W ciągu ostatniej dekady internet pomógł stworzyć miliony miejsc pracy i wygenerować miliardy dolarów. Powstały zupełnie nowe sektory gospodarki, jak e-commerce, analityka danych, cloud computing. Sektory, które narodziły się jeszcze w świecie offline, uległy i nadal ulegają aktualizacji (marketing, finanse, edukacja, produkcja, transport itd.). Rodzą się nowe trendy, zjawiska, fenomeny, za którymi trudno nadążyć: dobra wspólne w sieci, crowdsourcing, crowdfunding, bitcoin… Czas i przestrzeń zostały skompresowane, dostęp do wiedzy zdemokratyzowany, a możliwości stojące przed jednostką zmultiplikowane.
53% populacji świata – 3,9 miliarda ludzi – nie ma dostępu do internetu
Tak to widzimy my, usieciowieni, i tak chcemy to widzieć. Ale percepcja bywa zawodna. Bo “my” to my, a “oni” to jakieś 3.9 miliarda ludzi – 53% populacji świata – które pozostaje bez dostępu do internetu choćby w podstawowym zakresie. To ci cyfrowo wykluczeni, pariasi sieci. 900 milionów wśród nich to osoby niepiśmienne.
Podpięcie do internetu tych, którzy nie mogą z niego korzystać na co dzień, to nie tylko szansa na poprawę ich warunków życia, awans społeczny i ekonomiczny, perspektywa stworzenia milionów miejsc pracy i rozwoju gospodarczego całych regionów. To także korzyść dla nas wszystkich, jeżeli weźmiemy pod uwagę tzw. Prawo Metcalfa, które zakłada, że wartość internetu wzrasta wraz z liczbą jego użytkowników.
Z tego powodu otwieramy nową serię tekstów “Internet dla wykluczonych”, w której pochylimy się nad sposobami rozwiązania problemu braku powszechnego dostępu do internetu na świecie. Skupimy się m.in. na przykładach e-administracji oraz inicjatywach Google, Facebooka, czy Outernetu, które dzięki nowatorskim rozwiązaniom mogą dostarczyć sieć najbardziej jej potrzebującym. W tej części zaczynamy od diagnozy, czyli od odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego z internetu nie mogą korzystać wszyscy?
Źródła internetowego wykluczenia
Na podstawie obszernego raportu McKinseya z 2014 roku można wskazać na cztery typy barier utrudniających upowszechnienie dostępu do internetu.
- Infrastruktura
- Niskie dochody i przystępność finansowa
- Zdolność użytkowania
- Nieświadomość i istotność
1. Infrastruktura
W Indiach blisko 45% mieszkańców żyje bez elektryczności – powiedzieć, że internet to dla nich dobro luksusowe, to jak powiedzieć, że w social media można znaleźć nieco głupich memów. Niby przyznajemy, że jest problem, ale nie do końca potrafimy wyrazić jego rozmiary.
Patrząc na poniższą mapę można zauważyć, że większość populacji offline, żyje w regionach wiejskich. To miejsca, w których brakuje solidnej opieki zdrowotnej, systemu oświaty, czy twardej infrastruktury.
Kraje lub regiony nie posiadające rozwiniętych sieci elektroenergetycznych, nie wspominając już o infrastrukturze telekomunikacyjnej, nie mają jak zaoferować internetu swoim mieszkańcom. A w sytuacji, w której nie ma się nawet dostępu do prądu, czystej wody, czy toalety, z pewnością nie jest to priorytetem.
2. Niskie dochody i przystępność finansowa
Infrastruktura nie załatwia sprawy, jeżeli społeczeństwa nie stać na korzystanie z internetu. Biorąc pod uwagę fakt, że większość internetowo wykluczonych zamieszkuje obszary niezurbanizowane, to:
- ich dochody są niskie lub bardzo niskie, ze względu na brak wykształcenia oraz perspektyw (brak miejsc pracy, niska mobilność itd.),
- koszty dostępu do sieci są dla nich stosunkowo wysokie, co ma związek z niską siłą nabywczą czy hierarchią podstawowych potrzeb (najpierw czysta woda, potem dostęp do informacji).
Biedne kraje czynią internet finansowo nieprzystępnym dla swoich obywateli. Dostawcy usług telekomunikacyjnych i producenci urządzeń muszą zmagać się z wysokimi podatkami, opłatami, często korupcją, monopolami lub oligopolami.
3. Zdolność użytkowania
Internetowo wykluczeni, nawet jeżeli mogą sobie pozwolić na dostęp do sieci, niekoniecznie wiedzą, jak korzystać z jej bogactwa.
Część mieszkańców krajów rozwijających się nigdy nie słyszała o internecie
Niewydolny lub szczątkowy system edukacji buduje przed nimi dodatkowe bariery użytkowania w postaci:
- cyfrowego analfabetyzmu, czyli braku umiejętności korzystania z komputera, social mediów, wyszukiwarek itd.
- tradycyjnego analfabetyzmu, czyli problemu jeszcze bardziej zasadniczego, jakim jest brak umiejętności czytania i pisania.
Rezultat? Miliony osób mają warunki do korzystania z sieci, ale nie robią tego, bo… nie wiedzą jak. Albo podejmują próbę i szybko się zniechęcają.
4. Nieświadomość i istotność
Ostatnie źródło problemu nie sprowadza się do pytania “jak korzystać?”, tylko “po co?”. Mieszkańcy krajów rozwijających się, którzy wiedzą czym jest internet, ponadto mogą oraz potrafią z niego korzystać, często nie mają motywacji, aby to robić.
- Brakuje im świadomości, namacalnych przykładów tego, jaką wartość internet może wnieść do ich życia.
- Brakuje zlokalizowanej treści i usług online, które miałyby dla nich znaczenie.
- Brakuje społecznego i kulturowego przyzwolenia.
Błędne koło się nakręca, ponieważ brak motywacji do korzystania z internetu rzutuje na brak zachęty – dostawcy nie będą lokalizować contentu czy wprowadzać usług online, skoro mało kto je konsumuje. Nie ma popytu, nie ma podaży – i w drugą stronę, i tak w kółko.
Jak walczyć z internetowym wykluczeniem?
Przede wszystkim: stopniowo, systemowo i konsekwentnie.
- Władze państw mogą zachęcić do korzystania z internetu poprzez poprawę infrastruktury i wprowadzenie usług z zakresu e-administracji (e-government), takich jak dostęp do opieki socjalnej, edukacji, dowodów osobistych itd.
- Międzynarodowe instytucje i fundusze rozwoju (jak np. Bank Światowy) mogą zapewnić wsparcie w rozwoju infrastruktury (chociażby sieci 4G i 5G), która obniży koszty użytkowania i jednocześnie zwiększy wydajność internetu.
- Operatorzy i providerzy telekomunikacyjny mogą lepiej dopasować swoją ofertę do wymogów i możliwości lokalnego rynku.
- NGO mogą realizować programy edukacyjne i konsultacyjne oparte na spotkaniach z lokalną społecznością, budowaniu kompetencji cyfrowych, prezentowaniu tzw. use cases.
- Najwięksi gracze branży internetowej (Google, Facebook) mogą rozwijać technologie, które jeszcze efektywniej dostarczą internet wykluczonym, otwierając nowe rynku użytkowników.
- Podobnie startupy, które specjalizują się w rozwiązaniach typu social innovation (Outernet, OneWeb itp.).
Możliwości rozwiązania tego istotnego problemu jest wiele, ale im sprawniej i chętniej będą współpracować ze sobą powyższe grupy podmiotów, tym większa będzie synergia ich działań i tym lepszy rezultat przyniosą.
My w kolejnej części “Internetu dla wykluczonych” zajmiemy się projektem Outernet, który pragnie dotrzeć do pariasów sieci jako “radio cyfrowej epoki” – podpierając się przy tym crowdsourcingiem i crowdfundingiem.
Więcej tekstów w tej tematyce znajdziecie na blogu WE the CROWD
Źródło okładki wpisu: https://www.technologyreview.com/s/603083/the-unacceptable-persistence-of-the-digital-divide/