Konferencja prezesa, zwołana wczoraj zaraz po niespodziewanej naradzie w Sejmie, była zaskoczeniem głównie dla posłanek i posłów PiS a nie Opozycji, która potraktowała bajdy Kaczyńskiego w jedyny możliwy sposób, czyli wydęciem warg, charakterystycznym dla onomatopei powszechnie znanej jako parsknięcie konia. Co prawda Grześ Sroczyński w studiu TVN24 skomentował ją jako genialne wystąpienie i posunięcie, ale wiadomo, że nasz pierwszy symetrysta RP zafascynowany jest szeregowym posłem od dawna, więc opinii Grzesia na poważnie brać nie będziemy. Jako totalni (przeciwnicy symetryzmu) zajmiemy się wyłożeniem na stół całej ściemy prezesa w drobnych szczegółach, przyznając jednocześnie, że to żaden intelektualny wyczyn.
Dominiś Tarczyński wzleciał gdzieś pod sufit swojej tajnej rezydencji, publikując na Twitterze czołobitny tweet, że zagranie prezesa to majstersztyk czystej wody, ale i jemu wybaczamy, bo Dominiś co do zasady ma problemy z ADHD (tak mówią posłowie opozycji, którzy w Sejmie siedzą blisko niego). Dominiku kochany, przekazanie kasy z nagród do Caritasu, to żaden majstersztyk. Szach-matem dla Opozycji byłoby przekazanie tego siana Jurkowi Owsiakowi na konto WOŚP. Ale obaj wiemy, że Caritas dla was lepszy i nie idzie wcale o względy światopoglądowe bynajmniej ależ skąd.
Ściema nr 1, czyli jak uciszyć kościół, nie dofinansowując żłobków w Brzeszczach.
Ano dlatego, że nagrody wypłacono z budżetu, czyli z kasy podatników, normalnie przeznaczonej na takie prozaiczne potrzeby państwa, jak chociażby dofinansowanie żłobków w Brzeszczach. Ale, żeby nie profanować tak tej kasy, wymyślili sobie łebscy ludzie z PiS specjalny fundusz nagród, przez co nagrody te nie wynikały z kodeksu pracy. Zatem śmiało mogłyby wrócić do budżetu państwa i jednak zasilić te żłobki w Brzeszczach. Ale po co, skoro można tę kasę wpłacić do Caritasu jako darowiznę na działalność charytatywno-opiekuńczą kościoła i dzięki temu odliczyć sobie ją w całości od podstawy opodatkowania, czyli od dochodu. Przy okazji prezes obłaskawi hierarchów, żeby nie marudzili mu w sprawie zamrożenia projektu Pro-Life dotyczącego zaostrzenia aborcji, bo PiSowi teraz to potrzebne jest jak umarłemu kadzidło. A i Kai Godek coś tam skapnie, co by nie krzyczała za bardzo.
Ściema nr 2, czyli jak za swoje machloje karać innych.
Teraz będzie taniej, rzekł był Jarosław na konfie i rzucił gawiedzi obgryzione kości z suto zastawionego pańskiego stołu. Obniżenie wynagrodzeń posłom, senatorom i samorządowcom o 20%, to dowód na to, że Kaczyński ma większość Polaków za kompletnych idiotów. Po pierwsze nie wydaje mi się, aby było to takie proste w przypadku parlamentarzystów, a w przypadku samorządowców wręcz niemożliwe, bo wynagrodzenia prezydentów, burmistrzów i wójtów to kompetencja rad a nie władzy centralnej. Nie mówiąc już o tym, że to zwykły samobój jest. Po drugie PiS sobie krzywdy nie zrobi, spokojna wasza rozczochrana. Znajdzie sposób, żeby tę całą armię głodnych wciąż wilków karmić dalej. Oczywiście bardziej pod stołem, niż dotychczas. Po trzecie, ale to akurat dla gawiedzi nie jest istotne, pomysł, aby obniżyć pensje, to tak tani populizm, że aż głowa boli. Powiedzmy szczerze i nie bójmy się tego – zwłaszcza wynagrodzenia władz samorządowych są żenująco niskie, ale wprowadzanie takich zmian, aby je urealnić, wymaga odwagi, której Kaczyński nie ma i mieć nie będzie. No i po czwarte, zwykły poseł zapomniał już chyba, jaką siłę mają polskie samorządy. Przypomnę zatem, bez żadnej prowizji za przysługę, że gdy PiS chciał w bandycki sposób przejąć podwarszawskie gminy, aby zwiększyć swoje szanse na wygraną w Warszawie, samorządy pokazały mu gdzie jego miejsce. W tej sprawie przewiduję podobne zjednoczenie samorządów przeciw PiS, co odbije się jemu wielką czkawką. A tak na marginesie zapytam, co z pensjami ministrów, wiceministrów i członków zarządów i rad nadzorczych SPP? Czy mi coś umknęło wczoraj?
Pan marszałek Karczewski zaleciał PRLem i żenadą najwyższego stopnia, wypuszczając taki oto tweet: “Skromność, pracowitość, odpowiedzialność, pokora i rzetelność. To wszystko charakteryzuje polityków #PiS i członków rządu, dla których człowiek jest wartością nadrzędną. Pracujemy dla Polski i Polaków!” No ja wiele mogę zrozumieć, ale takiej szopki, z której można zrobić mem roku obok radosnego zawołania “nam się te premie po prostu należały”, to nie widziałem od czasu upadku komuny. Napisać takie coś po tym, co się stało, to dowód na całkowity odlot tych ludzi. Osobiście powiem – oby jak najczęściej.
Ściema nr 3, czyli jak oddać coś, czego już dawno nie ma.
Wielki strateg narodowy i nasz dalekowzroczny ukochany przywódca, zapomniał także o kolejnej istotnej sprawie. A mianowicie o tym, że wielu ministrów w obu rządach PiS robiło z siebie na polecenie prezesa, i nadal robi, idiotów na całym świecie, a to ma przecież swoją cenę i na pewno znajdą się tacy byli ministrowie lub obecni, którzy powiedzą: „Hola, hola, prezesie, kazałeś mi robić z siebie małpę w cyrku, a teraz mam oddawać kasę? W życiu nigdy!” Już jest pierwszy buntownik na Bounty, czyli nieodżałowany Witek Waszczykowski, który powiedział jasno – “zarobiłem, należało mi się, nie oddam”. Poza tym, bądźmy realistami – większość beneficjentów budżetu państwa już dawno te pieniądze wydała i ich po prostu nie ma. Nie każdy jest przecież Morawieckim, banksterem z III RP. Te pieniądze rozeszły się na wakacje, spłatę kredytów hipotecznych, samochody, nowe meble do kuchni, czy poszły w akcje na GPW. A każdy taki przypadek wyłomu będzie wodą na młyn dla Opozycji i gwoździem do politycznej, trzy kropki, dla PiS.
Ściema nr 4, czyli jak bezkarnie (do czasu) śmiać się suwerenowi prosto w twarz.
Chcesz uczyć uczciwości innych, zacznij od siebie, drogi PiSie. Lista jest długa, więc przytoczmy, korzystając z pomocy Jacka Rostowskiego, tylko najważniejsze sprawy:
– Zrezygnujcie z ochrony prezesa i jego nieruchomości, płacą za to podatnicy. Za wszystko razem grubo ponad 1,5 mln złotych rocznie.
– Zwróćcie kasę za skasowane limuzyny bez AC.
– Zwróćcie ponad 600 tysięcy zł za prywatne podróże Anny Anders.
– Zwróćcie kasę z kart Macierewicza.
– Oddajcie kasę za rozrzutność Szyszki.
– Rozliczcie tereny zawłaszczone przez Spółkę Srebrna.
– Zwróćcie 5 miliardów złotych wydane z BFG na upadłe SKOKi i zwróćcie do budżetu kasę wywiezioną przez Biereckiego za granicę.
– Wyjaśnijcie co się stało z pół miliardem złotych, które przelano lekką ręką Czartoryskim za obrazy, które i tak musiały być w Polsce, zgodnie z nowelizacją ustawy z czasów rządów PO/PSL.
– Oddajcie 13,5 miliarda złotych straconych dla polskiej gospodarki w wyniku zerwania rozmów w sprawie caracali.
– Oddajcie te miliony wywalone z budżetu na absurdalną komisję smoleńską, która do niczego nie doszła i nie dojdzie.
– Zwróćcie te miliony wyjęte ze spółek skarbu państwa przez wasze liczne, wielodzietne rodziny.
To tylko mała lista grzeszków, które kładą się cieniem na zagrywce Kaczyńskiego. Oczywiście, ze strony PiS słychać powtarzany jak mantra argument, że to co nabrała partia jedynie słuszna to pikuś w porównaniu do afer Platformy, głównie do gigantycznej afery vatowskiej. I tu padają różne kwoty w zależności od nastroju i sytuacji, od 200 do 700 miliardów złotych. Mało ważne, że te liczby to czysta demagogia, liczy się propagandowy efekt dla ciemnego ludu. Prezes powiedział przecież: co tam te nasze drobne kwoty, Platforma to dopiero kradła! Problem w tym, że przez ponad 2,5 roku rządów i przejęciu całego aparatu śledczego oraz prezesów prawie wszystkich sądów powszechnych w Polsce, nie udało się PiSowi niczego udowodnić. Chociaż nie, przepraszam, na konferencji prezes oznajmił: udowodniliśmy to większymi wpływami z VAT. Kropka. Gawiedź kupiona i basta! Otóż, szanowny panie prezesie, z tymi większymi wpływami to może i prawda (przyczyny leżą zdecydowanie poza rządem), ale nie wpływy z VAT się liczą, jeno dochody, czyli tyle ile zostaje w budżecie po dokonaniu zwrotów, a tu mamy od lat podobny poziom. Odrzucając na bok, rzecz jasna, wszelkie księgowe sztuczki, którymi się co rusz chwalicie, jak to jest świetnie i że wam się należało. Wyborcy jakoś tego optymizmu nie zauważają.
Można oczywiście ludowi wkładać do głów różne dyrdymały, uzyskując jakiś chwilowy efekt, ale osobiście zgadzam się z Anną Materską-Sosnowską, która w krótkim wywiadzie dla Wiadomo.co stwierdziła, że szczwane (określenie moje) posunięcia PiS, nie spowodują odbicia w sondażach. Oczywiście duża w tym będzie rola całej Opozycji, która musi odpowiednio odbić piłeczkę Kaczyńskiemu.
Jak rozłożyć PiS na łopatki.
Po pierwsze dalej robić to co Opozycja robi, czyli jeździć z konwojem wstydu po Polsce, głównie oczywiście po Polsce powiatowej, bo tam większe efekty przynoszą wielkie jeżdżące bilboardy, niż gadające głowy w TVP.
Po drugie pilnować tego, co zrobią politycy PiS, czyli czy do połowy maja oddadzą kasę Caritasowi, kto i w jakiej kwocie. Osobiście uważam, że tu Kaczyński strzelił sobie w kolano najbardziej. Dla ludzi pazernych na szmal, którzy do polityki poszli wyłącznie dla pieniędzy, a to właśnie opisuje PiS a nie tweet Karczewskiego, oddanie teraz takiej góry pieniędzy będzie graniczyło z cudem.
Po trzecie pilnie patrzeć kto się tam zbuntuje i każdy taki przypadek wykładać na światło dzienne, aby pokazać gawiedzi, że PiS to towarzystwo nie tylko wzajemnej adoracji, ale także łase na papierki i co ważniejsze, buntujące się przeciwko decyzjom prezesa.
Po czwarte absolutnie nie dać się wciągnąć w grę Kaczyńskiego i nie głosować za obniżeniem wynagrodzeń poselskich i senatorskich. Oczywiście wymaga to świetnego przygotowania wspólnego, jednego stanowiska w tej kwestii, ale poddanie się taniemu populizmowi oraz ukrytej pułapce, jaką zastawił na Opozycję Kaczyński, byłoby najgorszym posunięciem, bo oznaczałoby to ponowne przejęcie inicjatywy przez PiS. W kontrze do ataków z ich strony należy z uporem pokazywać wszystkie machlojki PiSu, bo nagrody to tylko kropla w całym tym oceanie obłudy, hipokryzji, kłamstwa i socjotechnicznych sztuczek. Tu pomocny będzie sam projekt ustawy obniżającej uposażenia, bo jestem przekonany, że będzie tam tyle luk i błędów, którymi będzie można się wesprzeć.
Oczywiście twardy elektorat przyjmie działania PiS z ulgą i satysfakcją, ale to nic nowego. Obóz władzy już dawno stracił centrum i nie wierzę, aby był zdolny je odzyskać. A wiemy przecież wszyscy, że wybory wygrywa się elektoratem płynnym i centrowym, któremu bez ustanku trzeba pokazywać wszystkie absurdy tej władzy. Zwierać dalej szeregi, poszerzać front od lewa do prawa i jednoczyć się wokół tematów, które łączą a nie dzielą. Nie poddawać się złym emocjom i racjonalnie patrzeć także na posunięcia partnera. Uwagi robić sobie na spotkaniach w cztery oczy a nie w mediach. I dalej robić swoje!
Good night and good luck Państwu.
