Jest rzeczą ciekawą, że przeciwnicy obecnego rządu uważają jego przedstawicieli za niezbyt LOTNYch intelektualnie, ale zachodzi tu symetria – rządzący mają również swoich przeciwników za mało dociekliwych i głupich.
Premier Morawiecki zwykł mawiać rzeczy różne nadto nie przejmując się tym, czy będą one weryfikowane. Tylko że są. Nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej. Gdy przyjeżdżał z „białą księgą” do Brukseli, chyba zakładał, że rozmawia z mało rozgarniętym urzędnikami, którzy jego przygotowany wywód o stanie praworządności w Polsce wezmą z marszu za dobrą monetę, czy mówiąc brzydko, łykną jak karp przynętę. Nie łyknęli.
Podobnie premier starał się urabiać dwukrotnie cenionego dziennikarza CNN Richarda Questa. Za pierwszym razem chyba liczył, że ten niezbyt jest zorientowany w sytuacji w Polsce. Był zorientowany. Niedawno być może zakładał, że jego mowa o kraju mlekiem i miodem płynąca zostanie przyjęta z dużym entuzjazmem. Nie została, sporo za to wycięto.
Sprawa marszałka Kuchcińskiego. Rząd i sam marszałek liczyli chyba na to, że kłamstwo będzie mieć nogi dłuższe niż zazwyczaj. Podali na odczepnego, że żadnych nietypowych lotów nie było i miał być święty spokój. Świetego spokoju nie ma a na jaw wychodzą coraz to nowe fakty. Tłumaczenie trochę przypomina zdradzającego małżonka, który najpierw tłumaczy, że nie zna tej kobiety, później, że zna, ale to tylko znajoma, następnie, że znajoma z którą przespał się raz na wyjeździe integracyjnym a obecnie przeprasza, ale zaznacza, że romans trwa krótko. Także samozwańczy król Podkarpacia w opałach.
Ciekawą sprawę odgrywa tu Bogu ducha winny Caritas, o którym jakiś złośliwy komentator na Twitterze napisał, „Co oni z tym Caritasem? zrobili z niego pralnię PiS-u”. No bo gdzie logiki szukać w tym, że marszałek wpłacał pieniądze na Caritas za nieprawidłowe loty z rodziną? Admin facebookowego konta „Tygodnika NIE” twierdzi, że nie zapłacił za bilet w pociągu, bo pociąg i tak by jechał a ktoś z komentujących dopytuje czy wpłaci 12zl na Caritas żeby było z głowy.
No, ale na tym sprawa Caritasu się nie kończy. Nagrody ministrów Beaty Szydło, które się „po prostu należały” miały wrócić nie gdzie indziej, jak na konto Caritasu właśnie. Teraz wychodzi na jaw, że zwróciła je część ministrów, a łączna kwota zwrotu równa się 10% całości. Czyżby myśleli, że coś tam ktoś tam wpłaci i nikt się nie dowie? Ktoś (poseł Brejza) się jednak dowiedział.
Mnie kojarzy się majstersztyk prezesa Kaczyńskiego. Gdy rozległa się afera z nagrodami, prezes zaordynował, że trzeba obniżyć uposażenia parlamentarzystom. Tak też się stało i choć nagrody ministrów mają do uposażeń posłów, tyle co wypowiedź Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie” do języka miłości i pojednania, to elektorat to kupił a media i politycy nadto nie drążyli.
Może stąd przeświadczenie, że można w ten sposób grać i z prasą, opozycją i elektoratem? Że niebyt lotni intelektualnie i to kupią. Inna sprawa, to to, czy afera #KuchcinskiTravel ma jakiekolwiek przełożenie na polityczną rzeczywistość. Włodzimierz Czarzasty powiedział niedawno, że w PiS zrobią badania i jak tylko okaże się, że po sprawie lotów marszałka spada im poparcie, to marszałek leci ze stanowiska.
W pamięci mam piękny rysunek Janka Kozy: Dwóch facetów kopie leżącego.
– Nie boli go?
– To nasz najtwardszy elektorat.
No więc stawiam tezę, że marszałek może poleci do Rzeszowa rejsowym samolotem, ale nie poleci ze stołka. Taki mamy klimat.
