Nie jestem ekspertem od Szymona Hołowni. O tym, że prowadzi jakiś rozrywkowy program w TVN (kojarzyłem go raczej z tematyką religijną) dowiedziałem się gdy postanowił z niego zrezygnować. Nie miałem w ręku żadnej jego książki. Sporadycznie w „Tygodniku Powszechnym” czy na Facebooku czytałem jego felietony o sprawach bieżących. Zainteresował mnie w momencie gdy okazało się, że na serio planuje wystartować w wyborach prezydenckich.
Moje wrażenia są siłą rzeczy dość powierzchowne i raczej świeżej daty, podobnie jak większości wyborców w kampanii.
Pierwsze brawa Hołownia dostał za słowa o rozdziale Kościoła od państwa. Symptomatyczne. Czy to znaczy, że katecheza wróci do salek parafialnych, a państwo przestanie finansować inicjatywy czysto religijne? Tego się nie dowiedzieliśmy. Hołownia uważa in vitro za metodę nieetyczną, jest przeciwnikiem związków partnerskich, zawetowałby prawo liberalizujące obowiązującą w Polsce restrykcyjną ustawę antyaborcyjną (która i tak jest fikcją). Pytanie jak zareagowałby na całkiem prawdopodobne jej zaostrzenie?
Hołownia mówi w niedawno wydanej książce, że „nikogo nie można karać za orientację seksualną, czy ich prześladować”, ale dodaje zaraz o homoseksualistach: „Mogę powiedzieć, że sposób, jaki oni wybrali na życie jest zły i mogę przedstawić argumenty za tym, ale zrobię to, jeśli ktoś mnie zapyta o zdanie i jeżeli będzie to mnie w jakiś sposób dotyczyło to zabiorę głos.”
Trudno nie uznać, że jest to postawa co najmniej schizofreniczna, a uznanie homoseksualizmu samego w sobie za „zły” stawia Hołownię w jednym szeregu z sympatycznymi fundamentalistami religijnymi w rodzaju Tomasza Terlikowskiego czy Marka Jurka.
W Polsce jest wielu wpływowych i ciekawych ludzi, którzy lokują swoje sympatie polityczne między PO a PiSem, umiarkowanych konserwatystów, marzących o silnym państwowym etosie. Są nieliczne, ale opiniotwórcze media czy stowarzyszenia katolickie, których wizja świata stoi na antypodach tego co głosi ojciec Rydzyk i dominujący nurt polskiego episkopatu.
Jednak wszystkie tego typu inicjatywy: Polska XXI, Polska Jest Najważniejsza, Polska Razem – ludzie od Dutkiewicza, Rokity, Ujazdowskiego czy Gowina ponosili klęskę za klęską. Okazało się, że na ich emocje, abstrahujące od silnej polaryzacji, po prostu nie ma w Polsce miejsca.
Katolicki głos w Twoim domu
Na inauguracji kampanii w Gdańsku widziałem kolejnego po Biedroniu kandydata, który wygłasza kazanie, a przy tym sprawia wrażenie, że lubi słuchać swojego głosu. Po stronie minusów Hołowni zapisałbym to, że promieniuje zadowoleniem z siebie. Ale gdyby narcyzm i arogancja miały skreślać z polityki musielibyśmy zamknąć sejm z braku posłów.
Po stronie plusów stoją niewątpliwie wygadanie oraz wiarygodność w głoszonej homilii. Stworzenie fundacji pomagających najsłabszym – i to na świecie, a nie w Polsce, krytyka kompromitujących uwikłań Kościoła katolickiego, chęć przełamania obowiązujących podziałów – tu Hołownia jako publicysta, autor i medialny celebryta położył liczne zasługi. Na kontrze bezbarwnych polityków z Wiejskiej biegających między telewizyjnym studiem a sejmem za jego słowami stoją czyny.
To właśnie jako „głos sumienia” starający się trafić do polskich katolików Hołownia wydaje mi się najciekawszy i najbardziej wiarygodny. Głos reformatorski, który, co ciekawe, wcale nie jest jednocześnie jednoznacznie „progresywny”.
Polskiemu katolicyzmowi przydałoby się odrodzenie, oderwanie od hierarchii, odrobina protestanckiego fermentu bez odcinania się od tradycji i wrażenia pogoni za „nowinkami”, które na wielu muszą działać jak płachta na byka.
Dobrze brzmiące ogólniki o rozdziale Kościoła od państwa i potrzebie budowy wspólnoty znikną gdzieś w toku kampanii niepoparte konkretami. Natomiast ewangeliczne posłanie Hołowni, które denerwuje w formacie inauguracji kampanii, świetnie sprawdziłoby się – piszę to bez ironii – na ambonie czy w przykościelnej salce.
Trochę szkoda, że Hołownia porzucił w swoim czasie plany wstąpienia do zakonu, byłby z pewnością bardzo ciekawym głosem wewnątrz kościelnej hierarchii.
Fot:Andrew Skowron (Otwarte Klatki)
