Bez wątpienia mamy dziś modę na innowacje. To ostatnio bardzo popularne słowo w świecie biznesu. Ale co ono właściwie oznacza?
Mnie innowacja kojarzyła się niegdyś z nowością, nowoczesnością, czymś nieznanym dotąd, a nawet poniekąd z rewolucją, czymś nietuzinkowym, wręcz dostojnym. Jednak po wielu spotkaniach z doradcami od funduszy europejskich zrozumiałam, jak bardzo rzeczywistość jest daleka od mojego wyobrażenia. Bo innowacja to NIE fantastyczna metoda nauczania, dzięki której każdy człowiek może stać się geniuszem albo co najmniej ludzkim kalkulatorem. Innowacją jest długopis, który ma 2% więcej wkładu lub krem z nowym składnikiem, dzięki któremu moja zmarszczka zmniejszy się o 0,001 milimetra.
Nie ma rewolucji, nie ma nowości, nie ma dostojności. Jest zupełnie zwyczajnie, po prostu trochę inaczej.
Na rynku jest już wszystko
Nie jestem jednak odosobniona w swoim wyidealizowanym wyobrażeniu na temat innowacji. Bardzo często spotykam ludzi, którzy mają pragnienie porzucić pracę na etacie i założyć własny biznes i niemalże za każdym razem słyszę tą samą tezę: „Założyłbym firmę, tylko nie wiem co robić. Sukcesem jest dobry pomysł, a na rynku jest już wszystko”.
Ludzie rozpaczliwie szukają pomysłu, na który nikt inny jeszcze nie wpadł. Czują rozgoryczenie i pretensję do świata, że urodzili się za późno albo nie w tym miejscu, albo nie w tej rodzinie. Wydaje im się, że fantastyczna idea to jedyna droga, aby zbudować dobrze prosperujący biznes. Tymczasem kiedy przyjrzymy się dobrze rozwijającym się firmom to okazuje się, że nie robią nic nadzwyczajnego. Właściwie robią to samo co inni, tylko lepiej, rzetelniej, wytrwalej. To dowodzi, że być może kluczem do sukcesu nie jest całkowicie nowy produkt, lecz tylko nowy element oraz sprawdzone rozwiązania.
From small beginings come great things
Nie trzeba szukać rzeczy wielkich, można po prostu ulepszyć rzeczy małe i nadać im inny powiew. Jeśli w ten sposób podejdziemy do innowacji, to dostrzegamy w niej szansę. Kolejna pizzeria w mieście nie przesądza o mojej porażce, jeśli mam w sobie cechy przedsiębiorcy, które pozwolą mi wytrwale budować swój biznes.
Natomiast, aby wprowadzić na rynek zupełnie nowy produkt, trzeba mieć na to gotowość w postaci doświadczenia, wiedzy i zdrowego rozsądku, albo przynajmniej partnera, który ma to wszystko. Innowacja w tym kontekście to potężne wyzwanie. Musimy zmierzyć się z przeszkodą w postaci konsumentów, którzy nie znają naszego produktu, spotykają się z nim po raz pierwszy, a często to, co nieznane, budzi strach, nieufność, wydaje się być zbyt skomplikowane.
Bez dowodu społecznego, że nasz produkt działa, trudno jest wzbudzić zaufanie, dlatego często proces wdrażania nowości trwa latami. Trzeba skupić się na edukowaniu grupy docelowej i szukaniu innowatorów, którzy przetrą szlaki. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, kiedy przedsiębiorca już jest jakiś czas na rynku i ma bazę klientów, ludzi którzy mu ufają – tzw. followersów. Wówczas inicjowanie nowego przedsięwzięcia jest znacznie łatwiejsze, ponieważ już na samym początku drogi ma grupę wsparcia.
Krok po kroku
Innowacja ma wiele twarzy. Nie musi być jednak tak majestatyczna, jak może się początkowo wydawać, bo z małych przedsięwzięć rodzą się wielkie. Po latach mojego doświadczenia stwierdzam, że znacznie bezpieczniej dochodzi się do sukcesu małymi krokami budując stabilne korzenie, na podstawie których wyrośnie okazałe drzewo. Choć moje drzewo rośnie długo i wolno, to nie złamie się przy pierwszym silnym wietrze.
Sukces w biznesie to NIE genialny pomysł – to cierpliwość, wytrwałość i nauka przez całe przedsiębiorcze życie.
Od Redakcji: Autorka weźmie udział w panelu „Przedsiębiorczość po łódzku – szanse na sukces” podczas Kongresu Kobiet w Łodzi, 16-17 czerwca 2018r.