Nie myślę o honorach i zaszczytach, do których popycha nas źle rozumiana chora ambicja. Słowo honor, którego pamięć warto przywrócić, oznacza z jednej strony dobre imię, cześć, z drugiej zaś poczucie godności osobistej.
Honor skrył się obecnie w honorarium. Honor należy obecnie do zapomnianych słów. Z takimi frazami, jak „splamić honor”, „szarpać czyjś honor”, „zaklinać się na honor”, „dać słowo honoru”, „unieść się honorem”, „czynić komuś honory” możemy zapoznać się obecnie najczęściej jedynie w „Słowniku Języka Polskiego”. Brzmią one nieco staroświecko. Pozostał jedynie „Honor” z dużej litery, jak w haśle „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Nie będę tu jednak o nim pisał, gdyż i tak ma swoich licznych obrońców. Nie myślę też o honorach i zaszczytach, do których popycha nas źle rozumiana chora ambicja. Słowo honor, którego pamięć warto przywrócić, oznacza z jednej strony dobre imię, cześć, z drugiej zaś poczucie godności osobistej.
Arystoteles łączył honor z poczuciem wstydu przed niesławą. Nie uznał go za cnotę, lecz uczucie. Pisał: „Uczucie to nie każdemu przystoi wiekowi, lecz tylko młodemu. Od młodych bowiem ludzi wymagamy wstydliwości, ponieważ kierując się w życiu namiętnością popełniają wiele błędów, od których wstrzymuje ich wstyd (…) starszego jednak człowieka nikt nie pochwaliłby z powodu jego wstydliwości, gdyż sądzimy, że nie powinien nic takiego robić, czego można się wstydzić” (Etyka nikomachejska). Wstydzimy się tego, co nieobyczajne, złe, co uchodzi za dyshonor, a nawet hańbę. David Hume łączył zaś honor z dumą i szacunkiem do samego siebie. Stwierdził: „szczera i z serca płynąca duma czy poszanowanie samego siebie, jeśli są ukryte i dobrze uzasadnione, są istotnym rysem charakteru u człowieka honoru. (…) Jest więc konieczne, byśmy znali nasze miejsce i naszą pozycję w świecie, bez względu na to, czy je nam daje nasze urodzenie, fortuna, stanowisko, talent czy sława. Jest rzeczą konieczną, byśmy odczuwali dumę odpowiednio do tego stanowiska i zgodnie z tym regulowali nasze zachowanie” (Traktat o naturze ludzkiej, t. 2). Według Hume’a wszystkie wielkie czyny i uczucia, które stały się przedmiotem podziwu, opierają się na dumie i na szacunku do samego siebie. Immanuel Kant wiązał natomiast honor z cnotą. Wymaga on wyższego stopnia odwagi, gdyż ten, kto „skądinąd potrafi oprzeć się przemocy, rzadko czuje się na siłach, by stawić czoło szyderstwu, gdy prześmiewczo podważa się jego prawo do czci” (Antropologia w ujęciu pragmatycznym).
Tak rozumiane poczucie wstydu związane jest z pozycją człowieka, bez względu na to, czy jest ona mu dana przez urodzenie, fortunę czy talent. Każdy zawód czy pozycja społeczna określała kiedyś to, co wypada lub nie wypada, jest lub nie jest honorowe. Nawet złodzieje mieli kiedyś swój honorowy kodeks. Taką szczególną pozycją była niegdyś pozycja rycerza, dlatego słusznie honor kojarzy się w pierwszym rzędzie z honorem rycerskim. W tym sensie pojęcie honoru było bardziej męskie niż kobiece. Rycerz, który nie zachował się zgodnie z kodeksem i splamił swój honor, nie mógł liczyć na społeczną akceptację. Wręcz przeciwnie, jak w przypadku samurajów, popełniał samobójstwo, gdyż nie mógł znieść dalszego życia z dyshonorem. Honor rycerski wiązał się także z obroną słabszych i czcią wobec kobiet. Kiedyś Michał Paweł Markowski, wówczas krytyk literacki w „Tygodniku Powszechnym”, w obronie czci swojej żony, wówczas dyrektor literackiej w Teatrze Słowackiego w Krakowie, dał w twarz pisarzowi Antoniemu Liberze. Wówczas ksiądz Adam Boniecki stanął w obronie Markowskiego i stwierdził, że co prawda Biblia każe nadstawiać drugi policzek, istnieje jednak także „Kodeks Boziewicza”. A nie każdy, kto pisze dla „Tygodnika Powszechnego”, musi być chrześcijaninem. Jednak dyskusja, którą to zdarzenie wywołało, pokazała, że ten wymiar honoru rycerskiego raczej nie jest już akceptowalny. Zastąpiły go sądy.
Warto wspomnieć, że czasami poczucie osobistej godności może być mylone ze zbyt wysokim i przesadnym mniemaniem o sobie. Często to właśnie urojony honor był kiedyś przyczyną licznych pojedynków. Obecnie sytuacja zmieniła się radykalnie. Współcześni „rycerze” polityki, gospodarki, nauki i innych zawodów nie popełniają już samobójstw. Wręcz przeciwnie, dyshonor stał się nieźle opłacanym towarem. Zamiast w poczucie wstydu zamieniają w mediach dyshonor w dobrze sprzedający się towar. Honor został sprzedany za honorarium. Nie zniknął, lecz skrył się w honorarium. A „nowi rycerze” wyznający Honor z hasła „Bóg – Honor – Ojczyzna”, broniąc wstępu do Kościoła Świętego Krzyża, bez skrupułów potrafią odepchnąć kobietę i zrzucić ją ze schodów.
Jest też druga strona związku między honorem i honorarium. Często osobom, które wykonują tak zwane zawody honorowe: uczonym, pielęgniarkom, artystom, służącym prawdzie, dobru i pięknu usiłuje się wmówić, że honor, jaki związany jest z ich życiowym powołaniem, powinien im wystarczyć. Przecież oni powinni służyć bezinteresownie. W tym przypadku honor często nie przechodzi w honorarium.
Drugie rozumienie honoru związane jest już nie z zawodem czy pozycją społeczną, ale z poczuciem godności osobistej i wierności sobie samemu oraz wyznawanym wartościom. Widoczne to jest choćby w „słowie honoru”, obecnie także rzadko obecnym. Słowo honoru może wypowiedzieć tylko ktoś, kto ma wysokie poczucie osobistej godności. I w „słowo honoru” możemy uwierzyć tylko wówczas, gdy wierzymy jeszcze, że istnieje coś takiego jak poczucie osobistej godności, które każe komuś dochować wierności przyrzeczeniu nawet wówczas, gdy nie będzie to dla niego opłacalne. Skoro słowo zostało przyrzeczone, trzeba być mu wiernym bez względu na okoliczności. Do takiej wierności zdolny jest jednak tylko ten, kto potrafi być wierny sobie samemu. Taki człowiek jest przewidywalny. Można na niego liczyć. Kiedyś ks. Józef Tischner przyjął zaproszenie z gościnnym wykładem w Warszawie. Zapomniał jednak, że tego samego dnia obiecał udzielić sakramentu małżeństwa młodej parze na Podhalu. Nie miał czasu, by powrócić koleją. Wynajął więc awionetkę, która wylądowała na lotnisku w Nowym Targu. Gdy zapytałem go ile zapłacił, odpowiedział: „Człowieku, honor kosztuje”.
Poczucie honoru jako poczucie własnej godności charakteryzuje także często ludzi prostych i ubogich. Żyją w ciszy, często z większym poczuciem honoru niż wykształceni czy bogaci. Żyjąc w nędzy nie upominają się publicznie o swe prawa, ani nie dążą do poprawy swego losu, gdyż właśnie honor im na to nie pozwala.
Dlaczego słowo honor zniknęło ze sfery publicznej? Być może zostało wyparte przez bardziej nowoczesne słowo jakim jest osobista godność. Być może zniknęło dlatego, że żyjemy obecnie w czasach bezwstydu.
(Poszerzona wersja tekstu z książki Tadeusza Gadacza O bezprawiu i przyzwoitości oraz innych wadach i zaletach moralnych dla mądrych ludzi na trudne czasy, Warszawa 2020)
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.