Piątkowe posiedzenie Sejmu RP poruszało. Posłanki i posłowie prześcigali się w biciu rekordów chamstwa, które i tak od jakiegoś czasu należą do nich. Choć mnie w tej debacie nic szczególnie nie zaskoczyło – bo poza natężeniem dźwięku wszystko odbywało się według bardzo przewidywalnego scenariusza.
W każdej medialnej debacie sejmowej Przewodniczący Partii Własnego Imienia musi prowokować Prezesa – musi, bo ma to jak się wydaje tak ma na ściągawkach od pr-owców. Najłatwiej Prezesa sprowokować zaczepiając go o zmarłego w katastrofie prezydenta. Głównym specjalistą od realizacji założeń Lecha Kaczyńskiego okazuje się być Premier, który już chyba przy każdej okazji będzie dysponował odpowiednim cytatem z jego wystąpień.
Prezes oczywiście daje się sprowokować i jako znany miłośnik historii wygłasza coś tam o marzeniach Hitlera, ktoś proponuje żeby zadzwonił do brata – kto, to będzie musiała rozstrzygnąć ekipa śledcza „Archiwum X”, bo Palikot wskazuje na jednego z posłów SLD, tenże poseł zaprzecza, deklarując jednocześnie pomoc Prezesowi w walce „ z tym bezideowym chamem”
Tylko wytrawni znawcy polskiego parlamentaryzmu mogli się domyśleć, że tu chodzi o podwyższenie wieku emerytalnego…
Dla mnie cichym (nomen omen) autorem największego piątkowego skandalu jest minister Cichocki. I ten największy skandal rozpoczął się, gdy posłowie zakończyli swój żenujący popis i zakończyli głosowania. Zaczął się wtedy, gdy zbrojne ramię PiS, występujące z jakiś (bliżej nieznanych) przyczyn pod nazwą związku zawodowego, rękoma zwiezionych na tą okoliczność aparatczyków zablokowało możliwość opuszczenia przez posłów parlamentu.
W Polsce jest pewna tradycja blokowania sejmów – w naszej historii było uniemożliwianie wyjazdu posłom litewskim z sejmu lubelskiego 1569 roku (udało im się wymknąć, ale zostali złapani na rogatkach i unia polsko- litewska w ten sposób została jednak zawarta). To akurat jest w naszej historiografii opisywane w kategoriach humorystycznych – choć Litwini zdaje się traktują to poważniej. Inne przykłady blokowania są mniej zabawne – takie jak sejm repninowski z 1767 – gdzie wojska rosyjskie wydatnie pomagały posłom w podejmowanych decyzjach zamykając ich w kordonie bagnetów. W grudniu 1923 roku bojówkarze endecji nie dopuszczali parlamentarzystów lewicy na przysięgę prezydenta Narutowicza (licząc na brak quorum i uniemożliwienie przeprowadzenia procedury).
Parlament w demokracji przedstawicielskiej jest sacrum – swoboda działania parlamentu jak i wykonywania mandatu są chronione konstytucją. Widok policjantów ze znudzonymi minami podpierających mury w momencie kiedy okładany jest poseł RP – to największy skandal piątkowych zabaw sejmowych. Ja też nie przepadam za większością posłów, ale oczekuję, że policjant będzie reagował na akt przemocy rozgrywający się na jego oczach. Nawet, gdyby atakowaną nie była osoba chroniona immunitetem. Dziś słyszę, że policja rozważała interwencję – co znaczy rozważała? W przypadku jawnego łamania prawa, łamania konstytucji oczekuję od policji automatycznej reakcji – reakcji przywracającej porządek i doprowadzającej do ukarania osób winnych naruszenia prawa. Kiedy w grudniu 1923 nad Warszawą zapanowali bojówkarze, ministra spraw wewnętrznych Kamieńskiego nie sposób było znaleźć (ponoć był w teatrze) – ciekaw jestem gdzie był minister Cichocki w piątek?
Gdzie by nie był – wiem, gdzie dziś nie powinien być – w gmachu MSW. Aparat związku zawodowego finansowany w większości z kasy spółek skarbu opanował centrum państwa – parlament. Zostały przekroczone wszelkie granice protestu, po pierwszym akcie przemocy, zatrzymaniu posła czy jakiegokolwiek pracownika sejmu, organizatorzy powinni dostać kwadrans na rozwiązanie demonstracji. Po tym policja powinna umożliwić swobodne wyjście z sejmu. Tak się nie stało i państwo zostało upokorzone – nie przez zawodowych krzykaczy z „Solidarności”, ale przez własne służby porządkowe. Minister spraw wewnętrznych w takiej sytuacji powinien podać się do dymisji, a wobec każdego z odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na Wiejskiej w piątek powinny być wyciągnięte konsekwencje służbowe.
