Czy to spisek Iluminatów? Tajny plan reptilian? A może wspólna inicjatywa antyszczepionkonców, którzy ramię w ramię maszerują z płaskoziemcami?
Ogłupianie społeczeństwa postępuje z prędkością światła, a autorytetami stają się troglodyci, którzy już nawet nie próbują złożyć zdania. Przecież na Tok Toku i tak nikt nie czyta, wystarczą dźwiękonaśladowcze odgłosy.
W jednym z masowo produkowanych reality show, w którym uczestnicy, w założeniu, mają szukać miłości, a w rzeczywistości – przychodzą po instasławę, odbył się quiz wiedzy ogólnej. Nie żeby ktoś spodziewał się po uczestnikach dyskusji na temat praw reprodukcyjnych kobiet w Salwadorze bądź debaty na temat przyszłości energii jądrowej.
Przygotowane pytania obejmowały dość podstawowe zagadnienia, jak na przykład stolice państw europejskich. Jakież było moje zdumienie, gdy dowiedziałam się, że stolicą Portugalii jest Peru, ewentualnie Kambodża (zdania wśród uczestników były podzielone).
Na pytanie kto jest autorem Makbeta, umięśniony poszukiwacz miłości rezolutnie odpowiedział: Ja się tym nie interesuję. To nie jest dla mnie potrzebna informacja. Poza treścią wypowiedzi, zwróciłam uwagę na oryginalną, ale w żadnym wypadku nie poprawną składnię zdania.
Partnerka umięśnionego Adonisa poszła jeszcze dalej, zwierzając się przed kamerą w te słowa: Ogólnie ja się wszystkiego obawiam. Wiedza to jest dla mnie ciężki temat. Może być branża beauty, wtedy to wam wszystko powiem.
Zapewne większość z nas parsknęła pod nosem, uśmiechnęła się pod nosem z wyższością, odkurzając stojące na bibliotecznej półce Dzieła Zebrane Williama Szekspira, bądź wspominając wizytę w lizbońskim muzeum.
Ciekawe jednak, kto będzie śmiał się ostatni, jeśli okaże się że nasze randkowe orły z telewizji, po publicznym ośmieszeniu się, otrzepią piórka i zareklamują na swoim Instagramie szejka proteinowego, sztuczne rzęsy, paznokcie, usługę makijażu permanentnego albo klinikę medycyny estetycznej w Turcji, a na ich konta wpłyną sumy rzędu kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
I co, łyso wam intelektualiści, wykształciuchy jedne?
Może potraficie rozprawiać o fizyce kwantowej bądź zawiłościach filozofii Heideggera, ale gwarantuję, że piszecie zbyt długie i złożone zdania, nie zapominając przy tym o ortografii i interpunkcji, by ktoś poza waszymi przyjaciółmi zechciał śledzić was na Instagramie. O ile w ogóle go macie.
W ciekawych i smutnych czasach przyszło nam żyć. Premiowana jest głupota, brawura, prostactwo i cwaniactwo, gremialnie wyśmiewana jest mądrość, wiedza, dokładność i skrupulatność.
Każdy czuje się zobowiązany do wyrażenia własnej, eksperckiej opinii, szczególnie, jeżeli dzieje się to poprzez wyśmianie, krytykę czy upokorzenie innej strony. Najbardziej widać to w przypadku internetowych komentarzy dotyczących spraw takich jak molestowanie, czy gwałt. Najczęściej troglodyci najpierw reagują poprzez kliknięcie reakcji „ha ha ha” na Facebooku (wiadomo, gwałt, boki zrywać), by dokończyć dzieła zostawiając swoją diagnozę, która koniecznie musi zawierać sformułowania w stylu „trzeba było się tak nie ubierać, trzeba było siedzieć cicho, trzeba było się uśmiechać” oraz koniecznie musi być najeżona błędami ortograficznymi i nieprzyzwoicie wręcz wysoką liczbą znaków interpunkcyjnych.
Co ma więc począć w tych ciekawych i dziwnych czasach ten wyszydzany przez władzę inteligent? Zakopać się książkach i przezimować, wyglądając innej epoki, czy może zrobić laserową korekcję wzroku, przyczepić półmetrowe rzęsy i świecić tyłkiem w mediach społecznościowych?
Decyzja, na szczęście, nadal należy do nas.
* Szanowny Czytelniku, jeśli frapuje Cię tytuł tekstu, wrzuć tę frazę w Google i wszystko stanie się jasne. Pamiętaj jednak, że czynisz to własną odpowiedzialność.
