Wiejska gra przyniosła już sukces w Polsce w 2014r, zatem leniwcy z departamentu na Kremlu chcieli tą samą narrację zastosować w całej Europie. Jakby sami nie wierzyli do końca w odrębność słowiańskiego myślenia. Silne mieszczaństwo w Niemczech, Francji, Austrii i Holandii wywróciło jednak ten pociąg, z bratnią propagandową pomocą i obecnie Rosja wraca do starych metod. Rosyjska partia w Polsce przy pomocy wiejskiej gry, zdołała jednak udowodnić, że obiadowe prywatne rozmowy ministrów są „Aferą Taśmową” albo nawet lepiej „Taśmami prawdy”. Polak nie jest przyzwyczajony, aby władza posiadała refleksję o własnych brakach i słabościach. No bo jak to: lulki palili w górnictwie, państwo jest teoretyczne a głupek pracuje za 6 tys. Jak to możliwe. Lepiej jak minister nie posiada własnych poglądów, a z jego ust wydobywa się jedynie nowomowa partyjna z dziennych przekazów Szacheramachera. Tak obalono rząd taśmami, na których nie było nic o tym że ktoś coś ukradł, czy zrobił cokolwiek innego zagrożonego kodeksem karnym. Polak wie i jest czujny. Skoro nie ma dowodów na to że władza kradnie to znaczy że władza jest inteligentniejsza od obywatela i kradnie w systemie stealth. Tak przewiduje wiejska gra.
Wiozłem kiedyś na tzw podwózkę emeryta, z zakładu zbrojeniowego. Panie, wszyscy kradli i wszystko było. Z tej stali najwyższej jakości, ona chyba była szwedzka, to ludzie sobie produkowali komplety sztućców, tam na tych maszynach, wie pan do robienia (i tu powiedział co robili ale zatrzymam to dla siebie). Wszyscy kradli, a prawie nikt nie żył w biedzie. Zakończył emeryt, bo wysiadł mi koło Skierniewic. A zatem skoro po transformacji, nagle duża część ludzi spadła na margines, to na pewno ktoś ich okradł. Jeżeli zgodnie z prawem kolega z partii pana prokuratora Piotrowicza sprywatyzował sobie jedyny zakład w okolicy i wszystkich zwolnił, to on ukradł. A „Pratforma” go nie wsadziła. Dodam tylko w tym miejscu, że nie wsadził go również w pierwszym podejściu rząd PiS bo był zajęty niszczeniem państwa. Więcej nawet, do dziś nikt nie siedzi kto „ukradł” sobie fabrykę czy inny PGR a to już będzie półtora roku nowego rządu Kaczyńskiego.
Teraz okradają nas Niemcy. Proszę sobie wyobrazić że budują sklepy, na „naszy” polskiej ziemi i zyski „transferujo” do Niemiec. To nic, że po drodze zapłacą polskiemu dostawcy, najczęściej z powodów logistycznych lokalnemu, wiążą go długoterminowymi umowami dając pewność zatrudnienia i płacą ludziom na kasach więcej, niż husarski rząd policjantowi. To nic. Oni nas przecież okradają. Niemcy budują nam drogi, mówi mi naprawdę inteligentny student informatyki, tylko z każdego euro do ich firm spływa z tego kilkadziesiąt centów. Znowu kradną. Powinni dać nam 100 miliardów euro na budowę dróg i nie startować w przetargach, oraz nie produkować sprzętu do budowy. My to sobie sami, łopatami, ze szwagrem zrobimy. To jaki wpływ na PKB, mobilność pracownika i parę innych rzeczy ma nowoczesna infrastruktura, pomijam. „Kradno”.
Jak nikt nas nie napada i nie wchodzi na nasze terytorium, musimy zrobić z nudów sami jakieś igrzyska. To wszystko jest dla zabawy, bo husaria się nudzi. Husaria chce akcji. Nie umiem sobie inaczej wytłumaczyć karier politycznych Sasina, Błaszczaka, Kempy, Pawłowicz, Szydło czy Dudy. Polska potrzeba wroga i wojny, okupacji i szukania „żyda”, którego chwilowo zastąpił „islamista”, została zaspokojona. To nic że przy okazji zniszczyliśmy z trudem wypracowaną opinię na świecie, że jesteśmy normalnym, nowoczesnym państwem. To nic że nasi żołnierze poświecali się w Iraku dla sojuszu z Ameryką, skoro dziś sojusznicy nie rozumieją i nie ufają Polsce. To nic że nie będzie niezawiłych sądów. Ważne aby była zabawa.
Jak w miejskich grach, gdzie udajemy i wchodzimy w wymyślone scenerie i scenariusze, tak w Polsce trwa gra wiejska, (wieś szeroko rozumiana głównie jako mentalność). Rosyjska partia w Polsce przy pomocy kilku speców od PR i komunikacji, wmówiła wsi i małym miasteczkom, że Polska jest w ruinie, że potrzebuje wstać z kolan i inne tam godnościowe wierszyki. Do gry wiejskiej wynajęto nieznanych aktorów, Szydło i Dudę, pilnowanych przez głównego reżysera gry. Można zdobyć specjalne punkty za gadanie głupot w sejmie, obrażanie opozycji czy zrobienie sobie głupiego zdjęcia z Angelą Merkel. Gra wymagała szczególnie premiowanych odcinków i złotych punktów, są nimi skazanie Tuska, przejęcie Warszawy. W trakcie trwania wiejskiej gry okazało się, że dostępne są nowe poziomy, dzięki którym łatwiej osiągnąc zwycięstwo. Są to likwidacja niezawisłych sądów, TK i KRS. Gra wiejska przewiduje liczne niespodzianki, można zlikwidować festiwal w Opolu i jak to w grze strategicznej, zrobić go w Kielcach. Można kłamać, rozwalać, zaraz za moment posiadacze specjalnych kart nieśmiertelności, będą mogli kraść i bić. Lubimy też podczas gry zadziwiać świat, a co. Gdy inni budowali floty i zdobywali kolonie, my podczas którejś z poprzednich edycji gry wiejskiej powiedzieliśmy obcemu wówczas królowi odważne „nie, nie będziemy budować floty”. Dziś ten sam manewr w postaci „nie będziemy uczestniczyć w szaleństwach brukselskich elit” próbuje na gawiedzi, obsadzona w roli żelaznej premier – Beata Szydło. Po co nam Unia Europejska skoro w tej rosyjskiej grze najlepiej punktowane jest Międzymorze, Trójmorze, a w końcu Związek Galaktyczny.
Scenariusz wiejskiej gry nie przewiduje jednak jej zakończenia, ani stanu państwa po grze. Dla Kaczyńskiego gra skończy się wraz z ukaraniem Tuska. Zaden z graczy gry wiejskiej, nie zastanawia się co będzie dalej. Na razie gramy. Takie gry angażujące całe społeczeństwa, były już w historii rozgrywane. Rewolucja październikowa, nazistowskie Niemcy, komunizm. rozgrywki były planowane na tysiąclecia, tak jak i ta jest planowana na 5-6 kadencji. Ale husaria szybko się nudzi. W dobrej zaś grze, a ta może się okazać na końcu dobra, ci co ścigają mogą nagle zamienić się rolami z uciekającymi. Ponieważ w wyniku gry, mechanizmów państwa prawa nie będzie, znowu jak to bywa gdy husaria się bawi, poleje się krew. To będzie koniec wiejskiej gry. A przyczynami jej powstania powinni zająć się dziś socjolodzy i specjaliści od grywalizacji. Bo może Polak inaczej nie umie, dłużej niż 30 lat?
*Gra wiejska utworzyłem z „gra miejska” i definicja za Wikipedią: Gra miejska – gra wykorzystująca przestrzeń miejską jako istotny element rozgrywki. Takie gry łączą w sobie cechy flash mobów, happeningów ulicznych oraz gier komputerowych, RPG i podchodów. Organizowane są w różnych miejscach niezależnie od siebie, głównie w dużych miastach. Przybierają zarówno formy otwarte, jak i zamknięte, wchodząc nieraz w skład ofert imprez integracyjnych. Gry miejskie powstają zarówno jako projekty w pełni niezależne, jak i komercyjne. Ich tematyka może być różnorodna, od wydarzeń historycznych, przez powieści, po historie wymyślone przez autorów gry.
Gra wiejska wg mnie to takie działania które antagonizują grupy społeczne, szczególnie mniej usatysfakcjonowane z życia przeciw tym którym się udało, przy pomocy teorii spiskowych, zestawu paranoi, idiotyzmów ekonomicznych. Rozwalanie państwa, budżetu, dyplomacji, bezpieczeństwa i przyszłości państwa dla doraźnego zaspokojenia wyborczego gawiedzi. Jest to inżynieria społeczna kończąca się jakąś formą dyktatury lub zamordyzmu, wojną, zaborami, aneksjami, kryzysem ekonomicznym, noworosjami czy innymi zielonymi ludzikami – niepotrzebne skreślić.