Tadeusz Rydzyk zakłada nową partię pod przewrotną nazwą „Ruch Prawdziwa Europa”. Taka informacja obiegła wczoraj media i nawet przyćmiła inną sensację, że Robert Biedroń na razie zakłada z kolei sklepik internetowy z koszulkami, odłożywszy zakładanie partii na trochę później.
Przyjrzyjmy się zatem, czy mamy się czego bać ze strony Tadeusza Rydzyka, czy też możemy sobie odpuścić nerwy, bo nowe „dzieło” redemptorysty będzie mieć charakter poronny.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, że ów słynny na cały kraj katolicki biznesmen działa na granicy prawa, w tym wypadku tzw. „prawa kanonicznego”, a konkretnie kanonu 278 paragraf 3, który powiada, że:
duchowni powinni powstrzymać się od zakładania lub przynależności do stowarzyszeń, „których cel albo działalność nie dadzą się pogodzić z obowiązkami właściwymi stanowi duchownemu lub mogłyby przeszkadzać w sumiennym wypełnianiu zadania zleconego im przez kompetentną władzę kościelną.”
Rzecz jasna, Rydzyk może zawsze zaprzeczyć i odpowiedzieć, że mu nowa partia nie przeszkadza w wypełnianiu, ani też nie stoi w kolizji z obowiązkami, wręcz przeciwnie, że daje się pogodzić i wspiera te obowiązki, tym bardziej, że przecież niemal cały polski episkopat od co najmniej trzech lat sprzeniewierza się prawu kanonicznemu, który wyraźnie zabrania katolickim duchownym brania czynnego udziału w partiach politycznych (kanon 287, par. 2).
(Księża i polityka – co wolno, a czego nie?).
Sedno obejścia tych przepisów polega na sprytnym wybiegu kierowania z tylnego siedzenia. Niewątpliwie przykład dał sam Kaczyński, który władzę (tym razem świecką) skupił w jednych rękach, choć sam za nic nie bierze odpowiedzialności. Podobnie postępują hierarchowie, którzy wprawdzie do rządzącej partii się nie zapisali, lecz są jej admiratorami i sympatykami.
Czy założenie nowej partii jest groźne i komu zagraża pojawienie się na scenie kolejnego bytu politycznego? Niewątpliwie partia ma charakter konfesyjny, a jej członkowie i potencjalny elektorat rekrutuje się z kościelnej kruchty. Można zatem liczyć na to, że partia Rydzyka dokona rozłamu w łonie tzw. „zjednoczonej prawicy”, skutecznie odbierając pewien odsetek głosów Prawu i Sprawiedliwości.
(A jednak! Powstanie partia kierowana przez człowieka o. Rydzyka).
Partia ta, oczywiście, będzie mieć tzw. zdolność koalicyjną z PiS, więc w gruncie rzeczy jej osiągnięcia sondażowe trzeba będzie sumować z takimiż samego PiS-u. Będzie to twór bardziej na prawo od rządzącego ugrupowania, co spowoduje być może osłabienie partii Kaczyńskiego. I walkę w łonie szeroko pojętego obozu prawicy, jak to sugerują niektórzy komentatorzy i analitycy. Równie dobrze jednak może spowodować jej wzmocnienie, gdy zsumuje się głosy oddane na [świecką] PiS i jej kościelną emanację, tj. omawianą tu partię Rydzyka.
Pytanie tylko, jak długo społeczeństwo będzie tolerować otwarte włączanie się kościoła do bieżącej polityki?
_______________
Zdjęcie ilustracyjne: /Jacek Domiński/Reporter