Harold Demsetz o wolnej bankowości
– Właściwie ostatnio doszedłem do wniosku, że rząd jest w ogóle o wiele mniej potrzebny, niż się to wielu wydaje, ale może to zbyt nieortodoksyjna opinia, żeby ją rozwijać tutaj publicznie…
– Proszę śmiało kontynuować. To ciekawe….
– Czyją winą jest kryzys z 2008 r.? Z jednej strony rządu, który umożliwił ludziom branie tanich kredytów, a z drugiej ludzi, którzy je brali. Nikt im nie kazał się zadłużać. Kogo można zmienić: rząd, czy ludzi? Historia mówi, że ludzi nie da się zmienić. Od starożytności jest tak, że wykorzystują dostęp do pieniądza, aby poprawiać radykalnie swój byt. Jeżeli widzą pieniądze, to nie zastanawiają się, tylko je biorą. Takie są zasady gry, tak tysiąclecia ewolucji nas ukształtowały.
Rząd zaś można zmienić w ten sposób, żeby zakazać mu wodzenia nas na pokuszenie. Jak? Należy wyeliminować rząd z systemu bankowego, z tej „gry kredytowej”. Wolna bankowość, w którą nie ingerowałyby władze i banki centralne, miałaby szansę sprawić, że szoki i kryzysy gospodarcze byłby jeśli nie wyeliminowane, to przynajmniej łagodniejsze. Jak powiedziałem na początku, rządy są z natury populistyczne. Gdy więc mają potężne narzędzie kreowania polityki kredytowej, wykorzystują je bez umiaru, a to gwarantuje bankructwo. Prędzej, czy później.