Rząd Mazowieckiego odziedziczył po PRL’u nie tylko 43 mld dolarów długu wobec zachodnich wierzycieli, ale i blisko 10 (dokładnie 9,2) mld długu wobec ZSRR. Na ten drugi dług składały się niespłacone pożyczki wolnodewizowe w wysokości ponad 1,8 mld dolarów oraz długi zaciągnięte wprawdzie w rublach transferowych -4,7 mld rubli – ale których spłata miała nastąpić w dolarach (7,4 mld dolarów według oficjalnego kursu) w latach 1991-95. Zachodni wierzyciele w uznaniu pionierskich zasług polskiej transformacji zgodzili się zmniejszyć o połowę nasze spłaty i rozłożyć je aż do 2008 roku. Z długiem wobec ZSRR było oczywiście inaczej. Usiłowaliśmy wymusić umorzenie choćby o połowę argumentując tym, że polskie roboty przy gazociągu Przyjaźń wyceniono według stawek RWPG, podczas gdy za ropę i gaz z ZSRR płaciliśmy według cen światowych. Rosjanie na to mieli stałą odpowiedź, iż eksportowane z Polski maszyny do ZSRR wyceniane były według cen światowych, ale na pewno nie były tyle warte. Kiedy w czerwcu 1990 roku Jaruzelski jechał do Gorbaczowa z oficjalną wizytą poprosił rząd o wskazanie jednej najważniejszej sprawy gospodarczej do załatwienia. Odpowiedź była oczywista: umorzenie części polskich długów. Po powrocie Prezydenta czytaliśmy w tajnym sprawozdaniu wymijającą odpowiedź Gorbaczowa. Jako Minister Współpracy Gospodarczej z Zagranicą sam kilka razy jeździłem do Moskwy na różne negocjacje. Przy okazji jednego z briefingów nasz radca handlowy pokazał mi tytułową stronę Izwiestii, na której wyjaśniano źródła biedy w Związku Radzieckim tabelką informującą, ile to i komu udzielono „bratnich pożyczek”. Polska była w czołówce. Zrozumiałem, że szanse na jakiekolwiek umorzenie Polsce długów przez ZSRR są zerowe.
Tymczasem w 1990 roku zaczęła gwałtownie narastać nasza nadwyżka w bieżącym handlu z ZSRR. Nasze przedsiębiorstwa, poddane ostrej dyscyplinie rynkowej, zaczęły racjonalnie importować a poza tym, dzięki wprowadzeniu wymienialności złotówki, mogły dowolne towary sprowadzać z całego świata.. Import z ZSRR więc spadał, ale eksport do ZSRR wzrastał, bo nasze koparki, dźwigi, obrabiarki , nysy i żuki upchać na Zachodzie było na ogół zbyt trudno, natomiast radzieckie przedsiębiorstwa kupowały ja jak co roku za przydzielane im obficie ruble transferowe. Po każdym miesiącu dostawałem od wiceministra finansów Janusza Sawickiego coraz ostrzejsze pisma, iż nadwyżka jest niezgodna z założeniami makroekonomicznymi bilansu uzgodnionymi z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, że utrudnia realizację strategicznego celu jakim jest powstrzymanie galopującej inflacji (państwo musi płacić przedsiębiorstwom za zarobione ruble). Żądano ode mnie ostrego przyhamowania eksportu do ZSRR. Z podobnymi naciskami wystąpili niektórzy posłowie podnosząc publicznie skargi, iż Święcicki kredytuje ZSRR. Wreszcie Centralny Urząd Planowania żalił się, iż nadwyżka uniemożliwia mu skuteczne negocjowanie redukcji zadłużenia z ZSRR, bo partnerzy mówią: „Macie nadwyżkę to po 1990 roku zostanie wam tylko część do spłacenia. Przeliczymy na dolary i spłacicie.”
Zatrzymanie naszego eksportu do ZSRR, co jedynie powiększyłoby bezrobocie, bo na Zachód tych dźwigów, żuków i nys nie przerzucimy, wydawało mi się absurdalne, ale wymagało pilnie skutecznych kontrargumentów. Zebrałem wszelkie notatki w tej sprawie i korzystając ze spokojnych nocnych godzin doszedłem do jednoznacznych wniosków. Każdy rubel nadwyżki w 1990 roku pozwala na odpowiednie zmniejszenie naszego zadłużenia z lat poprzednich. A przecież każdy rubel z tego zadłużenia po przeliczeniu na dolary po oficjalnym kursie to 1,56 dolara, czyli, skoro dolar był po 9500, aż 14820 złotych!!! Płacąc przedsiębiorstwom po 2100 złotych za rubla w 1990 roku oszczędzimy 14820 zł na zakup dolarów na spłatę długów w latach 1991-95. Wystarczyłoby w 1990 roku wydać 15 mld zł na opłacenie naszym przedsiębiorstwom eksportu do ZSRR, aby w latach 1991-95 zdjąć z państwa polskiego ciężar spłat zadłużenia w wysokości bagatela – 87 mld zł! Przygotowałem notatkę w tej sprawię i na zwołanej przez Balcerowicza naradzie w dniu 8 września 1990 udało mi się przekonać kolegów do całkowitego odwrócenia naszej strategii: idziemy na maksymalną nadwyżkę, płacimy naszym przedsiębiorstwom za eksport a za to skasujemy długi i potrzebę ich spłat. Co więcej około stu przedsiębiorstw specjalizujących się w eksporcie elektromaszynowym do ZSRR uzyska dodatkowy czas na restrukturyzację, znalezienie nowych rynków zbytu. Utrzymanie eksportu do ZSRR zmniejszy skalę recesji i złagodzi wzrost bezrobocia.
Jeszcze w listopadzie gościłem radzieckiego Ministra Handlu Zagranicznego p. Katuszewa, który twierdził, iż nadwyżka polskiego eksportu nad importem wyniesie ok. 2 mld rubli i o tyle polskie długi się zmniejszą a resztę Polska spłaci zgodnie z wcześniejszymi umowami. Z prognoz mojego resortu wynikało, iż nadwyżka wyniesie co najmniej 5 mld rubli, ale milczałem jak grób z obawy, aby Katuszew nie zablokował importu z Polski. Wiedziałem bowiem od naszych handlowców, iż np. w fabrykach radzieckich stały nie rozpakowane od 2 lat polskie obrabiarki, ale to nie przeszkadzało dyrekcjom przyjmować nowe transporty zakupione za przydzielone im zgodnie z planem ruble transferowe.
Ostatecznie powstała nadwyżka wynosząca 7,3 mld rubli transferowych, co umożliwiło żądanie tzw. opcji zerowej czyli anulowania wszystkich polskich długów wobec ZSRR w zamian za nadwyżkę eksportu nad importem uzyskaną przez Polskę w handlu z ZSRR w 1990 r. Rosjanie musieli być w szoku. Ostateczne porozumienie podpisano dopiero w latach 1995 i 1996, ale oczywiście żadnych długów już nie spłacaliśmy.
Spłacenie tradycyjną produkcją polskiego przemysłu maszynowego wieloletnich długów PRL wobec ZSRR w pierwszym, niezwykle trudnym roku transformacji polskiej gospodarki było znaczącym osiągnięciem rządu Tadeusza Mazowieckiego. Redukcja obciążeń finansowych związanych ze spłatą długu radzieckiego była kilka razy głębsza niż przy zmniejszonych o połowę długach zachodnich. Było to możliwe nie dzięki jakiejś specjalnej życzliwości wschodniego sąsiada, ale dzięki nowej polityce gospodarczej rządu polskiego. Uważam to też za swoje największe osiągnięcie osobiste, bo wszyscy współdecydenci byli początkowo przeciw, a wartość zmiany ich decyzji na skutek przedstawionych przeze mnie argumentów, to wspomniane blisko 10 miliardów dolarów dla Polski.