Kiedy partyzanci algierscy z Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN), wszczęli insurekcję w 1954 roku, by uwolnić się spod jarzma francuskiego kolonizatora, zapewne nikomu w Paryżu nie wydawało się, że Francja zrzeknie się Algierii. Tym czym północne wybrzeże Afryki było dla Francuzów dobrze ilustruje fakt, że sami kolonizatorzy nie czuli się nimi (a przez prasę byli czasem zwani „czarnymi stopami” ), gdyż duża część z nich była związana pokoleniowo z Algierią od 1830 r., tj. od początku osadnictwa europejskiego na tych terenach. W dodatku sprawę komplikował fakt, iż władze w Paryżu traktowały tą kolonię ściśle związaną z Francją metropolitalną (sąsiednie tereny, Maroko i Tunezja były protektoratami). Do zdławienia powstania została wyznaczona armia francuska powracająca z Indochin, Legia Cudzoziemska oraz oddziały harkisów (muzułmanów walczących po stronie francuskiej). W szczytowej fazie konfliktu Francuzi wytworzyli sobie przewagę liczebną, aż 17:1.

Wojska francuskie niemal od początku wybuchu powstania, nieradziły sobie z powstańcami. Duży wpływ na to miało pustynno-górzyste ukształtowanie terenu, oraz coraz liczniejsze oddziały ALN (zbrojnego ramienia FLN). Do tego Algierczycy mieli wsparcie międzynarodowe, nie tylko krajów Trzeciego Świata, ale też Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego oraz ciche wsparcie Republiki Federalnej Niemiec.
Polityczna słabość IV Republiki Francuskiej, ciągle zmieniające się słabe rządy, doprowadziły w 1958 r. do zaognionej sytuacji, w której możliwy był powrót generała Charlesa de Gaulle’a do władzy. Nad Francją stanęło widmo wojny domowej, kiedy to zbuntowane wojska francuskie w Algierii wypowiedziały posłuszeństwo Paryżowi. Propozycja aby de Gaulle wrócił do władzy została zainspirowana przez armie, w której bohater z czasów II Wojny Światowej miał duże oparcie. Wkrótce rozpoczęły się zakulisowe rozmowy gaullistów, by przejąć władze. Ceną nie była tylko tocząca się wojna w Algierii, ale też całkowita reforma systemu politycznego Francji. Kiedy w końcu generałom francuskim oraz gaullistom udało się wprowadzić osobę generała de Gaulle’a do Pałacu Elizejskiego w roli prezydenta, sytuacja wydawała się ustabilizowana. Pucz wygasł, a w kilka miesięcy Republika została zreformowana.
Z początku de Gaulle’a nie wiedział, jak rozwiązać sprawę algierską. Jednak po długich wizytach w samej Algierii, zdecydował się najpierw na samostanowienie, a następnie na referendum niepodległościowe dla Algierii. Czołowi generałowie armii francuskiej w Algierii poczuli się „zdradzeni”. Doszło do podobnej sytuacji podczas, której de Gaulle obejmował władze. Tylko tym razem spisek generałów był wymierzony w niego. Po nieudanym puczu generałów w Algierii, czołowi wojskowi, nie zgadzający się polityką nowego prezydenta, zeszli do podziemia i utworzyli skrajnie prawicową organizację terrorystyczną – OAS (Organizacja Tajnej Armii).
Oficjalnie, po zakończonych referendach w obydwu krajach, Algieria uzyskała niepodległość w 1962 roku. Francja przegrała tę wojnę politycznie, choć mogła wygrać ją militarnie. Dekolonizacja była zgodna z duchem epoki XX wieku. OAS pozbawiona środków finansowych oraz swoich czołowych przywódców (głównie poprzez działanie francuskich służb specjalnych), została rozwiązana w połowie lat 60-tych. Obecnie uważa się, że podczas konfliktu ponad siedmioletniego konfliktu mogło zginąć ok. miliona ludzi. Była to jedna z najważniejszych i największych wojen w epoce dekolonizacji.
Jeszcze podczas wojny w Algierii o samym konflikcie wypowiadali się intelektualiści. Po tym krótkim wstępie, zamierzam przedstawić ich poglądy na powyższy temat.
Czołowymi intelektualistami wypowiadającymi się w kwestii wojny algierskiej byli: Raymond Aron, Jean Paul Sartre, Albert Camus i Frantz Fanon. Ci dwaj pierwsi związani byli z Francją metropolitalną, natomiast ci dwaj ostatni z jej koloniami (odpowiednio: Algieria i Martynika). Niektórych z nich wiązały ścisłe relacje, które w późniejszym okresie ustały. Dotyczy to początkowej przyjaźni Arona i Camusa z Sartrem. Jednak później doszło do zerwania kontaktów, głównie z powodu różnic filozoficznych jak i politycznych. Natomiast Frantz Fanon cieszył się ogromnym szacunkiem Sartre’a aż do swojej śmierci w USA. Zarówno Aron, Sartre i Camus byli z wykształcenia filozofami. Zajmowali się tą dziedziną nauki niemal całe życie. Aron i Camus mieli za sobą też karierę dziennikarską (szczególnie bogatą ten pierwszy). Sartre, oprócz zajmowania się filozofią egzystencjalną, był też literatem. Albert Camus też podążał podobną drogą (dramat: „Kaligula”, powieść: „Dżuma”). Natomiast Frantz Fanon zasłynął jako psychiatra i psychoanalityk. W swojej książce „Wyklęty lud ziemi”, która się stała manifestem walki narodowo-wyzwoleńczej FLN, zajął się także badaniami nad umysłem skolonizowanym. Karierę pisarską Camusa i Sartre’a docenił Komitet Noblowski, przyznając im nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Obydwaj byli przez pewien okres związani z Partią Komunistyczną. Fanon był lewicowcem i odcisnął piętno na rodzącej się Nowej Lewicy pod koniec lat 60-tych XX wieku (w ruch ten później zaangażował się Sartre). Natomiast Aron, nie był zwolennikiem żadnej ideologii, bardziej analizował polityczne korzyści i straty. Jednak czytając jego prace, łatwo można spostrzec, iż bliżej mu było do liberalizmu i kapitalizmu. Wszystkich czterech powiązała wojna w Algierii. Zarówno Albert Camus jak i Frantz Fanon nie dożyli jej końca.
W 1957 roku, czyli podczas trwania konfliktu, Raymond Aron napisał książkę pt. „Tragedia algierska”. Zawarł w niej prognozę, iż trwająca wojna w Algierii jest przez armię francuską nie do wygrania, a niepodległość kolonii nieuchronna. Publikacja ta odbiła się szerokim echem zarówno w społeczeństwie francuskim jak i w krajowej polityce. Aron, wtedy już znany publicysta próbował lobbować u rządzących, żeby zaakceptowali jego zdanie. Działania te okazały się bezskuteczne, choć niektórzy poparli je. Wszystko odbywało się w cieniu uznaniu niepodległości Maroka i Tunezji[1]. „Gdy Maroko uzyskało suwerenność, byłem pewny, że Algierczycy nie pogodzą się z czymś skromniejszym niż to, co stało się udziałem ich sąsiadów…Nigdy nie byłem w Algierii, pisałem o tym kraju na podstawie moich przemyśleń i danych, które wydawały mi się oczywiste” [2] twierdził Aron.
Po zwycięstwie frontu republikańskiego w wyborach, Aron wysłał raport nt. Algierii do Guya Molleta, ale ten ruch nie spowodował, żadnej reakcji. Od początku wybuchu konfliktu intelektualista ten, rozpatrywał jedynie dwa wyjścia: zostawić Algierię francuską i kontynuować wojnę lub przyznać jej niezależność. W jego rozumowaniu właściwym posunięciem byłaby suwerenność Algierii. Następnie Aron, użył określenia „heroizm rezygnacji” tłumacząc, że zakończenie wojny i aprobowanie niepodległej Algierii byłoby decyzją bardziej odważną niż dalsze prowadzenie wojny, która mogłaby się toczyć w nieskończoność[3].
Raymond Aron z niepokojem analizował dane demograficzne i ich prognozy. Twierdził, że kłóciłoby się to z pozostawieniem Algierii u boku Francji, za czym ciągle upierali się zwolennicy „Algierii francuskiej”. „Muzułmanie algierscy liczyli wówczas około 10 milionów, nieco mniej niż jedna czwarta całej populacji francuskiej. W roku 1980 jest już więcej niż 20 milionów Algierczyków. Pod koniec stulecia będzie ich trzydzieści parę milionów. I gdyby taka liczba muzułmanów stanowiła integralną część społeczeństwa francuskiego, w parlamencie zasiadałoby 40% lub 50% muzułmanów co jest trudne do pomyślenia”[4] analizował po latach Aron.
Pomimo, iż Raymond Aron wielokrotnie krytykował politykę zagraniczną Charlesa de Gaulle’a, to przyjął z nadzieją jego powrót do władzy w 1958 roku. Stwierdził nawet, że jedynie generał może rozwiązać problem algierski i bardzo dobrze sprawdza się w sytuacjach kryzysowych[5].
6 września 1960 roku, na czele z J. P. Sartrem, część lewicowych francuskich intelektualistów, podpisuje tzw. „Manifest 121”. Był to protest 121 osób ze świata francuskiej, nauki i sztuki, przeciwko wydarzeniom w Algierii. Pojawiło się w nim wezwanie do dezercji z armii francuskiej. Sygnatariuszami byli m.in.: wspomniany J.P. Sartre, jego żona S. de Beauvoir i surrealista Andre Breton[6]. Taki ruch nie podobał się Aronowi, który mocno skrytykował zarówno treść Manifestu 121 jak i intelektualistów, którzy złożyli pod nim swoje podpisy[7].
Natomiast, Albert Camus, który był „czarną-stopą” (urodzony w Mondovi), wielokrotnie protestował przeciwko wszelkim objawom agresji. Tak było w 1953 roku kiedy sowieci brutalnie spacyfikowali bunt mieszkańców Berlina Wschodniego, oraz w 1956 roku gdy wojska armii radzieckiej interweniowały na Węgrzech. Tym razem Camus zachował się podobnie, w dodatku Algieria była rejonem z którego pochodził. W styczniu 1956 roku odwiedził ją i będąc na miejscu wygłosił apel wzywając do rozejmu. Stwierdził, iż naród algierski w końcu musi zasłużyć, na to by ludzie wolni byli jego częścią. Dodał, że wiąże się to z odrzuceniem terroru oraz z nie uleganiem przemocy. W 1958 roku spotkał się z Charlesem de Gaulle’m tuż przed powrotem generała do władzy we Francji. Albert Camus, wielokrotnie wzywał do rozejmu i zaprzestania walk. Potępiał fanatyzm a także upór. W czasie trwania wojny został wyróżniony Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury (1957 rok). Końca wojny jednak nie doczekał. Zginął tragicznie w wypadku samochodowym na początku 1960 roku[8].
Frantz Fanon urodził się w 1925 roku na Martynice jako wnuk czarnego niewolnika. Z zawodu był lekarzem psychiatrą natomiast z wyboru Algierczykiem. Okazał się sprawnym bojownikiem o wolność kraju do którego przybył. Udzielał się też politycznie oraz popełnił kilka prac pisarskich. Jedną z nich jest manifest rewolucyjny pod tytułem „Wyklęty lud ziemi” w której autor wezwał do „totalnego wyzwolenia”, buntu wobec kolonizatorowi i walki z nim wszelkimi możliwymi środkami, również z zastosowaniem argumentu siłowego[9].
„Świat skolonizowany jest podzielony na dwie części. Linię podziału, granicę wyznaczają koszary i posterunki policji. Dla skolonizowanego jedynym ważnym, zinstytucjonalilizowanym partnerem, porte-parole kolonizatora i reżimu jest policjant lub żołnierz[10]” uważał Fanon i dodaje „dekolonizacja obnażona i bez zasłon to bliskość pocisków i ociekających krwią noży. Ostatni mogą stać się pierwszymi tylko na drodze decydującej, morderczej konfrontacji obu protagonistów. Zasada wedle której ostatni mają stanąć na czele, jednym skokiem przebywając słynne szczeble drabiny społecznej, może zatryumfować tylko wtedy, gdy zastosuje się wszystkie możliwe środki, oczywiście z przemocą włącznie. Taki program zmiany układów w społeczeństwie – bez względu na stopień jego rozwoju – można realizować jedynie wtedy, gdy od początku, to znaczy od chwili sformułowania owego programu, jest całkowicie zdecydowanym zniweczyć wszelkie przeszkody, jakie stanął na drodze. Mieszkaniec kolonii, który podejmuje się zrealizować ów program, być jego siłą napędową, od wieków był przyzwyczajony do przemocy”[11] twierdził Fanon.
Zasada, którą Fanon stworzył jako podwaliny swojego projektu „totalnego wyzwolenia” wymagała, by zniewolona postać skolonizowanego odmówiła kolonizatorowi przywileju uznania. Twierdził, iż kolonializm chce, aby wszystko pochodziło z niego. Natomiast dominującą cechą w psychice człowieka skolonizowanego jest cofnąć się przed wszelką zachętą pochodzącą od zdobywcy[12].
Fanon starał się przekształcić bunt antykolonialny w batalię o twórczą autonomię Trzeciego Świata w stosunku do Starego Kontynentu. „Trzeci Świat to olbrzym, a jego celem powinno być rozwiązanie problemów przerastających siły Europy. Przestańmy mówić o wydajności, intensyfikacji, tempie. Co nie znaczy, że mamy wrócić do Natury. Chodzi jedynie o to, by nie kaleczyć człowieka, nie narzucać mózgowi rytmu, który go osłabia i niszczy. Nie wolno pod pretekstem nadrabiania opóźnień ponaglać człowieka, obrabowywać go, niszczyć i zabijać. Nie chcemy nikogo doganiać. Chcemy nieustannie maszerować dzień i noc, z ludźmi, ze wszystkimi ludźmi” [13].
Frantz Fanon projekt narodowego wyzwolenia spod jarzma francuskiego traktował też jako pretekst do różnic kulturowych między Trzecim Światem a Europą. Pisał m.in. o tym by przestać naśladować Europę. Nawoływał do wytężyć tego by spróbowała odkryć człowieka, któremu Europa nie potrafiła zapewnić zwycięstwa[14]. Jedna z badaczek Teorii Postkolonialnej Leela Gandhi uważa, że jest to porywający apel o odmienność czy też różnicę cywilizacyjną. ” Zawiera on w sobie odmowę akceptowania niedostatków bądź braków, co jest – jak widzieliśmy – historycznym losem tych, których przemieniono w niewolników”[15].
Fanon bezlitośnie zrywał z europejskimi mitami odnośnie postępu oraz humanizmu: „Nie potrzebujemy wzoru, modelu, przykładu, chociaż dla wielu z nas model europejski ma jeszcze stale moc przyciągania. Widzieliśmy, do czego doprowadziło naśladownictwo. Czas, aby europejskie zdobycze, europejska technika, europejski styl życia przestały nas kusić i zakłócać naszą równowagę. Na próżno w nich szukać człowieka; w nich można znaleźć tylko jego zaprzeczenie, lawinę zbrodni. Los człowieka jego przyszłość, współpraca ludzi zjednoczonych dla dobra ludzkości, to zagadnienia nowe, wymagające prawdziwych odkryć”[16].
Frantz Fanon walczył nie tylko piórem, ale też z bronią w ręku o niepodległość Algierii. Nie dożył jednak jej niepodległości. Jego pisma inspirowały zarówno inne narody próbujące wyrwać się spod imperialnego jarzma, a także ruch Nowej Lewicy. Zmarł na białaczkę tuż po przewiezieniu go z Moskwy do Stanów Zjednoczonych przez agentów CIA w grudniu 1961[17]. Nad jego grobem, mowę pogrzebową wygłosił sam J. P. Sartre.
Piotr Wildanger
Bibliografia:
1. Aron R., Widz i uczestnik, Trio, Warszawa 1992.
2. Fanon F., Wyklęty lud ziemi, PiW, Warszawa 1985.
3. Faligot R., Kauffer R., Służby specjalne. Historia wywiadu i kontrwywiadu na świecie, Iskry, Warszawa 2006.
4. Gandhi L., Teoria postkolonialna, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2008.
5. Szydłowska W., Camus, Wiedza powszechna, Warszawa 2002.
Internet:
[1] R. Aron, Widz i uczestnik, Warszawa 1992, s. 184-185.
[2] Ibidem, s. 185-186.
[3] Ibidem, s. 186-189.
[4] Ibidem, s. 190.
[5] Ibidem, s. 200-201.
[6] http://www.lecri.net/liste_noire/manifeste_121.html (dostęp: 23 maja 2011)
[7] R. Aron, op. cit., s. 205.
[8] W. Szydłowska, Camus, Warszawa 2002, s. 13-14 i 109.
[9] L. Gandhi, Teoria postkolonialna, Poznań 2008, s. 25.
[10] F. Fanon, Wyklęty lud ziemi, Warszawa 1985, s. 21.
[11] Ibidem, s. 20-21.
[12] L. Gandhi, op. cit. , s. 25-26.
[13] F. Fanon, Wyklęty lud ziemi, op. cit., s. 215.
[14] Ibidem, s .214.
[15] L. Gandhi, s. 26.
[16] F. Fanon, Wyklęty lud…, s. 214.
[17] R. Faligot, R. Kauffer, Służby specjalne…, s. 565.
