Leszku – wybacz, ale „nie jestem ekspertem od Hołowni” a dwa zdania później „nie przeczytałem żadnej jego książki” jako żywo skojarzyło mi się ze słynnym już „nie przeczytałem żadnej książki Tokarczuk, ale nie zamierzam tracić czasu” redaktora Warzechy. Jednak w przeciwieństwie do Warzechy cenię Cię, z uwagą czytam i poważam, dlatego na tym skończę uszczypliwości. Pozwolę sobie za to wskazać czemu ja, od lat niewierzący, który instytucjonalny kler wysłałby w rakiecie na możliwie odległą planetę, cieszę się z deklaracji Hołowni i jestem „na tak” jak mawiają jurorzy z „Mam Talent”.
- Tak, wszyscy byśmy chcieli Bodnara, Owsiaka, Matczaka. Ale żaden z nich nie wystartuje. Żaden z nich nie miałby też szans w tym konserwatywnym, prawicowym kraju.
- Żaden z kandydatów, którzy ogłosili start w przyszłorocznych wyborach, słowem nie zająknął się na poważnie na temat rozdziału Kościoła i państwa. Zrobił to tylko Hołownia. Małgorzata Kidawa – Błońska (a ona przecież wygra te prawybory) jest w tej kwestii zupełnie niewiarygodna – z litości nie wspomnę jak głosowała w licznych głosowaniach światopoglądowych. W jednym jednak masz rację Leszku – Hołownia musi, i to niezwłocznie, położyć konkrety na stół. Na czym ma polegać rozdział i jaka w tym jego, jako ewentualnego prezydenta, rola.
- Zmiana Dudy na Hołownię (załóżmy przez chwilę, że się dokona) to zmiana na lepsze. Ktoś się nie zgadza? Kandydat spoza PiS, który nie będzie łamał konstytucji – gdyby ktoś Ci zaproponował tak od ręki – Wziąłbyś, Leszku? Bo ja tak!
- Hołownia cieszy się rozpoznawalnością oraz przewagą głosów „lubię” nad „nie lubię” w każdej grupie wyborców oprócz radykalnych zwolenników Konfederacji. A wybory prezydenckie wygrywa zawsze ten, kto w skali kraju ma najmniejszy elektorat negatywny. Wśród najmłodszych wyborców w wieku 18-29 Hołownia cieszy się największą rozpoznawalnością i sympatią spośród wszystkich kandydatów. A ten elektorat najrzadziej chodzi na wybory. Kto go pozyska – zdecydowanie zwiększa swoje szanse.
- Wierzący? A który z poprzednich prezydentów nie był wierzący i tego nie manifestował? Nawet Kwaśniewski żył z Kościołem lepiej niż poprawnie, a za rządów SLD instytucje kościelne zyskał więcej ziemi, majątku i przywilejów niż kiedykolwiek później. Nie twierdzę, że należy równać w dół, ale Hołownia, przynajmniej dziś, deklaruje, że będzie bardziej szanował prawo stanowione niż boskie. To więcej niż politycy dotychczas sprawujący ten urząd. Leszku, zgodzisz się zapewne, że nie w tym rzecz aby prezydent był niewierzący. Statystycznie należałby w tym kraju do mniejszości. Chodzi o to, aby na czas pełnienia urzędu schował swoją wiarę do kieszeni. Tylko tyle i aż tyle. To może oznaczać brak obecności kapłana na rozmaitych uroczystościach, które organizuje prezydent, bliższą niż wcześniej współpraca z rozmaitymi instytucjami, kojarzonymi raczej z prawami osób LGBT etc. Pole do popisu jest ogromne.
- Ekologia – wiem, że dziś każdy kandydat musi mieć pomysł na to, jak zadbać o środowisko, ale Hołownia w tej sprawie nie tylko mówi, ale i robi. Napisał na ten temat kilka książek, analizuje, bada, oblicza. Dzieli się tą wiedzą na spotkaniach z czytelnikami. To więcej niż inni kandydaci.
- Pomoc humanitarna i prawa człowieka – tu znów może się pochwalić Hołownia aktywnością godną naśladowania. Jego fundacja Kasisi od lat pomaga dzieciom w Afryce zdobyć edukację, ubrać się, wyżywić. Nie lubię mierzyć dobroczynności i porównywać, ale fajnie, jeśli ktoś robi więcej niż raz na rok wrzuca do puszki WOŚP.
- Nawet jeśli Hołownia nie wejdzie do II tury, co jest oczywiście możliwe (dużo zależy od tego, jak poprowadzi kampanię), to jego start jeszcze bardziej minimalizuje szanse Dudy na zwycięstwo w I turze. To powinno być jasne dla każdego, kto śledzi temat wyborów prezydenckich.
Podsumowując – przez start Hołowni Polska nie ucierpi. Nowy kandydat nie zaszkodzi tym ruchem opozycji i jej wyborcom, a jednocześnie (niezależnie od wyniku, jaki osiągnie) może z tego wyniknąć naprawdę dużo dobrego. Czekam na to, jak poprowadzi swoją kampanię w wyścigu prezydenckim.
I obserwuję z życzliwością.
* Tekst jest polemiką do artykułu Leszka Jażdżewskiego pt.: „Habemus Hołowniam”, który ukazał się na portalu L! 10 grudnia 2019.
