Wydaje się, że zasady funkcjonowania polskiej prokuratury są głęboko chore i wymagają natychmiastowej modernizacji. W debacie publicznej zajmujemy się dziś głównie problemem sposobu wybierania prokuratora generalnego – czy ma być osobą zależną czy niezależną od premiera. To ważny temat, ale on nie dotyka sedna problemu. Niezależnie od tego czy prokurator był zależny czy niezależny, prokuratura przez ostatnie lata działała w sposób niezrozumiały, popełniała mnóstwo błędów. Prokuratorzy zachowywali się tak jakby nie odpowiadali przed nikim za swoje działania albo ich kadry były po prostu zastraszająco słabe.
Nieadekwatność działań.
Przede wszystkim dla mnie obywatela, który prawnikiem nie jest, wydaje się, że działania prokuratury są zupełnie niespójne. Z jednej strony w sprawach, których waga czy społeczna szkodliwość wydaje się być znikoma prokuratura żąda wielkich kar i z zapałem ściga osoby, które popełniły małe błędy. Świetnym przykładem jest tutaj znana nadgorliwość prokuratury w łamaniu życia ludziom, przyłapanym na zapaleniu marihuany. Zatrzymanemu w groteskowej akcji twórcy bardzo niesmacznej, ale jednak po prostu satyrycznej strony antykomor.pl groziło 5 lat więzienia. Co więcej prokuratura wielokrotnie działała i atakowała, nie mając dostatecznych dowodów w danej sprawie. Urzędnicy tej instytucji latami, niezależnie od aktualnych rządów, popisywali się akcjami, które uderzały w osoby publiczne. Prokuratura niszczyła ich kariery wielkimi oskarżeniami, wypowiadanymi publicznie, a potem podczas ciągnących się latami procesów nie potrafiła udowodnić winy. Przykład procesu byłego prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego jest dowodem, w jaki sposób prokuratura bezpodstawnie zniszczyła życie i karierę człowieka. Znamy też wszyscy sprawę uniewinnionej niedawno Barbary Kmiecik (znanej, jako śląska Alexis), której oskarżenie pociągnęło za sobą tragicznie samobójstwo Barbary Blidy. Czy którykolwiek z prokuratorów, którzy popełniają takie błędy, ponosi jakiekolwiek konsekwencje? Mało, kto pamięta, że niewiele brakowało, aby w taki sam sposób złamana została kariera byłego ministra przekształceń własnościowych, obecnie Komisarza Unii Europejskiej Janusza Lewandowskiego. W nieskończoność przeciąga się sprawa byłego ministra skarbu Emila Wąsacza, w sprawie którego prokuratura odwołuje się od uniewinniających wyroków sądów do kolejnych instancji.
Z drugiej strony prokuratura wykazuje zdumiewającą opieszałość i indolencję w sprawach, których waga jest naprawdę ogromna. W sprawach, które dotykają i zagrażają po prostu obywatelom. Informacja o tym, że szef Komisji Nadzoru Finansowego osobiście pisał do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ostrzegając przed Amber Gold wiele miesięcy temu, a ten jedynie przekazał sprawę podwładnym nie dopilnowując, aby Ci należycie zajęli się nią – jest porażająca. Jeśli nawet sygnał od tak poważnej instytucji jak KNF nie jest dostateczną przesłanką dla prokuratury, aby starannie zbadać daną sprawę, to kiedy prokuratura reaguje? Czy zareaguje na zawiadomienia szarego obywatela? Można się jedynie domyślać… Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski został odwołany ze stanowiska, ponieważ w jednym z podległych mu zakładów karnych samobójstwo popełnił więzień. Uważałem, że była to niesprawiedliwa decyzja premiera. Jeśli mielibyśmy stosować tę samą miarę do obecnej sytuacji, gdzie odpowiedzialność prokuratura generalnego jest jasna, to Andrzej Seremet nie powinien już sprawować swojej funkcji. Nie może odwołać go sam premier, ale na jego wniosek może uczynić to 2/3 posłów. Czas najwyższy.
Nie jest to jedyny znany problem. Prokuratura od lat nie potrafi poradzić sobie z bandytami stadionowymi. Słuchając wyników postepowań w sprawach dotyczących osób, które ośmieliły się zapalić marihuanę, (jeśli komuś szkodziły – to sobie) i osób, które uczestniczyły w stadionowych burdach, bijatykach, atakowaniu niewinnych ludzi, niszczeniu mienia publicznego – dochodzę do wniosku, że polski wymiar sprawiedliwości za większe zagrożenie uważa palaczy trawki niż mafie stadionowe. A może jest to prostu kolejny przykład lenistwa i bylejakości kadr w prokuraturze. Przecież o wiele łatwiej i bezpieczniej jest skazać 19nastolenitnią, początkującą, wystraszoną studentkę, którą przyłapano z lufką marihuany w ręku, niż zmagać się z prawdziwymi i groźnymi przestępcami. A statystyki rosną…
Jaka reforma?
To, że głębokie zmiany w prokuraturze są niezbędne wydaje się być dziś jasne. Problem polega na tym, że w zasadzie nikt nie proponuje spójnej i potencjalnie skutecznej drogi rozwiązania obecnej patowej sytuacji. Wyrywkowe deklaracje Ministra Gowina powinny szybko zostać zaprezentowane, jako spójna koncepcja do dyskusji. W teorii jestem zwolennikiem rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Oddzielenie podporzadkowania organów ścigania od bezpośrednich decyzji premiera, wydaje się niezwykle ważne. Wiemy, jakie nadużycia mogą mieć miejsce. Z drugiej strony jednak prokuratura stała się dziś wewnętrznie zarządzaną korporacją, od której zależy podstawowe bezpieczeństwo obywateli, od jej ewentualnych błędów czy nadużyć zależą kariery, szczęście i życie ludzi. Jednocześnie korporacja ta wewnętrznie działa fatalnie i od lat nie przejawia chęci i możliwości do samozreformowania się. Targają nią wewnętrzne konflikty – jak niedawna wojna Seremeta z szefem prokuratury wojskowej Parulskim. Obywatele i rządzący, czyli ich przedstawiciele nie mają dużego wpływu na to jak ta korporacja, kluczowa dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa będzie działać. Przy dzisiejszych przepisach jedyne, co można uczynić to przy jakże trudnym w Polsce konsensusie politycznym odwołać prokuratora generalnego. Nie postuluję ponownego połączenia stanowiska prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Takie rozwiązania już mieliśmy – nie przyniosło pozytywnych efektów, naraziło prokuraturę wprost na naciski polityczne. Jednak jakaś poważna zmiana musi nastąpić – może pewne procedury kontrolne, zmuszające prokuratorów do działania w określonych przypadkach, a jednocześnie pozwalające usuwać tych, którzy niesprawiedliwe szafują oskarżeniami w innych sytuacjach? Procedury, których pilnowałby jakiś organ rządowy? Może w ogóle trzeba zmienić system kształcenia ludzi, którzy sprawuję tę funkcję? Nie wiem. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Wiem jednak, że prokuratura działa w sposób patologiczny i trzeba coś z tym zrobić. Najwyższy czas rozpocząć na ten temat poważną debatę publiczną.