Redakcja, na której portalu prowadzę bloga podjęła kontrowersyjną decyzję w sprawie okładki. Postanowiła przebrać Jarosława Kaczyńskiego za generała Wojciecha Jaruzelskiego. Trzeba przyznać, że atak przyszedł z najmniej spodziewanej strony. Kto jak kto, ale „Polityka” nigdy w awangardzie krytyków stanu wojennego i samej postaci Wielkiego Polaka nigdy się nie znajdowała. Zawsze bliskie było jej stanowisko „mniejszego zła” czy „zła koniecznego”. A tu taki klops. Chochlik drukarski? Zecer się pomylił? Grafik upił? Dość, że mleko się wylało i oto spogląda na nas z okładki 50 numeru „Polityki” Jarosław Kaczyński w ciemnych okularach. W zasadzie nie wiemy czy patrzy czy śpi może? A może w duchu śmieje się do rozpuku, że mu taki prezent redaktorzy sprawili. On, niesprawiedliwie pominięty, on, nieinternowany, on, który stał zupełnie gdzie indziej niż ZOMO nagle Generałem się staje i zamiast Teleranka (bo też trudno w środę czy nawet w niedzielę obecnie Teleranka uświadczyć) podbija kioski i internety. Zapłakał smutno Lis, westchnął z rezygnacją Lisicki, machnął ręką Latkowski. Żadna sugestia seksu oralnego chłopca z księdzem, żaden Hartman z lolitką, Michnik w dowolnej konfiguracji nawet równać się z Generałem Kaczyńskim na okładce opiniotwórczego tygodnika nie może.
To zbrukanie pamięci Generała i zakulisowe gierki obliczone na wparcie nostalgicznie PRL-owskiego elektoratu dla Prezesa nie licują z powagą pisma, kłócą się z jego tradycją i są zupełnie nie na miejscu. Bo też co takiego osiągnął Pan Kaczyński? W stanie wojennym niezauważony, po przełomie wsławił się głównie paleniem kukieł na ulicach i fantazyjnymi gawędami. Kawalarz może i jest z niego, ale żeby zestawiać z Przywódcą Narodu kogoś, kto władzę dostał a potem sam z niej zrezygnował? Który nie tylko stanu wojennego, ale zwykłego alarmu przeciwpożarowego nigdy nie ogłosił? Jaruzelski internował blisko 10 tys opozycjonistów. A Pan, Panie Kaczyński? Internował Pan kiedyś kogoś? Wyprowadził Pan na ulicę, nie mówię, że czołgi, ale żeby nawet piechotę albo choć kompanię honorową? Sejm faktycznie Kaczyński rozwiązał. Ale co z tego skoro potem normalnie wybory przegrał i żadnego puczu nawet nie spróbował! Żeby choć Jarosława Kuźniara w mundur przebrać, hymn puścić przed Wiadomościami albo Chopina jakiegoś, ten smutny marsz na przykład? A tu nic. Marazm i żenada. Widać, że żadnego doświadczenia w stanie wojennym Kaczyński nie posiada no bo i skąd.
Znając stosunek przynajmniej starszej części redakcji do Wojciecha Jaruzelskiego należy postawić sobie pytanie w co gra redakcja „Polityki”? Czy to nieuzasadnione porównanie obu postaci nie jest przypadkiem początkiem jakiejś wolty? Jakiegoś wyrafinowanego gambitu, w którym poświęca się pamięć Generała po to, żeby z żywymi iść, z tymi tu i teraz się układać, na nowe konie, z przeproszeniem państwa, stawiać? Na cóż „Polityce” martwy Jaruzelski jak mają żywego Kaczyńskiego? I to jeszcze jak żywego! Tych co w pionowej marszowej postawie nie potrafili długo wytrzymać już w PiSie nie ma. Fakt, faktem, że zbyt wyprostowanym w PiSie być nie należy, bo to niepolitycznie i niepoprawnie. Postawa lekkiego przykurczu, nisko kolanka, lekki przygarb, oczy skromnie spuszczone, buzia w ciup, rączki złożone. I teraz można dziarsko, ale też w sposób zdyscyplinowany iść! Jak, nie przymierzając, dzielne Ludowe Wojsko Polskie na Pragę.
Wierni czytelnicy apelują do szanownej Redakcji: nie szargajcie świętości, nie zmieniajcie frontów i nie fałszujcie pamięci. Dopóki jeszcze nie jest za późno!