Na 2 miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i około 7 miesięcy przed wyborami do Sejmu i Senatu z (nader) licznych sondaży poparcia dla partii politycznych wyłania się obraz wyrównanego boju ze wskazaniem. Na dzień dzisiejszy jest to nadal delikatne wskazanie na PiS, który pozostaje faworytem do reelekcji w wyborach do Sejmu (aczkolwiek już nie w wyborach do Senatu).
Z jednej strony są wyniki badań opinii publicznej, a z drugiej strony jest dynamika boju o poparcie i wyłaniające się z niej trendy. Te trendy są w chwili obecnej dla lidera sondaży umiarkowanie niekorzystne. Poddaje to w pewną wątpliwość, czy aktualny faworyt będzie w stanie dowieźć przewagę do nadal dość odległej mety. Także z tego powodu, że na ostatniej prostej antycypowane są niekorzystne dla partii rządzącej wydarzenia przede wszystkim w postaci zmasowanych protestów społecznych: nauczycieli, lekarzy-rezydentów, osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, rolników oraz najpewniej pracowników sektora administracji. Dodatkowo w czasie majowej rekrutacji do szkół średnich oraz we wrześniu, gdy światło dnia ujrzą realia funkcjonowania „podwójnego rocznika” w liceach, na PiS spaść może radykalna furia kilku milionów Polek i Polaków.
Dlatego Koalicja Europejska, która dostała wyraźny bonus za dzieło zjednoczenia, nie jest bez szans, aby w sojuszu z nowopowstałą partia Roberta Biedronia, Wiosną, zdobyć w październiku większość w obu izbach parlamentu. Istotnym wskaźnikiem będzie tutaj wynik w majowych wyborach europejskich. Popularna hipoteza brzmi, że w nich PiS ma pewien handicap, a zatem jego wygrana lub remis źle wróżą obecnej opozycji. To prawda, gdyby oba starcia wyborcze odbywały się bezpośrednio po sobie, to najpewniej w wyborach europejskich wynik Koalicji byłby lepszy niż w sejmowych, a PiS – odwrotnie. Jednak schemat ten burzą wspomniane protesty społeczne, których większość nastąpi w okresie między majem a październikiem. Dlatego wróżenie z wyniku do PE jest prawie wróżeniem z fusów.
Zamiast tego załóżmy, że żadne inne dramatyczne zdarzenia nie nastąpią, kształt sojuszy wyborczych jest już ostateczny, a trendy pozostaną podobne do aktualnie widocznych. Jaki wynik można na tej podstawie prognozować dla wyborów do Sejmu? Otóż jest to wygrana PiS, ale raczej nieznaczna, najpewniej kilkoma punktami procentowymi nad Koalicją. Nie jest to już, jak w 2015 r., samodzielna większość absolutna partii władzy. I w tym momencie dywagacje o spodziewanych liczbach przechodzą do fazy bardzo szczegółowej.
Otóż dla dalszych losów Polski po 2019 r. kluczowe mogą się okazać wyniki czterech małych partii. Dwie z nich to potencjalni koalicjanci głównych sił po obu stronach: Wiosna, potencjalny partner Koalicji Europejskiej oraz lista Kukiz15, potencjalny koalicjant PiS. Dodatkowo ważny będzie też wynik dwóch partii, które nie mają w tej chwili realnych szans na wejście do Sejmu, ale będą odbierać tym dwóm mniejszym koalicjantom wyborców i potencjalnie ciągnąć ich pod próg. Wiosnę pod próg wyborczy ciągnąć będzie lista zbudowana przez partię Razem i Unię Pracy. W efekcie ta siła grać będzie na korzyść PiS. Zaś przetrwaniu inicjatywy Kukiza zagrozi Polska Fair Play Bezpartyjni prof. Roberta Gwiazdowskiego.
Razem i UP mają dość czytelnie odmienny profil ideowy aniżeli Wiosna. Partia Biedronia to siła centrolewicowa i progresywna, która nie sięga po radykalnie socjalistyczne postulaty typowe dla Razem i UP. Teoretycznie obie inicjatywy powinny móc koegzystować i nie walczyć o tych samych wyborców. Jednak przestrzeń elektoratu lewicowego w Polsce nadal jest tak mizerna, że ich starcie jest nieuniknione. Jednak z powodu wspomnianej odmienności, Wiosna ma dobre szanse przytrzymać przy sobie wystarczającą liczbę głosów, aby wejść do Sejmu. Być może będzie też do kampanii startować z wyższego progu niż lista Kukiza i będzie mogła sobie pozwolić na utratę niektórych głosów mocno lewicowych, a mimo to pokonać bezpiecznie próg.
Inaczej Kukiz. Już w tej chwili większość badań pokazuje, że grupa ta oscyluje w okolicach progu, insiderskie doniesienia mówią nawet o kłopotach z zebraniem podpisów pod listami do PE. Już dwa punkty procentowe odebrane z popierającego typowo Kukiza elektoratu wyborców młodych o dość konserwatywnych, ale przede wszystkim wolnorynkowych poglądach, zbuntowanych wobec tzw. establishmentu i lubiących polityków wykładających kawę na ławę, mogą spowodować eliminację koalicjanta PiS z Sejmu. Obok skrajnej prawicy narodowej, która odbierze Kukizowi głosy wyborców faszyzujących, siłą polityczną o bardzo podobnym do Kukiz15 pozycjonowaniu oferty programowej jest Polska Fair Play Gwiazdowskiego.
Jeśli jego inicjatywa uzyska poparcie na tyle duże w wyborach europejskich, aby jej liderzy powzięli na siebie wyzwanie samodzielnego startu w wyborach do Sejmu, to kilkuprocentowy wynik tej listy może oznaczać eliminację Kukiza z Sejmu, to zaś upadek rządu Mateusza Morawieckiego i przejęcie władzy w Polsce przez koalicję Grzegorza Schetyny. Warto więc trzymać kciuki za listy prof. Gwiazdowskiego.