„Nikt nie ma prawa mówić, że samorządy muszą się utrzymać w rygorze reguły wydatkowej – zapowiedział Tusk, za co został nagrodzony brawami.” Dwa tygodnie temu „Newsweek” opublikował zapis dyskusji Donalda Tuska z dolnośląskimi działaczami Platformy Obywatelskiej. Znany stał się fragment o „pisiorze”, jednak premier mówił wówczas także o większej swobodzie finansowej samorządów. Jakie mogą być konsekwencje tej deklaracji?
Dwa lata temu Jacek Rostowski zapowiedział wprowadzenie reguły wydatkowej, której zadaniem miało być ograniczenie deficytu samorządów. Limit miał być określany jako udział produktu krajowego brutto, Ministerstwo Finansów zamierzało zmniejszyć deficyt z 1 proc. do 0,6 proc. PKB. Wywołało to zdecydowany sprzeciw większości prezydentów miast oraz wielomiesięczny konflikt pomiędzy rządem a władzami samorządowymi.
Ostatecznie resort finansów, w październiku zeszłego roku, wycofał się z planów utworzenia reguły wydatkowej. Temat powrócił niedawno, przy okazji dyskusji o zawieszeniu pierwszego progu ostrożnościowego. Z jednej strony – Ministerstwo Finansów, w komunikacie wydanym 16 lipca br., zapewnia, że trwają prace nad stabilizującą regułą finansową, która „będzie miała za zadanie określenie limitu wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych”, z drugiej – premier w rozmowie z działaczami Platformy Obywatelskiej zapowiedział, że „począwszy od Rostowskiego, nikt nie ma prawa mówić, że samorządy muszą się utrzymać w rygorze reguły wydatkowej”.
– Zobaczymy, jakie będą ostateczne propozycje rządu, na razie nie znamy szczegółów – mówi Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania. Słowa premiera o większej swobodzie finansowej odbiera jako pozytywny sygnał: – Już w tej chwili, przy zachowaniu wszystkich wytycznych, niektórym samorządom jest bardzo trudno ustalić budżet, z racjonalnego punktu widzenia tworzenie dodatkowej reguły wydatkowej nie jest konieczne.
Słowa Ganowicza potwierdzają także specjaliści. – Samorządy, jako całość, są umiarkowanie zadłużone, pozostawienie obecnych regulacji nie grozi katastrofą w przyszłości – twierdzi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o nową regułę wydatkową, wydaje mi się, że politycy chcą po prostu stworzyć mniej restrykcyjne narzędzie kontrolne niż obecne, sztywne i nieubłagane, progi ostrożnościowe. Według Jankowiaka słowa Donalda Tuska należy odbierać jako puszczenie oka do samorządowców. – Premier mówi „nie bójcie się, nic złego wam nie grozi”, to czysta polityka.
Niezależnie od tego, jak zakończy się kwestia utworzenia reguły wydatkowej, rząd powinien pamiętać o tym, żeby nie zablokować możliwości inwestycyjnych samorządów. – Finanse publiczne składają się z wydatków rządowych, samorządowych oraz globalnych, związanych przede wszystkim ze strukturami unijnymi, trzeba stworzyć pomiędzy tym odpowiedni balans. Zbyt duże restrykcje mogą uniemożliwić władzom samorządowym inwestowanie – mówi Grzegorz Ganowicz. – Reguła finansowa, która uniemożliwiłaby pozyskiwanie środków unijnych byłaby samobójstwem – potwierdza Janusz Jankowiak.
W ciągu najbliższych kilku tygodni przekonamy się, jak lokalni politycy zareagują na szczegółowe rozwiązania zaproponowane przez Ministerstwo Finansów.