W grudniu 2014 głosowałbym dodaniem do konstytucji art. 74a gwarantującego szczególny status lasów państwowych. Uważam, że nie wszystko powinno być prywatne, a obszary leśne szczególnie dobrze nadają się do tego, by uznać je za wieczyste dobro publiczne.
Zaproponowana przez PO nowelizacja przepadła, a cała historia pokazała najgorsze cechy polskiej polityki. Zaczęło się parę lat wcześniej, kiedy przyciśnięty przez kryzys rząd Tuska szukał pieniędzy – i znalazł je w kasie Lasów Państwowych, całkiem słusznie uznając, że jeśli państwo jest właścicielem czegoś, co przynosi zysk (a lasy przynosiły), to może z tego zysku korzystać – np. po to, żeby budować drogi.
Pomysł ten nie spodobał się leśnikom, którzy przez poprzednie kilkanaście lat przyzwyczaili się do tego, że zysk pozostaje w firmie i mogą z niego swobodnie korzystać. Leśnicy poskarżyli się na rząd największej partii opozycyjnej. Propagandziści PiS „podkręcili” sprawę i rządowe wysiłki aby przywołać leśników do porządku przedstawili jako zwiastun prywatyzacji. A partyjni działacze zostali zmobilizowani do zbierania podpisów pod „obywatelskim” projektem ustawy, która rzekomo miała chronić własność publiczną, a w rzeczywistości chroniła interesy leśników.
PO na pisowską ustawę oczywiście nie mogła się zgodzić, ale udała, że bierze deklaracje PiS za dobrą monetę. Zgłosiła więc propozycję dopisania „leśnego” artykułu do konstytucji, co zablokowało by choćby teoretyczną możliwość sprzedaży lasów. PiS z kamienną twarzą zagłosowało przeciw, z bolszewicką pewnością siebie twierdząc, że zapis o tym, że zmiana przeznaczenia terenów leśnych możliwa jest tylko ze względu na ważny interes publiczny (np. w celu budowy drogi lub linii energetycznej – do sprecyzowania oddzielną ustawą) … otwiera drogę do prywatyzacji!
Dzieła ogłupienia dopełnili posłanka Pawłowicz z posłem Rozenkiem: ona jadła w sali obrad sałatkę, on zrobił z tego news dnia, przez co większość widzów wieczornych dzienników nawet się nie zorientowała, że właśnie próbowano zmienić konstytucję.
Bardzo bym chciał, żeby następny Sejm był trochę bardziej poważny.