Sobota, samo południe. Łódź. Przed placem archikatedralnym spory tłum. Przyszli Ci, którzy mówią NIE pedofilii w kościele. Mówią NIE tuszowaniu przez hierarchów tego typu przestępstw. Niektórzy przyszli z dziećmi. Rozmawiają w małych grupkach, nieśpiesznie wyciągając transparenty, maskotki i kartki z napisem #HańbaBiskupia.
– Ma Pani piękny parasol, naprawdę przepiękny – mówi kobieta mijająca pikietujących, wskazując na parasolkę w kolorze tęczy trzymaną przez jedną z uczestniczek wydarzenia.
– Zaczynamy! – grzmi przez megafon Agata Kobylińska ze Stowarzyszenia Dziewuchy Dziewuchom:
– Domagamy się prawdy i rozliczenia pedofilii w kościele. Osoby które krzywdzą dzieci muszą ponieść karę i poczuć konsekwencje swoich czynów. Nic więcej.
Wielu przystaje na moment by posłuchać.
– Nie jesteśmy przeciwko Państwu, którzy wierzą, chodzą na mszę, modlą się. Absolutnie nie. Wśród nas jest mnóstwo osób, które też wierzą. Tylko my chcemy by hierarchowie przestali przymykać oko na przestępców w swoich szeregach – mówi Kobylińska.
Organizatorzy informują, że teraz jest czas dla tych, którzy chcą zabrać głos.
– Kościół katolicki jest wspólnotą wszystkich, którzy do niego należą. Księża, którzy krzywdzą dzieci, krzywdzą waszą wspólnotę. Ja bym nie chciała należeć do wspólnoty, w której funkcjonują i są akceptowani pedofile oraz przestępcy – mówi młoda kobieta, która pierwsza zdecydowała się zabrać głos. Para starszych ludzi ostentacyjnie odwraca wzrok od pikietujących i przekracza próg katedry. Megafon przechodzi do rąk następnej osoby.
– Chce mi się płakać. Jestem zszokowana ponieważ byłam przekonana, że ludzie mówiący „pomódlcie się za sprawców” są w zdecydowanej mniejszości. Stoimy tu kilkanaście minut. Odezwały się do nas trzy, czy cztery osoby. Dwie z nich powiedziały „módlcie się za biskupów”. Nie chcę się modlić za biskupów, tym bardziej nie chcę się modlić za gwałcicieli dzieci. Oczywiście, że dzieci lgną. Dzieci lgną, bo liczą na to, że od dorosłych spotka ich coś dobrego. Tak zostały nauczone, tego oczekują. Tymczasem od dorosłych, od dorosłych w sutannach, sami wiecie co je spotyka.
Na placu katedralnym rozlegają się nieśmiałe brawa. Pikietujący zaczynają skandować „Hańba Biskupia!”. Starsza kobieta w eleganckim płaszczu przebija się przez skandujących.
– Idźcie stąd cwele! – krzyczy.
Na ułamek sekundy zapada cisza.
– Może porozmawiamy, droga Pani? – odkrzykuje jej młody mężczyzna.
– Zapraszamy! – wtórują mu skandujący.
Kobieta była już na schodach, tuż przed wejściem do katedry, ale zdecydowała się zawrócić.
– Przychodzicie tutaj, gdzie nic się złego nie zdarzyło. Przychodzicie i robicie zamieszanie. To hańba, że tacy ludzie przychodzą pod łódzką katedrę, która ma wielkie zasługi dla miasta, regionu i dookoła wszędzie – mówiąc to ściąga okulary, macha ręką w kierunku manifestantów i idzie do kościoła. W międzyczasie dobiegła końca poprzednia msza i teraz wierni zaczęli wychodzić z kościoła. Pikietujący ponownie skandują „Hańba!”.
– Jaka ta młodzież wyrośnie? – pyta kobieta, która przez moment przyglądała się uczestnikom zgromadzenia – Bez kościoła, bez wiary. Kościół to my, ludzie. A tacy ludzie? Jak oni wychowają swoje dzieci? W jakie wierze? – kontynuuje wskazując ręką na grupkę osób.
– Rozumiem, że Pani pedofilia wśród księży nie przeszkadza? – pyta jeden z demonstrantów.
– Proszę Pana, pedofilia jest wszędzie. Wśród prawników, wśród lekarzy. O tym się nie mówi, to jest wyciszone. Ksiądz to jest zastępca Pana Jezusa. Niestety, bez kościoła nie ma nic – odpowiada i odchodzi.
– Ja się nie zgadzam – włącza się starsza Pani, która również wyszła z katedry – Ja też jestem katoliczką i…
– Niech oni się nawrócą! – przerywa jej kobieta, która mówiła przed momentem – Bez Boga nie ma nic. Jest cierpienie wtedy i krzyż. Człowiek idzie wtedy do kościoła się pomodlić.
– Te dzieci też cierpią proszę Pani – mówi starsza kobieta.
– Wszystko jest na chwilę – odpowiada tamta i oddala się.
Starszej Pani drży głos.
– Ja też jestem katoliczką. Ale oni mówią o Bogu, oni mają naśladować Pana Jezusa a idą i czynią zło. Hipokryzja, zakłamanie.
– Czyli Pani nas rozumie? – pada pytanie z tłumu pikietujących.
– Oczywiście, jak najbardziej.
Starszy mężczyzna w ciemnych okularach :
– Jeśli ma być celibat… – waha się przez moment – to w stu procentach.
– Czyli jest Pan przeciwny pedofilii w kościele?
– Tak.
– Popiera Pan taki protest?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo to i tak nic nie da.
Inny mężczyzna cedzi przez zęby:
– Gdyby ktoś poszedł na protest tych kolorowych LGBT-owców i krzyczał i protestował, to by była wielka afera. Ale oni mogą tu przyjść, zakłócać. No jak to jest? – wzrusza ramionami.
– Myśli Pan, że jest jakiś problem z kościelną pedofilią?
– Jeżeli jest, to trzeba z tym walczyć.
– Ci ludzie walczą.
– W taki sposób?
– A w jaki?
– Jak się walczy z ich poglądami, to jest bardzo źle. Niech nie sterczą pod kościołem, nie zakłócają spokoju tym, którzy są katolikami.
Wymianie zdań przysłuchuje się od dłuższego czasu mężczyzna w kasku, który przejeżdżał obok placu katedralnego rowerem.
– Wszyscy jesteśmy katolikami proszę Pana, ale każdy powinien myśleć – mówi.
– Tak? – pyta tamten z oburzeniem w głosie – to niech Pan myśli.
Ktoś mówi:
– Zdaje się, że ma Pan inne zdanie w tej kwestii.
– Tak, bo ten Pan jest z PZPR-u – mówi mężczyzna od kolorowych LGBT-owców.
– Idź Ty palancie – odpowiada rowerzysta – katolicki pachołku.
Robi się gorąco. Dwóch policjantów siedzących w radiowozie, do tej pory sennych, zaczyna baczniej przyglądać się pikietującym.
– Oficjalnie zamykam zgromadzenie, teraz każdy robi wszystko na własną odpowiedzialność – oznajmia Agata Kobylińska.
Pikietujący zostawiają po sobie ślad. Maskotki i kartkę za napisem #HańbaBiskupia kładą pod pomnikiem Jana Pawła II.