu prasowego rozpowszechnionego w większej liczbie państw członkowskich, poszkodowany może na dwa sposoby wytoczyć przeciwko wydawcy powództwo o zadośćuczynienie Po pierwsze, może on wytoczyć powództwo przed sądami państwa, w którym wydawca zniesławiającej publikacji ma swoją siedzibę, które są właściwe w przedmiocie zadośćuczynienia za wszelkie doznane przez poszkodowanego krzywdy spowodowane zniesławieniem.
Po drugie, może on wytoczyć powództwo przed sądami każdego państwa członkowskiego, w którym publikacja została rozpowszechniona i w którym, jak utrzymuje poszkodowany, naruszone zostało jego dobre imię (miejsce, w którym doszła do skutku krzywda). Jednakże w tym ostatnim przypadku sądy krajowe są właściwe jedynie w przedmiocie zadośćuczynienia za krzywdy spowodowane w państwie, na którego terytorium mają one siedzibę.
Wyrok Trybunału
W swoim wyroku Trybunał stwierdził, że opublikowanie treści w witrynie internetowej różni się od rozpowszechnienia na określonym terytorium środka przekazu takiego jak druk, ponieważ treści te mogą być przeglądane w tym samym momencie przez nieograniczoną liczbę internautów na całym świecie.
I tak, po pierwsze, światowy zakres rozpowszechnienia może prowadzić do zwiększenia wagi naruszeń dóbr osobistych i, po drugie, czyni nadzwyczaj trudnym określenie miejsca zmaterializowania się krzywdy lub szkody powstających w wyniku tych naruszeń.
W tych okolicznościach – biorąc pod uwagę, że wpływ treści umieszczonej w sieci na dobra osobiste danej osoby może zostać lepiej oceniony przez sąd państwa, w którym poszkodowany ma centrum swoich interesów życiowych – Trybunał przyznał temu sądowi jurysdykcję w stosunku do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód na obszarze Unii Europejskiej.
W tym kontekście Trybunał sprecyzował, że miejsce, w którym dana osoba ma centrum swoich interesów życiowych, odpowiada w zasadzie miejscu jego stałego pobytu.
Trybunał podkreślił niemniej jednak, że zamiast powództwa dotyczącego odpowiedzialności za całość doznanych krzywd i poniesionych szkód, poszkodowany może zawsze wytoczyć powództwo przed sądami każdego państwa członkowskiego, na którego terytorium treść umieszczona w sieci jest lub była dostępna.
W tej sytuacji, podobnie jak w przypadku szkody spowodowanej przez druk, sądy te są właściwe do rozpoznania jedynie krzywdy lub szkody spowodowanych na terytorium państwa, w którym sądy te mają siedzibę. Ponadto poszkodowana osoba może wytoczyć powództwo dotyczące odpowiedzialności za całość doznanych krzywd i poniesionych szkód przed sądami państwa członkowskiego, w którym nadawca treści opublikowanych w sieci ma swoją siedzibę.
W końcu, dokonując wykładni dyrektywy 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 8 czerwca 2000 r. w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego (Dz.U. L 178, s. 1).
Trybunał orzekł, że zasada swobodnego przepływu usług stoi, co do zasady, na przeszkodzie temu, aby usługodawca świadczący usługę handlu elektronicznego był poddany w przyjmującym państwie członkowskim wymogom surowszym aniżeli wymogi przewidziane przez prawo obowiązujące w państwie członkowskim, w którym ten usługodawca ma siedzibę.
(źródło: http://www.curia.europa.eu/)
[1]Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 3 kwietnia 2007 r. w sprawie Copland v. the United Kingdom (no.62617/00).